Restless
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Nekropolia

Go down 
4 posters
AutorWiadomość
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:02 pm

Nekropolia Cementarybyveg86
To stary cmentarz o olbrzymiej powierzchni, na którego obszarze znajdują się miejsca pochówku wielu znamienitych osobistości oraz członków rodów o wiekowej tradycji. Poszczególne groby, w których spoczywają ludzie wywodzący się z niższych klas społecznych, nieposiadający dostatecznego prestiżu umożliwiającego pochowanie ich w odmiennym rejonie nekropolii, odnaleźli spokój nieopodal bramy głównej. Znajdują się tam mogiły, ponad którymi zazwyczaj umieszczone są skromne nagrobki. Ustawione są one w schludnych rzędach, a dodatkowo podzielono je na poszczególne ponumerowane alejki, umożliwiające poprawne zlokalizowanie poszukiwanego grobu w razie zaistnienia takowej potrzeby. W centrum wyznaczonego niewysokim kamiennym murem kwadratowego obszaru znajduje się górujący ponad wszystkim wiekowy krzyż celtycki pokryty ciemnym, mięsistym mchem. W pozostałej części cmentarza znajdują się liczne grobowce, wystawne nagrobki przyozdobione rzeźbami, kapliczki, a także mauzolea. Cały teren ogrodzony jest wysokim szarym płotem z niebezpiecznie ostrymi zwieńczeniami o trudnych do określenia kształtach. Zadbany trawnik oraz występujące sporadycznie drzewa liściaste zmniejszają nieznacznie wrażenie surowości.
W godzinach nocnych cmentarz jest zamknięty i niedostępny, natomiast bramy broni ciężka, wytrzymała kłódka, której towarzyszy gruby łańcuch. Spostrzegawcze osoby dostrzec mogą także masywne cienie przebiegające za kratami, wyraźnie sygnalizujące obecność psów wartowniczych, niewątpliwie podopiecznych tutejszego grabarza sprawującego pieczę nad całym kompleksem.
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:07 pm

Zbliżał się świt. Na krańcu widnokręgu powoli pojawiała się krwistoczerwona niczym kotlet wołowy łuna. Na omszałym sklepieniu jednej z większych krypt ktoś leżał. Najwyraźniej nie przeszkadzał mu ani chłód nocy, ani wilgoć podłoża. Jak się tam dostał? Przecież cały cmentarz ogrodzony był wysokim płotem, a nieproszonych gości witały wygłodniałe czworonogi. Najwyraźniej wślizgnął się do jednego z grobowców tuż przed zamknięciem całej nekropolii i przeczekał kilka godzin. Po co? Tego nie wiedział nikt.
Blady chłopak przeturlał się na bok, prostując swoje obolałe kości. Najwyraźniej siedział tutaj już jakiś czas. Mech pod jego ciałem cicho zaszeleścił. Wtem rozległo się głośne ujadanie. Tęczowowłosy wstał. Energicznie wychylił głowę poza krawędź sklepienia, na którym stał. - Nuudzi Ci się mały? Nudzi? Nie chce Ci się już czekać, aż niedobry pan zejdzie? Biedny Puszek. - mówił złośliwie, zbijając usta w słitaśny dziubek. Cmoknął na psa, stojącego u podnóża grobowca. Ten poruszył się niespokojnie, jak gdyby mając nadzieję, że jego cel wreszcie się do niego zbliży. Na ścianie budowli widniały świeże ślady pazurów. W chwili obecnej czworonóg ograniczał się jedynie do siedzenia. Najwyraźniej uporczywe próby dostania się do nieproszonego gościa spełzły na niczym. Foku wyjął z odmętów swojego garnituru pluszowego pająka. - Zobacz Edziu. Biedny piesek. Pomachaj mu. - odparł do maskotki, po czym chwycił za jedną z długich, kosmatych nóżek, poruszając nią. Pupil trafił na bark swojego właściciela. Tym razem w dłoni nieśmiertelnego pojawił się lekko zmięty, chudy papieros i zapalniczka. Po kilku mozolnych próbach udało się chłopakowi wykrzesać dość żaru, by zapalić tytoń. Zaciągnął się nieprzyzwoicie mocno, spalając z miejsca jedną trzecią papierosa. Uśmiechnął się szeroko, zerkając w stronę wynurzającego się spoza horyzontu słońca. - Jeszcze trochę i będę musiał znikać. - pomyślał, czując wzrastający niepokój w miarę, jak do jego źrenic docierała coraz większa ilość światła. Usiadł po turecku, podpierając głowę dłonią. Przymknął oczy i zaczął się w coś wsłuchiwać. W co? Nie wiedział. Z jego ust sączył się leniwie dym. Po raz kolejny rozniósł się po okolicy zwierzęcy skowyt. Foku otworzył oczy i utkwił szmaragdowe źrenice w nieznośnym psie. - Zamkniesz się wreszcie?! - ryknął, strzelając w niego z palców żarzącym się niedopałkiem papierosa.
Powrót do góry Go down
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:07 pm

Powiedzieć, że pewien krwiopijca z malunkiem czaszki na twarzy był zmęczony, to niemalże jak określić głód jaki odczuwał lekkim ssaniem w żołądku. I jedno i drugie zdawało się już od dawna wyrastać poza jego limity wytrzymałościowe, przez co irytacja, jaką odczuwał jedynie wzrastała. Obowiązek pełnienia funkcji posłańca, który nań spadł był wystarczająco denerwujący, a jeśli dodać jeszcze do całokształtu reakcję jego znajomych na wieści, którymi nie omieszkał się mimochodem z nimi podzielić, to noc nabierała wyjątkowo paskudnego posmaku.
Układ? Hidden miał ochotę rzucić się do gardła ich liderowi w intencjach skrajnie odstających od pacyfizmu, jednakże był na to zbyt słaby. Nieśmiertelny, który z założenia powinien pilnować swoich pobratymców i zapewniać im przetrwanie zdawał się powoli zapominać o tych podstawowych obowiązkach. Ventrue stawał się stopniowo zbyt nieobliczalny, żeby mu zaufać.
Connor nie do końca wiedział, dlaczego po wypełnieniu zadania wrócił na teren cmentarza, ale na pewno nie miał ochoty teraz chować się w bunkrze. Nadchodził świt, owszem, niemniej wampir czuł potrzebę chociażby marginalnego obserwowania toku wydarzeń. Przełożony każdej „pijawki” w mieście wciąż nie opuszczał siedziby grabarza. Nawet z obrzeży nekropolii młodzieniec doskonale wyczuwał jego aurę, tak nieprzyjemną teraz, wręcz obrzydliwą.
Machnięciem dłoni pożegnał jedną z towarzyszek, która odprowadziła go aż do samego ogrodzenia, a kiedy i ta znikła, uśmiech spełzł z oblicza niebieskowłosego, jakby wcześniej został przyklejony tam na siłę. Nie miał czasu i ochoty na ekwilibrystykę, więc podskoczył jedynie, by następnie siłą umysłu nadać sobie większej wysokości. Wylądował pewnie, choć nieco zbyt głośno. Rozejrzał się, spodziewając się zaraz ujrzeć pysk jednej z tych szkaradnych bestii pilnujących nocą cmentarzyska, ale żaden z psów nie przybiegł.
Któryś za to skowyczał rozpaczliwie całkiem niedaleko.
Hidden zmrużył oczy, wyczuwając w tamtym rejonie inną jednostkę. Nie rozpoznawał tej energii, nie potrafił nawet określić przynależności jej posiadacza do konkretnej rasy. Starając się zachować względną ciszę, ruszył w tą stronę, popatrując zarazem na horyzont z narastającym podenerwowaniem. Rodzące się dopiero światło słoneczne nie mogło póki co wyrządzić mu krzywdy, nawet jeszcze nie piekło, ale to wystarczało, by czuł się niespokojnie. Powinien raczej znaleźć sobie kryjówkę, zamiast błąkać się pomiędzy nagrobkami. Niemniej to za jednym z nich schował się, kiedy podszedł do źródła hałasu i to zza niego wyjrzał. Zaraz zresztą wyprostował się zupełnie i wyszedł zza kamiennej płyty, ze zdziwieniem i niezrozumieniem obserwując zaistniałą sytuację.
- W domu wszyscy zdrowi? – zapytał naznaczonym pogardą tonem, unosząc jednocześnie brew do góry. – Życie ci, jak widzę, niemiłe…
Nie kojarzył dziwacznego osobnika ulokowanego komfortowo na grobowcu. Przez Feidhelm ostatnimi czasy przewinęło się tyle istot z ich gatunku, że Derval zaczynał poddawać pod wątpliwość plotkę o ich zbliżającym się wymarciu, ale z drugiej strony w aspekcie ogólnoświatowym i tak było ich zdecydowanie za mało. Ten rodzaj lata swej świetności najwyraźniej miał za sobą. Foku był jednostką, jakiej po prostu nie poznał, nie wiedział nawet, czy tęczowowłosy zawitał choć raz w ich bunkrze. Niewiele go to obchodziło. Jeden rzut oka wystarczył, żeby zorientował się do jakiej rasy ten należy, a na drugi nie starczyło mu już czasu. Wypowiadanie głośnej kwestii do nieznajomego, kiedy bydlę u stóp budowli rozpaczliwie doszukiwało się ofiary, nie należało do najmądrzejszych posunięć z jego strony. Szczególnie, że zza sąsiednich nagrobków wyszły kolejne dwa czworonogi, większe i brzydsze od poprzednika.
Hidden zaklął, używając telekinezy tym razem żeby wywindować się na bezpieczny dystans z dala od psich szczęk. Pech chciał, że jedyną konstrukcją odpowiednią w tym celu był grobowiec zajęty już przez drugiego wampira.
- Co ty tu robisz? – krwiopijca zadał drugie już pytanie, tonem wybitnie nieprzyjaznym, odsuwając się nad samą krawędź sarkofagu. Wpatrzył się w pobratymca, jakby spodziewał się, że ktoś odpowiedź wypisał mu na czole. – Powinieneś już dawno siedzieć zamknięty w przytulnym, ciemnym miejscu… oszołomie.
Szlag trafił plan ponownego wejścia do domu pogrzebowego. A przynajmniej trafiał, dopóki na dole czaiły się te pchlarze, tak nieprzyjemnie kojarzące się z wilkołakami.
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:09 pm

Słysząc zza pobliskiego nagrobka czyjeś niezbyt miłe słowa, powoli zwrócił głowę w odpowiednim kierunku, ażeby osobę mówiącą zobaczyć. - Niiieeeeeeeeeeeee. - odpowiedział donośnie i przeciągle, szczerząc się, jak głupi do sera i wyginając w bok niczym cyrkowiec. Że niby powinien zareagować złością? U Foku to tak nie działało. - Patrz Edziu. Ten pan będzie zaraz karmił pieski... sobą! Hahaha~ - zwrócił się do maskotki, zanosząc się śmiechem, gdy po patetycznych słowach nieznajomy musiał podkurczyć ogon i pierzchać ile sił, by nie stać się zaraz przekąską sierściuchów. Widząc frunącego nieboraka, niemalże odruchowo wykonał ruch, by zbliżyć się do bladej persony, ograniczając tym samym jej przestrzeń osobistą. - Aktualnie... stoję. - rzekł, robiąc teatralny ruch dłonią. Sięgnął po Edwarda, by schować go w bezpiecznym miejscu. Jeszcze ten nieobliczalny byczek coś mu zrobi i co wtedy. - Nie powinieneś być taki nie miły, będąc na MOIM grobie. - odparł, świdrując nieboraka spojrzeniem i uśmiechając się szeroko. Psy znów zawyły. Wyraz twarzy Foku momentalnie się zmienił. Te zwierzęta zaczęły go poważnie irytować. - Stul pysk. - zaklął, zwracając się w ich stronę. Szybkim ruchem nogi zrył nieco mchu ze sklepienia grobowca, posyłając go w pchlarzy. Ponownie skierował się w stronę Hiddena. - W sumie dobrze, że się pojawiłeś, bo... te kundle zaczęły mnie denerwować i... zrobiłem się... GŁODNY! - z początku mówił powoli każde pojedyncze słowo, drepcząc w tą i z powrotem, by ostatecznie krzyknąć i wykonać gwałtowny ruch, przeprowadzając potężny kopniak w stylu "This is Sparta!" centralnie na klatkę piersiową swojego bladego towarzysz. Miał zamiar posłużyć się nim, jak przynętą. Chciał skupić całą uwagę czworonogów na spadającym mięsie, a samemu dobrać się do nich. Jednakże trudno było mu określić czy jego działania się udadzą.
Powrót do góry Go down
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:09 pm

To fakt, ucieczka przed czworonogami pragnącymi najwyraźniej wampirzego mięsiwa w wykonaniu niebieskowłosego nie należała do chwalebnych, niemniej Derval robił wszystko, żeby nie stracić pewności siebie. Nawet w momencie, w którym zauważył dziwaczną maskotkę w postaci pająka, usadowioną na ramieniu nieznajomego, trzymał się jeszcze dzielnie. Edward to co prawda imię niekoniecznie dopasowane do czarnej, włochatej i chudej kreatury, ale ostatnim na co miał ochotę nieśmiertelny, była polemika na ten temat. Niemniej reakcji na śmiech ze strony pobratymca nie zdołał już powstrzymać. Zmrużył w nieładny sposób oczy, wpatrując się w „rozmówcę” spode łba z nagle narastającą wrogością.
- Zauważyłem – syknął wrogo, nieprzychylnym okiem patrząc na zmniejszenie dystansu, jaki ich od siebie oddzielał. Odsunąłby się bardziej, ale nie miał gdzie, o ile nie chciał spaść na dół, wprost w kochające objęcia psich szczęk. – Doceniam elokwentną odpowiedź z twojej strony, naprawdę.
Hidden w milczeniu przyglądał się jak nietypowy osobnik chowa zabawkę, podobnie jak jedyną reakcją na komentarz na temat jego rzekomo niemiłego zachowania była cisza. Identycznie rzecz miała się w przypadku postępowania obcego względem psów. Tutaj jednak wampir zmarszczył brwi, oceniając ich położenie. Teoretycznie ucieczka przed zwierzętami nie stanowiłaby żadnego problemu, ale on wcale nie zamierzał rejterować. Jego cel znajdował się na tym właśnie terenie i dowolna bestia, nieważne jak wściekła, czy zaciekła, nie mogła zmienić takowego stanu rzeczy. Psy mogły jednakże sprawić pewne trudności w zakresie ich likwidacji. Były naprawdę wielkie, poza tym miały przewagę liczebną. Nieśmiertelność wpisana w egzystencję wampira dotyczyła długości życia, ale nie jego odporności na obrażenia. Poza tym, zbliżał się świt.
Drgnął, uświadamiając sobie, że nieznajomy coś do niego mówi. Głodny? On w sumie też by co nieco przekąsił… Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, lecz nie zdążył. Nim się obejrzał, już leciał, a w chwilę później z nieprzyjemnym pogłosem uderzał plecami w wilgotną od porannej rosy ziemię, tuż przed nosem śliniącego się pchlarza. Connor znieruchomiał absolutnie, czując jak powoli wysuwają mu się kły, wściekły i zdezorientowany zarazem. What the fuck was that?, tak niejako można było określić myśl krążącą mu po głowie, dopóki olbrzymia struga śliny nie spadła mu prosto między oczy, poprzedzając atak psa. Reakcja gangrela była bardziej niż instynktowna. Skulił się fizycznie, a mentalnie po prostu miotnął energią na oślep, trafiając zwierzę tylko przez wzgląd na bliskość.
Pies z impetem trzasnął o pobliski nagrobek, ale atak był słaby, zbyt słaby, żeby czemuś o tak dużej masie wyrządzić większą krzywdę. Hidden w mgnieniu oka przeturlał się na bok i poderwał na równe nogi, mimowolnie obnażając kły w kierunku zbliżających się z dwóch stron pozostałych bydlaków. Agresja, jaka w nim wzrastała, powoli przelewała się poza naczynie. Był głodny, zły i zaskoczony. Niezbyt fajna kombinacja.
- Pojebało cię? – zapytał uprzejmie nieznajomego stojącego na grobowcu.
Foku bezpieczny na budowli był krótko. Hidden niewiele myśląc po raz kolejny posiłkował się telekinezą, po prostu spychając pobratymca na dół. Nie potrzebował wiele energii, by to uczynić, bo dziwak i tak po kopnięciu był blisko krawędzi. Odsunął się, żeby ten pacan nie spadł na niego, po czym w akcie czystej sympatii nie omieszkał kopnąć drugiego wampira.
Ot, przypadek.
Przypadki zazwyczaj celowały w żebra, szczególnie, kiedy miały ciężkie buty.
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:10 pm

Z lubością obserwował dalszy przebieg wydarzeń. Właśnie o czymś takim w głębi duszy marzył. Nie mógł się jednak napawać tą cudowną komedią zbyt długo, gdyż niespodziewanie poczuł, jak coś ciągnie go ku dołowi. - Ja lecęęęę~! - krzyknął, rozkładając szeroko ręce, gdy przechylił się poza krawędź sklepienia mogiły. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Nim rypnął o ziemię, sięgnął po swoje złote kastety. Dumę i chlubę chłopaka. Sru. Leżał na podłożu. Chwilę potem poczuł przyjemnie pobudzający ból w okolicach żeber. - Poczułem magię między nami. - odparł ciężko z błogim uśmiechem na twarzy. W mgnieniu oka dźwignął się do pionu. Czuł, że adrenalina robi swoje. I nie tylko ona. Działo się z nim coś charakterystycznego. Już wcześniej coś takiego miało miejsce. Głód powoli się wyostrzał. Tak samo, jak precyzja jego ruchów.
- Słaba z Ciebie przynęta. - mruknął, a następnie schylił się nisko. Na obu dłoniach bladolicego znajdowały się niebezpiecznie zakończone kawałki drogocennego kruszca. Mimo tego póki co nie planował ich używać. Usadowił oczy na wysokości psich pysków. - Cooo... tęskniłeś za panem Puszek? No. Dał łapę głupi psie. - mówił do jednego z dwóch czworonogów, który wcześniej stał pod grobowcem. Cmokał na niego, chcąc jeszcze bardziej go rozjuszyć. Jednocześnie cały czas spoglądał mu prosto w oczy. Psy się w tym lubowały. Dlatego też były doskonałym celem dla umiejętności tęczowowłosego. Swojego samozwańca zamierzał ogłupić do granic możliwości, a jego przyjaciela, jeśli da się złapać nieco otępić. W odpowiednim momencie wystrzelił przed siebie, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. Będąc odpowiednio blisko, zdziela sierściucha po pysku glanem. Od dołu szczęki, by czaszka nie stanęła na drodze do zadania śmiertelnych ran. Obecność Foku była niezaprzeczalna, lecz cóż z tego, gdy nasz zwierzaczek nie mógł nijak zrobić uniku. Chwilę potem krwiopijca odskakuje w tył, wprost, na czubek pobliskiego nagrobka. - Tadaaam. Śliczna ze mnie baletnica? Śliczna?! - krzyczał do Hiddena, obracając się z gracją. Zeskoczył i chwycił wazon stojący na grobie. Cisnął nim w psa pozostawionego samemu sobie. Następnie rozczapierzył szeroko gałki oczne, znikając z pola widzenia czworonoga. Przynajmniej mentalnie. - Rusz dupę! - rzucił w stronę Hiddena, wytrzeszczając sie niczym człowiek ważka. - Jeszcze chwila i mi oczy wyjdą z orbit. - dodał po chwili, uświadamiając go, że ma okazję do ataku. Trzeciego psa chwilowo zignorował.
Powrót do góry Go down
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:11 pm

Grymas, jaki pojawił się na twarzy niebieskowłosego wampira zaraz po kopnięciu pobratymca i reakcji z jego strony ciężko było w ogóle porównać do czegokolwiek. Foku jawił się jako jednostka będąca wymarzonym obiektem służącym sadystom do rekreacji. Sposób w jaki zareagował zwiększył jedynie chęć drugiego krwiopijcy na wyrządzenie mu trwałych szkód fizycznych. Hidden w gruncie rzeczy miał ochotę zignorować czyhające na ich żywota psy, znowu powalić nieznajomego na ziemię i konsekwentnymi ciosami wgnieść go w ziemię. Magia, faktycznie. Derval jednakże chwilowo nic nie odpowiedział, chociaż na usta cisnęło mu się mnóstwo słów, z którego dwa, przy pomyślnych wiatrach może trzy, były w ogóle cenzuralne. Zupełnie jakby napięcie z ostatnich kilku nocy, pesymistyczne nastawienie względem najbliższej przyszłości ich rodzaju na tym terenie, zebrało się w jednym plugawym ładunku czystego gniewu. Ktoś tu nagle nabrał ochoty na rzeź i dziwnym trafem stało się obojętne, kto zostanie jego ofiarą.
W dłoni nieśmiertelnego pojawił się balisong, którym ten zaczął mimowolnie kręcić przy akompaniamencie metalicznych stuknięć. Karmazynowa otoczka tęczówek o trudnym do określenia kolorze poszerzyła się wyraźnie, kiedy wampir w kilku susach zmniejszył odległość dzielącą go od drugiego psa. To, co robił rzekomy „sojusznik” nieszczególnie go interesowało, aczkolwiek głośny mlaszczący dźwięk towarzyszący łamanej psiej szczęce i gardłowy skowyt jaki rozległ się po tym był ciężki do przeoczenia. Wątpliwe, żeby okaleczone zwierzę przejawiało chęć do dalszej walki. Czworonóg padł na ziemię, wijąc się i skowycząc.
Connor w międzyczasie natomiast dopadł nieznacznie zdezorientowanego drugiego stróża, w nosie mając finezję działań i ewentualność użycia którejś z umiejętności. Wyskoczył do przodu, jeszcze bardziej skracając dystans, zaś kiedy tylko dotknął butami trawy odbił się drastycznie w lewo, by po chwili z rozpędu uderzyć w psa z boku. Zwierzę zachwiało się, spróbowało pochwycić agresora szczękami, ale gangrel nie zamierzał na to pozwolić. Odskoczył błyskawicznie, wyprostowany, z rękoma opuszczonymi luźno wzdłuż ciała.
Na usta wypełzł mu mściwy, paskudny uśmiech, który poszerzył się jedynie, gdy uniósł dłoń z nożem, wpatrując się z zainteresowaniem w połyskującą ciepłą ciecz na powierzchni ostrza.
Szok minął i pies zorientował się, że właśnie rozcięto mu bok, a tak się składało, że Hidden miał wprawę w posługiwaniu się nożem motylkowym. Na ziemię krew lała się w nieprzyzwoitej ilości, nieprzyjemnie drażniąc zmysły wąpierza. Nieśmiertelny stracił chwilowo zainteresowanie czworonogiem, który i tak zataczając się spróbował uciec, ale padł tuż obok jednego z większych nagrobków.
Derval odwrócił się w kierunku pobratymca w odpowiedniej chwili, by usłyszeć kolejną debilną kwestię w jego wykonaniu i zobaczyć lecący wazon, jaki najwyraźniej miał za zadanie uderzyć w konającego psa. Wampir zmrużył oczy.
- Piękna… – warknął cicho, przechwytując naczynie w powietrzu bez używania rąk. Nim Foku zdążył zareagować, popchnął je z powrotem, z radością obserwując jak uderza drugiego wampira prosto w twarz.
Nie przewróciło go to, ale wyraźnie zachwiało, a to wystarczyło. Hidden już używając telekinezy ruszył naprzód, więc wystarczyło, że z całym impetem uderzył w rodaka, powalając go na ziemię i przygniatając swoim ciałem, nie omieszkawszy kolanami poobijać mu znowu żeber.
- Jak sobie życzysz, mate – odpowiedział ochoczo na sugestię działania. Nieważne, że atakowany właśnie osobnik miał na myśli coś kompletnie innego. Connor zacisnął jedną rękę na gardle psychopaty, drugą natomiast przystawił mu nóż wprost pod oczy, niemalże szorując ostrzem po dolnej powiece. - Jeszcze chwila i sam ci je wydłubię…
Byłoby cudownie, gdyby pies, którym rzucił na samym początku o nagrobek nie odzyskał względnej przytomności, wykorzystując nieuwagę krwiopijców na atak. Derval poczuł najpierw tylko intensywne ciepło w okolicach boku i uderzenie, pod wpływem którego balisong faktycznie zatopił się w twarzy tęczowłosego, choć "jedynie" przeorał mu policzek. Głęboko. Z głuchym stęknięciem Hidden spadł z drugiego wampira, kopniakami odganiając pysk psa od swojej klatki piersiowej. Zacisnął szczękę tak, że poczuł jak kolczyk z języka przesuwa się po szkliwie. Niemiłe.
- Zdechł pies! – wrzasnął, rozwścieczony do granic możliwości, dociskając dłoń do krwawiącego boku. – Każdy pchlarz jest taki, w mordę, sam!
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:12 pm

Zawracający w powietrzu wazon, większego wrażenia na Foku nie wywarł. Zresztą chyba niewiele rzeczy w jego obecnym stanie psychicznym mogłoby tego dokonać. Niestety na unik było już za późno. Z tego też względu tęczowowłosy postanowił popisać się swą potęgą umysłu, wcale nie gorszą aniżeli u Hiddena. Wykonał głową ruch posuwisty skierowany w przód, zwiększając tym samym impet uderzenia wazonu. - Siła! Rocket fuel! Double blast! - krzyknął, przy akompaniamencie tłuczonego szkła czy też ceramiki. Następnie znów wylądował na ziemi. Poczuł na sobie ciężar. Jakiś tłuścioch na nim usiadł. Zderzenie z ciałem obcym nieco go zamroczyło, toteż niezbyt rozeznawał sie w otaczającym go świecie. - Lubimy ostre zabawy, co? - mruknął, patrząc nieprzytomnie na sylwetkę przed sobą. Chwilę potem poczuł na skórze chłód żelaza. Uśmiechnął się szeroko. - Ciekawe, ciekawe. Sado-masochista jakiś. - pomyślał. Wtem coś go szturchnęło. I nie tylko jego. Bladolicy siedzący na nim także został przesunięty wbrew swojej woli. Ostry ból przeszył policzek tęczowowłosego. Chłopak wyciągnął swój długaśny język w stronę źródła nieprzyjemnych bodźców czuciowych. Zlizał krew. - Ty... - syknął. Jego źrenice gwałtownie się powiększyły. - MOJA TWARZ! - wrzasnął, rzucając się na pierwszą rzecz w zasięgu dłoni. Zrządzenie losu chciało, że był to pies. Widząc rozwartą szczękę, zaserwował potężny cios lewą dłonią wprost w uzębienie pchlarza. Wepchnął dłoń w poprzek, tak by kastet uniemożliwił zaciśnięcie szczęk. Zanurzył pięść bardzo głęboko, powoli doprowadzając sierściucha do uduszenia. Nie zważał na ewentualne rany. Całym ciężarem ciała legł na psa, by ten czasem nie zaczął się szamotać. Przycisnął zwierzaka do podłoża, a następnie dla pewności docisnął kolanami. Zaczął okładać go wolną ręką w szyję. Ciało czworonoga spazmatycznie podskakiwało z każdym uderzeniem, by ostatecznie zastygnąć w bezruchu. Taka forma wyładowania agresji nieco pomogła Foku w opanowaniu się. Wyjął nieco poharataną dłoń z pyska ssaka. Rozejrzał sie w około. Szczególną uwagę poświęcił zakrwawionemu nożowi obok Hiddena. Zmrużył oczy, przeszywając go wściekłym, a zarazem kpiącym wzrokiem. Złapał truchło psa i rzucił je pod nogi rannego wampira. Zupełnie, jak gdyby zwracał mu jego własność. Z tym, że ów własność była już mocno zużyta i do niczego nieprzydatna. - Nienawidzę, gdy ktoś szpeci mi twarz. Arystokracie nie wypada wyglądać, jak uliczny pijak. - powiedział dobitnie. Po tych słowach odwrócił się i podszedł do swego wcześniejszego przeciwnika. Kątem oka wciąż jednak obserwował postać Hiddena, upewniając się, czy aby z jego strony przypadkiem nie nadleci żaden przedmiot. Chwycił martwe cielsko i dowlókł je do pobliskiego grobu. Tam też właśnie zasiadł. Przy pomocy pięknego, dodatkowego uzębienia wgryzł się w ciało "Puszka", rozpoczynając swój posiłek. Wciąż jednak patrzył na swego towarzysza z pode łba.
Powrót do góry Go down
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:12 pm

Nieśmiertelny nie przypuszczał, że pies faktycznie wyzionie ducha tak szybko. Mówisz i masz, chciałoby się rzec, choć udział drugiego wampira pozostawał niezaprzeczalny. Hidden odruchowo odsunął się nieco do tyłu, mimowolnie opierając się o jeden z nagrobków, kiedy pobratymiec z furią psychopaty na twarzy rzucał się na ofiarę znajdującą się w zasięgu jego dłoni. Metoda zadawania śmierci zwierzęciu była co najmniej obrzydliwa, a już na pewno nielogiczna. Spośród tylu sposobów, tęczowowłosy oszołom wybrał ten, który gwarantował absolutnie zbędne obrażenia. I psią ślinę na skórze.
Derval nie zamierzał jednak przypatrywać się działaniom przedstawiciela tej samej rasy. W czasie, gdy ten przyduszał bestię do podłoża, odbierając jej jakiekolwiek szanse na przetrwanie, on wstał i przyjrzał się dokładniej zranionemu bokowi. Dość powiedzieć, że gryziony był już niejednokrotnie i na dłuższą metę niemalże się przyzwyczaił. Przynajmniej tym razem rany zawdzięczał psu, niczemu innemu.
- I znowu to samo… – mruknął cicho, bardziej do siebie. – Jakbym wymagał zbyt wiele prosząc o jedną, spokojną, normalną noc.
Pokręcił głową, ponownie spoglądając na „towarzysza”, któremu kilka chwil wcześniej najchętniej wyrwałby tchawicę. Ot, dla zasady.
Agresja nagromadzona w małym rozumku szaleńca najwyraźniej przekroczyła normy unijne, czego nie sposób było nie zauważyć. Normalnie wystarczyłoby udusić psa. On jednak musiał okładać go pięścią uzbrojoną w kastet, przygniatać do podłoża swoim ciężarem. Towarzystwo opieki nad zwierzętami chyba nie polubiłoby dwójki aktualnie przebywającej na terenie nekropolii, ale gangrel bardziej cieszył się tym, że to nie on właśnie kona pod naciskiem wampira, aniżeli martwił poprawnością moralną i prawną.
Powstrzymując krwawienie jedną dłonią, drugą sięgnął po leżący nóż motylkowy, nic sobie nie robiąc z nienawistnego spojrzenia pobratymca. Sam się o to prosił. To on zaczął, powiedziałby mały Hidden dużemu nietoperzowi, gdyby ktoś postawił ich przed obliczem przełożonych. Derval uniósł nieco brew do góry, przyglądając się krwiopijcy w garniturze. Zaczynał wątpić, czy ten w ogóle uznaje wampirzą hierarchię panującą w mieście, a kiedy tylko o tym pomyślał, na usta wypełzł mu paskudny uśmieszek. Prędzej czy później będzie zmuszony ją uznać. Inaczej ona uzna go za element zbędny i zasługujący na utylizację.
Kompletnie zignorował leżące mu u stóp psie truchło, chociaż bardziej wpłynęła na to jego fragmentaryczna duma, aniżeli faktyczne pragnienie. Był głodny, bardzo. Co nie oznaczało, że tak jak wątpliwej atrakcyjności towarzysz usiądzie na czyimś grobie i zatopi kły w stygnącym ciele ssaka. Skrzywił się ze wstrętem, patrząc na konsumującą posiłek istotę.
Co nie zmieniało faktu, że gdyby był sam, zrobiłby dokładnie to samo.
- Bardziej się jej chyba już oszpecić nie da… – pomyślał, przenosząc wzrok na horyzont, a po chwili na majaczący w oddali dom pogrzebowy. Powiedział jednak coś innego. – Batmama nie uczyła cię, że na dzień się nie je? – wskazał delikatne promienie słońca, coraz silniej przedzierające się zza chmur. Dopiero teraz zauważył, że ogarnia go pogłębiająca się słabość i podobnie też musiał czuć się drugi wampir. – Najdalej za pół godziny będziesz rzygał jak kot – oświadczył niewinnym tonem, zbliżając się nieco.
Po raz drugi przyjrzał się Foku, tylko po to, by ponownie stwierdzić, że go nie poznaje. Musiał albo trzymać się na uboczu, co ze względu na panującą sytuację wydawało się niemalże nieosiągalne, albo też dopiero niedawno przybył do miasta. Derval zmrużył oczy. Nie lubił tęczowowłosego, to mógł stwierdzić z całą pewnością. Dziwak nie zaskarbił sobie jego sympatii, ale rzecz w tym, że nieśmiertelny nie bardzo mógł pozwolić sobie na wrogów. Nie teraz, w każdym bądź razie. Poza tym – posiadacz kastetów mógł finalnie okazać się całkiem użyteczny. Jeżeli on go nie znał, to bardzo wątpliwe, by ktokolwiek inny kojarzył psychopatycznego wampira. A to dawałoby osobnikowi z malunkiem na twarzy możliwość swobodniejszego działania. To, że opiekun pluszowego pająka w dodatku był pellucidistą, stanowiło tylko dodatkowy bonus. Hidden mógłby się co najwyżej chować, unosząc przed sobą wielką skrzynię. Kiepski kamuflaż.
Westchnął ciężko, przymykając na moment oczy. Poczekał, aż wampir skończy posiłek, usiłując siłą woli uciszyć burczenie w brzuchu.
- Krwawisz – stwierdził odkrywczo, wskazując na poranioną rękę towarzysza, subtelnie porzucając kwestię policzka. – Każdy pchlarz, i nie mówię tu o psach, wyczuje nas bez problemu…
Gangrel wyciągnął z jednej z kieszeni wojskowych spodni niewielką apteczkę i przykucnął. O ile tylko pobratymiec na to pozwolił, szybko i sprawnie opatrzył oba zranienia, przysiadając na moment, by to samo uczynić ze swoim. A jeśli nie pozwolił – cóż, Hidden obandażował tylko bok, usiłując zachować spokój.
Akurat miał coś powiedzieć, kiedy poczuł nikłe wibracje telefonu komórkowego. Wyciągnął zdezelowany model, zdrapując jednocześnie paznokciem krzepnącą krew z obudowy i sapnął ze zdziwieniem. Kilka nieodebranych połączeń, część od Isabeli, pozostałe od Randalla, plus pojedyncze z numeru, którego nie znał oraz jedna wiadomość tekstowa. Zajął się tym ostatnim, błyskawicznie odczytując treść.
- Aoife? – wymruczał, spoglądając na podpis.
Był pewien, że dziewczyna wyniosła się z miasta, kiedy tylko wszystko dookoła zaczęło się sypać, a obowiązujący rozkład sił poszedł w diabli. Ta tymczasem nie dość, że została na miejscu, to jeszcze informowała go o festiwalu, którym „powinien być zainteresowany”, jak to ładnie określiła. Wiedział już, co ma na myśli. Kiedy szatynka określała cokolwiek w ten sposób, wiadomym było, iż szykują się niebagatelne kłopoty. Zaklął cicho, ale po chwili przypomniał sobie o siedzącym obok wampirze.
- Masz gdzie się schować? – zapytał pojednawczym tonem.
Obserwacja domu pogrzebowego straciła sens, kiedy tylko zaczął się dzień. Wiadomym było, iż ventrue albo już dawno go opuścił, albo udał się na krótki spoczynek, otoczony najwierniejszymi poplecznikami.
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:13 pm

Po wyciśnięciu ze zwłok wystarczających ilości krwi, by zaspokoić swój apetyt, odrzucił truchło na bok, niczym zużyty papier toaletowy. Lewą ręką majestatycznie przetarł nieco zabrudzone usta. - Tym lepiej dla mnie. Nie przytyję zanadto. - odparł, siląc się na drobny żarcik. Po tychże słowach po raz... któryś z kolei uśmiechnął się szeroko. Zadziwiające, że jego skóra od tego typu działań, praktykowanych zapewne już wiele lat, jeszcze nie rozleciała się na kawałki. Przeniósł wzrok na swą dłoń. Faktycznie została nieco poharatana. Foku niezbyt liczył się z otoczeniem, gdy wchodził w stan "lekkiego poirytowania". Zaliczało się do tego również jego ciało. - A o kim? Szczurkach? Foku lubi szczurki. Zwłaszcza tłuste. Same doprawiają się trutką. Ich krew ma wyjątkowo ciekawy posmak. - rozpoczął krótki wywód na temat swego zdrowego żywienia. Przez te wszystkie lata tęczowowłosy stworzył sobie wyjątkowo wyrafinowane menu. Szczególną frajdę sprawiało mu konsumowanie ofiar, które zawierały w sobie lekką domieszkę toksyn. Skutkowało to różnie. Czasem ograniczało się do niegroźnych halucynacji, a czasem do długotrwałej bezsenności czy utraty świadomości. No, ale jak to mówią: "Nie bawisz się, nie żyjesz". Wtem Hidden zaczął się przybliżać. Wyjął coś ze swoich spodni. Foku z nieskrywanym zaciekawieniem wlepił w owo pudełko swe szmaragdowe ślepia. Zastanawiał się, jakież to medykamenty mógłby tam znaleźć. Oblizał się łapczywie. Biernie przyglądał się działaniom krwiopijcy. Na jego dotyk zareagował jedynie wyszczerzeniem nieco zabrudzonego osoczem uzębienia. - Na razie nie. Ale zawsze się coś znajdzie. A co... chcesz mnie zaprosić do siebie? - zapytał, puszczając do wampira oczko. Od dawien dawna nie miał kontaktu z niczym żywym i dwunożnym, więc obcowanie z kimś, kto najwyraźniej był "taki jak on" wzbudzało w nim wiele emocji. Ludzie wydawali się niezbyt atrakcyjni, zarówno jako obiekty do rozmowy, jak i źródło pożywienia. Weźmy takich palaczy. Niby wzbogaceni w nikotynę, ale większość to stare próchna po pięćdziesiątce. Dopiero w okolicach półwiecza mieli odpowiednią ilość szkodliwych związków, które odpowiadały Foku. Tylko cóż z tego, gdy ich krew ze względu na posunięcie w czasie smakowała niczym spleśniały muffin. Fuj.
Powrót do góry Go down
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 5:14 pm

Arystokrata? Hidden w duchu zdążył wyśmiać towarzysza co najmniej kilka razy za tytułowanie się w ten sposób. Nie było nic dostojnego w sposobie, w jaki wyglądał, jak się zachowywał, jakie wrażenie sprawiał ogółem. Żul. To miano wydawało się wielokroć odpowiedniejsze, choć obserwacją na ten temat niebiesko włosy rozsądnie nie podzielił się z personą, jaką zresztą ona dotyczyła. Wolał nie irytować psychopaty, z takimi jak on nigdy nie było nic wiadomo, toteż ograniczył się jedynie do odsunięcia truchła butem odrobinę dalej. Im bliżej się znajdowało, tym większa była ochota ze strony gangrela, żeby mimo wszystko rzucić się na najbliższego trupa i osuszyć mu naczynia krwionośne.
Bulimik, pomyślał mimowolnie. Jeszcze tylko wampira z zaburzeniami odżywiania mi brakowało…
Myśl była tak idiotyczna, że uśmiechnął się odruchowo, spoglądając na pobratymca. Fakt, iż ten bez większych oporów pozwolił się opatrzyć potraktował jako przejaw dobrej woli, chwilowe zakopanie topora wojennego w piasku. Derval zamierzał go odkopać, owszem, ale w innym miejscu i czasie. Aktualnie wystarczała mu świadomość, iż prędzej czy później odpłaci pellucidiście za sposób, w jaki ten zrzucił wymalowanego osobnika z sarkofagu.
Nie komentował wzmianki na temat szczurów, dysputę tę traktując jako niepotrzebną, potencjalne źródło dalszych zatargów. W zamian zaś wzruszył niepewnie ramionami przy drugiej części wypowiedzi dziwaka. Foku sprawiał, iż potencjalna propozycja, jaką wystosował drugi nieśmiertelny, brzmiała odrobinę dwuznacznie, choć żadnej dwuznaczności być tam nie powinno.
-Tak… – zawahał się, nienawykły do takiej rozmowy. – Chyba tak…
To było prostsze, niż mogło się wydawać. Connor wstał czym prędzej, dochodząc do wniosku, iż dalsze oczekiwanie jedynie im zaszkodzi. Przeciągnął się, czując jak chrupie mu przyjemnie w kręgosłupie, a następnie pożałował nagłego poruszenia, które przypłacił tępym, pulsującym bólem z okolic zranionego boku. Zapomniał.
Słońce stopniowo wisiało coraz wyżej, a wąpierz czuł wręcz jak słabną z każdą kolejną minutą.
Nie mówił dokąd idą. Po prostu poszedł, ufając, iż Foku ruszy za nim.

[Z tematu: wraz z Foku, najprawdopodobniej.]
Powrót do góry Go down
Leo
Itheur
Leo


Liczba postów : 14

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:17 pm

Leo przywlókł się na cmentarz. Nie było to najpopularniejsze miejsce w mieście, do tego nie miał tu żadnego interesu. Z nikim się nie umówił i żadnego grobowca nie miał zamiaru odwiedzić. Jego celem nie było też niszczenie niektórych grobów. Zdaje się, że zwyczajnie miał dość zgiełku ulic i musiał wybyć w spokojniejsze rejony. Za miasto było jednak trochę jak na jego gust za daleko, zresztą nie miał zamiaru łazić pół dnia, zobaczyć jakieś pola czy inne chaszcze i od razu wracać. Tak więc jednak pod jakimś względem cmentarz był logicznym wyborem.
Chłopak przechadzał się wolnym krokiem nie zatrzymując na niczym dłużej wzroku, ręce miał schowane głęboko w kieszeniach bluzy. Chłonął ciszę. W końcu po to tutaj przyszedł
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:42 pm

31 sierpnia 2016 roku

Leo:

Dzień jeszcze nie zaczął się na dobre, rozwijając dopiero w pełni swoje skrzydła, choć i te znacząco podcinała chłodna atmosfera nadchodzącego deszczu. Kres lata w tym roku nieszczególnie rozpieszczał mieszkańców miasta oraz okolic, lecz na dłuższą metę każdy zdążył się już dawno przyzwyczaić do niezbyt gorącego klimatu. Chociaż wieczorem niebo zasłonić miały ciężkie, skłębione chmury niemalże do cna przesączone wilgocią, teraz niebo pozostawało jeszcze póki co czyste. Raptem kilka większych obłoków unosiło się wysoko nad ziemią, a umiarkowany wiatr wydawał się bardziej orzeźwiający, aniżeli porywisty.
Cmentarz w istocie był dobrym wyborem jeżeli chodzi o miejsce ciche oraz spokojne - zazwyczaj. Milczenie niezliczonych już szczątków ludzi i nieludzi rzadko kiedy było przerywane przez kogokolwiek, a miejsce spoczynku setek istot pozostawało względnie nieskalane. Chociaż w wielu irlandzkich miastach na miejscu starych nekropolii najczęściej budowano po jakimś czasie rynki, tworzono parki, czy inne lokacje do użytku publicznego, ta tutaj pozostawała niezmienna od wieków. Przed wojną, w jej trakcie, po niej, podobnie jak setki lat wstecz, tu właśnie grzebano zmarłych.
Jakby to była jedyna gleba mogąca stanowić godne miejsce do ich pochówku.
Żywi wyjątkowo rzadko odwiedzali to miejsce, niezależnie od dręczącej ich tęsknoty za umarłymi. Zdecydowana większość pojawiała się wyłącznie na samym pogrzebie, późniejsze wizyty ograniczając co najwyżej do wyjątkowych świąt. Groby niemniej zawsze pozostawały zadbane i w idealnym porządku.
Leo spacerując po terenie nekropolii nieświadomie zbliżał się do miejsca, w którym raptem kilka godzin wcześniej dwójka wampirów stoczyła wyjątkowo pokraczny bój z psimi stróżami. Im też człowiek w gruncie rzeczy powinien zawdzięczać chwilowy spokój, albowiem od jakiegoś czasu zwierzęta nawet w trakcie dnia strzegły okolic, wrogo nastawione do każdego intruza. Itheur przeszedł następne kilkanaście metrów, zbliżając się ostatecznie do miniaturowego mauzoleum i pierwszym co rzuciło mu się w oczy, był rozbity wazon. Ot, nic szczególnie niezwykłego, ale wystarczyło przenieść wzrok nieco dalej, aby ujrzeć ciała olbrzymich psów o ciemnej sierści, które ktoś potraktował w niezbyt humanitarny sposób, jaki z pewnością nie ucieszyłby Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Przy jednym z nich klęczał zwrócony plecami do nowo przybyłego osobnik płci męskiej.
Drgnął, słysząc najwyraźniej za sobą ruch, choć nadnaturalny raczej nie zachowywał się głośno i podniósł się do góry, dopiero po kilku sekundach odwracając się w kierunku obcego. Pierwszą rzeczą jaka rzucała się w oczy, był fakt, iż twarz młodzieniec skrywał pod maską przeciwgazową. Drugiej w zasadzie nie było, ponieważ właśnie to koncentrowało na sobie uwagę niemalże każdego obserwatora. Zamaskowany zacisnął dłonie w pięści, rozluźnił je odrobinę i zacisnął ponownie, przekrzywiając głowę na lewą stronę. Przez szkła w masce nie sposób było dostrzec jego oczu, bowiem te zdawały się nie przepuszczać światła, prezentując jedynie matowe odbicie świata zewnętrznego.
- To twoja sprawka?
Pytanie które padło, wydawało się zadane raczej beznamiętnym tonem, ale coś w przytłumionym przez gruby materiał głosie wydawało się bardzo dziwne i wybitnie nienaturalne. Leo nie był tylko w stanie stwierdzić, co dokładnie było powodem podobnego wrażenia.

Powrót do góry Go down
Leo
Itheur
Leo


Liczba postów : 14

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:47 pm

Trzeba przyznać, że to nie był niezwykły widok Leo snujący się o poranku nie był niczym niezwykłym. W końcu trzeba się jakoś maskować, że teoretycznie zmierza się bardzo okrężną drogą do szkoły. Zresztą zdaje się, że nauczyciele oddychali z ulgą jak go nie było. Nie to, żeby był jakoś bardzo upierdliwy, bardziej jego naturalna arogancja była zwyczajnie męcząca dla otoczenia.
Idąc sobie spokojnie jedną z alejek z niejaką ciekawością obserwował rozgrywającą się przed nim scenę, jednak się nie zatrzymywał. Nie miał po co, a już zdążył się nauczyć, że nadmierne zainteresowanie rzadko kiedy się opłaca. No, ale nie było mu dane przejść obojętnie obok, bo zdziwaczały osobnik go zaczepił. Trzeba przyznać, że noszenie maski przeciwgazowej na co dzień było dość niezwykłym zwyczajem.
-Nie- odpowiedział po prostu nawet się nie tłumacząc, wiedząc, że jeśli by tak zrobił, to automatycznie dziwak w masce zacząłby go podejrzewać. Zresztą jak niby miałby zatłuc takie dwa wielkie psy? Nawet biorąc pod uwagę, że jest nieco silniejszy niż jego rówieśnicy. Bez sensu w ogóle.
Leo miał ochotę jak najszybciej odejść z tego miejsca i od nieznajomego. Tak na wszelki wypadek.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:48 pm

Leo:

Nieznajomy stał nieruchomo przez zaskakująco długi czas, jakby dogłębnie rozważając tą prostą i krótką odpowiedź, jakiej mu udzielono. W międzyczasie nadnaturalny mógł się zorientować, że martwych psów było w istocie więcej niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka, albowiem raptem kilka metrów dalej leżało trzecie ciało. Pysk zwierzęcia wyglądał, jakby spotkał się z czymś ciężkim oraz solidnie rozpędzonym.
Zamaskowany poruszył się w końcu, przekrzywiając głowę jeszcze mocniej na bok, aż dało się słyszeć głośne, nieprzyjemne chrupnięcie przesuwających się kręgów. Nie wyglądało jednak na to, by nietypowy osobnik planował jakąkolwiek słowną reakcję na negację ze strony wilkołaka. Wzruszył jedynie ramionami, postał jeszcze chwilę, po czym odwrócił się z powrotem do powalonych stróżów, przyglądając się im z intensywnością niewidoczną przez wzgląd na maskę przeciwgazową na jego twarzy. Truchło wyglądało na świeże, ale krew zdążyła zakrzepnąć, wsiąknąć w ziemię lub też utworzyć na trawie niezbyt apetyczną ciemną karmazynową skorupę.
Leo nie usłyszał, ani też nie poczuł, gdy ktoś zbliżył się do niego, podchodząc od tyłu.
Ta sama czarna sierść, oczy pobłyskujące groźnie zielonymi iskrami pełnymi nieumiejętnie skrywanej agresji oraz kły, gotowe w każdej chwili zatopić się w miękkim ciele niepożądanego na tym terenie intruza.
Nie sposób określić, do jakiej rasy należały psy strzegące terenu cmentarzyska, ale z całą pewnością klasyfikowałyby się do grona tych najgroźniejszych, jeśli nie niebezpiecznych na tyle, by usypiać je zaraz po urodzeniu. Wielkością przewyższające nawet najbardziej wyrośnięte kaukazy i potężniej od nich zbudowane musiały faktycznie wzbudzać przerażenie u zdecydowanej większości normalnego społeczeństwa.
Jeden z nich zbliżał się bezszelestnie do niczego nie spodziewającego się berserka, obnażając kły w niekoniecznie pokojowych zamiarach.
Łapa za łapą, podchodził coraz bliżej, zachowując niską postawę, z sierścią zjeżoną na całej długości kręgosłupa i złością narastającą w psim umyśle.
Kiedy skoczył do przodu, na reakcję ze strony wilczego było po prostu za późno.
Krótki skok, błysk zębów i … w zasadzie tyle. Garay dopiero po chwili mógł zorientować się, że coś go atakuje, bo szczeniak błędnie obierając cel wgryzł się w jego buty zamiast w nogę, powarkując i piszcząc w wysokim tonie. Chociaż w przyszłości zapewne miał stać się szerzącą postrach bestią, teraz ledwie dorównywał wielkością kotu. Małemu.
Zamaskowany przykucnął znowu przy zwłokach, wodząc palcami wzdłuż rozcięcia na boku jednego z trupów i tylko na moment obejrzał się do tyłu, kolejnym wzruszeniem ramion reagując na atak miniaturowego strażnika.
Powrót do góry Go down
Leo
Itheur
Leo


Liczba postów : 14

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:48 pm

Cóż, chłopcu nie pozostało nic więcej jak dalej iść przed siebie, chociaż teraz z ciekawością przyglądał się scenie z trzema psimi trupami. Faktycznie były ogromne, chociaż wilkołaki, przynajmniej te dorosłe raczej. No cóż Leo wzruszył ramionami i kontynuował spacer dalej.
Już miał zamiar skręcić w boczną alejkę, gdy poczuł jak coś w niego uderza i zakleszcza się na jego bucie. Początkowo miał zamiar zrzucić to coś mocnym kopnięciem, ale zanim zadecydował spojrzał pod nogi i co tu dużo mówić zmiękł widząc małego czarnego szczeniaka. I co z tego, że przerabiał mu obuwie na sandały, był zwyczajnie śliczny.
Leo nadal patrząc na małego wojownika przykucnął i położył rękę między uszami zwierzaka po to by go pogłaskać. Normalnie pewnie dałby mu najpierw obwąchać dłoń, ale nie chciał ryzykować utraty palców. Ciekawe czy udałoby mu się przemycić szczeniaka i przywłaszczyć.
Leo spojrzał badawczo na gościa w masce przeciwgazowej. Jeśli ten nie zauważy, a czarna bestia nie będzie miała nic przeciwko to może się udać. Szczerze mówiąc to Leo w jakimś stopniu zakochał się w zielonych oczach małego kudłatego potworka.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:49 pm

Leo był czujnie obserwowany nie tylko przez zielonookiego agresora, który z niezłomnym jeszcze zapałem szarpał jego sznurówki, porzucając niepodatne za bardzo na zęby adidasy. Niewidoczna oraz niewyczuwalna w dodatku istota nie podejmowała jednak żadnych działań, skryta pomiędzy nagrobkami. W chwili obecnej jej zadaniem było tylko kontrolowanie sytuacji. Ingerencja była niewskazana.
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu dni i tak zbyt wiele istot decydowało się na wzięcie udziału w wydarzeniach, które pierwotnie nie uwzględniały w ogóle ich obecności. Cmentarz był miejscem, w którym niezależnie od poczynań żywych, umarli winni dysponować niezmiennym spokojem – to była zasada, od jakiej kreatura nie zamierzała się odwoływać.
Szczeniak rzucił się do tyłu, widząc nadciągającą z góry rękę, ale zapominając, że wciąż trzyma w pyszczku sznurówkę daleko nie uciekł. Warknął, czy też raczej spróbował to zrobić, z jeszcze większą furią tarmosząc dewastowany materiał, dopóki nie uświadomił sobie, że nie dość, że ktoś go dotyka, to w dodatku ten kontakt fizyczny chyba nawet mu się podoba. Pies naparł od dołu na dłoń nastolatka, nieporadnie merdając ogonem, z siłą która niemalże go przewracała. Na oko był bardzo młody, jakby dopiero co nauczył się chodzić i oddalać od matki.
Miniaturowa bestia po chwili zastanowienia spróbowała ugryźć dziwną istotę, która go głaskała, ale działanie to zakończyło się niepowodzeniem. Akurat w tej chwili wilczy dotknął czułego punktu za uchem szczeniaka, co sprawiło, że ten niemalże odpłynął, zapominając zupełnie o agresji i mrużąc lekko oczy z zadowoleniem.
Nie minęła chwila, a ze strzępkiem sznurówki zwisającym z kła patrzył już tylko z ciekawością na górującą nad nim istotę. Gdyby był dorosły, pewnie rzuciłby się jej do gardła, ale teraz po prostu tam nie dosięgał.
Zamaskowany osobnik przyglądał się tej scenie, ale ponownie nic nie powiedział i nie zrobił niczego, co nakierowane byłoby na nieśmiertelnego. Wstał jedynie, wycierając zakrwawioną dłoń o trawę, po czym chwycił truchło za przednie łapy, zarzucając sobie na plecy zupełnie tak, jakby nic nie ważyło. Pochylił się nieco, nieśpiesznie ruszając przed siebie. Minął co prawda nieznajomego, ale wydawało się, jakby go ignorował.
Itheur oczywiście nie wiedział jednak, że oczy skryte pod szkłami maski patrzyły tak intensywnie, jakby chciały obrać wilczego ze skóry i zobaczyć co kryje się w jego wnętrznościach.
Powrót do góry Go down
Leo
Itheur
Leo


Liczba postów : 14

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:50 pm

Leo zaśmiał się cicho widząc poczynania szczeniaka. Sznurówek mu żal nie było, najwyżej pojawi się w instytucji zwanej szkołą i komuś ukradnie jakieś z szatni, nic trudnego.
Widział jak na początku czarny diabeł próbuje uciec lub ugryźć jego rękę, a potem pod wpływem dotyku zmienia zdanie. Jakby nie było Leo kojarzył miejsca najprzyjemniejsze do drapania, taki bonus z bycia wilkiem. Gdy już mała bestia została mniej więcej odwiedziona od destrukcyjnych działań chłopiec dołączył do głaskania drugą rękę. A niech ma co sobie będzie żałował.
Nie zdziwi chyba nikogo fakt, że w tej chwili jego uwaga była skupiona tylko i wyłącznie na futrzaku? Szczególnie, że chciał go na tyle oswoić do siebie by móc go zabrać bez groźby pogryzienia na strzępki bluzy.
Jednak jakoś przyuważył fakt, że zamaskowany dziwak niesie z lekkością truchło. Dziwne, nie wyglądał w końcu na siłacza. Niestety, albo na szczęście. To się jeszcze okaże Leo wrócił myślami do mini strażnika i nawet postanowił spróbować go podnieść z ziemi. Ot z ciekawości jak zareaguje na takie rozrywki.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:51 pm

Każdy, kto kiedykolwiek negował występowanie zwierzęcej mimiki, najpewniej nigdy nie miał do czynienia we właściwym takowego słowa znaczeniu z żadnym przedstawicielem rasy innej niż ludzka. Szczenię na wpół siedzące teraz u stóp młodzieńca, naprawdę zrobiło oburzoną minę, gdy ten zaśmiał się cicho. Z cmentarnych strażników nie wolno się śmiać.
Przed nimi się ucieka.
Pies szczeknął poirytowany tak jawnym brakiem szacunku, szczerząc groźnie niewielkie, chociaż ostre kły. Przynajmniej on zakładał, że wygląda to groźnie.
W berserku naprzeciwko wyczuwał coś znajomego, pewną nutę dotyczącą wilczej natury, może podległości pierwotniejszym instynktom, co sprawiało, iż mimo wyuczonej woli likwidacji każdego niepożądanego elementu na terenie nekropolii, powoli zaczynał wymazywać z swojego niedojrzałego umysłu nieosiągalną i tak wizję rozszarpania nieśmiertelnego na krwawe strzępki. Do takiego stanu mógłby zresztą doprowadzić wyłącznie buty nastolatka, zakładając oczywiście, iż nie zmęczyłby się mniej więcej w połowie aktu destrukcji.
Zielonooki nie miał jeszcze tak zamkniętej mentalności, jak starsi strażnicy tych terenów. Dla niego wilkołak był o tyle niepożądany, co wzbudzający wybitnie nieposkromioną ciekawość.
W jakimś odruchu czarny po raz ostatni spróbował ugryźć pieszczącą go istotę, ale odniósł sromotną porażkę, szczególnie gdy ta postanowiła zwiększyć intensywność swoich nikczemnych działań. Psowaty mógł jedynie przewrócić się na plecy, odsłaniając kompletnie brzuch i kopiąc powietrze tylnymi łapami z nieszczególnie mądrym wyrazem pyska.
Zamaskowany tymczasem pogwizdując nieznacznie przez maskę przenosił obok drugie ciało, w sobie tylko znanym kierunku. Leo bowiem, nawet jeżeli spróbowałby sprawdzić dokąd zmierza, odprowadzając go wzrokiem, widziałby tylko, jak ten znika za większym grobowcem, wracając po chwili z pustymi rękoma po następne. Wydawać by się mogło również, że obecność nieśmiertelnego na terenie cmentarza chwilowo nie przeszkadzała komuś, kto najprawdopodobniej był jego pracownikiem, albo kimś w rodzaju nadzorcy. Dziwny osobnik przystanął na moment obok wilczego, spoglądając w kierunku masywnego celtyckiego krzyża w centrum, pod którym stała ubrana na czarno kobieta z twarzą przykrytą woalką, ale po kilku sekundach wzruszył ramionami – jak on to zrobił z takim ciężarem na plecach pozostawało tajemnicą – i ruszył dalej.
Niewiasta tymczasem z niedowierzaniem i przerażeniem przyglądała się jak niezbyt zwyczajnie wyglądający mężczyzna niesie wielkie, wciąż ociekające jeszcze w pewnym stopniu krwią, ciało martwego czarnego psa. O szczęce tak masywnej, że najpewniej mogłaby włożyć do niej całą głowę, chociaż skojarzenia z gilotyną były jak najbardziej na miejscu, a taki czyn wydawał się niezbyt prawdopodobny jeśli chodziło o realizację z jej strony.
Powrót do góry Go down
Leo
Itheur
Leo


Liczba postów : 14

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:51 pm

Leo przyuważył ten pełen wyrzutu wzrok psiaka i stłumił lęgnący się na jego ustach chichot, nie chciał bardziej wystawiać na szwank dumy psiaka, poza tym chichot na cmentarzy nie był chyba najlepszym pomysłem.
W sumie to chyba psy, a w tym i nasz mini strażnik o zielonych oczkach nie miały powodu aby atakować chłopaka. W końcu nie robił nic złego. Kulturalnie się przechadzał po alejkach, nie deptał trawy i nie niszczył pomników, więc czemu by zwierz miał robić z niego mięso mielone?
Uśmiechnął się gdy wreszcie czarny kłębek sierści skapitulował i odsłonił brzuch. Leo gładził go jeszcze chwilę po sierści, aż wreszcie zadecydował wziąć psa na ręce, oczywiście pamiętając o drapaniu za uchem. Nie chciał, żeby jego ukochana bluza skończyła z iście indiańskimi dodatkami typu frędzel.
Dopiero teraz gdy już wstał zwrócił większą uwagę na swoje otoczenie. Oczywiście najpierw dojrzał taszczącego psy dziwaka, jednak nie zaskoczyło go to, że niepozorny mężczyzna dźwigał takie ciężary. Może tak jak on należał do wilkołaków i był znacznie silniejszy niż na to wyglądał. Możliwości było sporo. Drugą z nich było na przykład założenie, że gęsta sierść robi z tych psów takie wielkie bydlaki, a na prawdę mają fizjonomię godną charta. Dopiero potem odwrócił się w kierunku w którym stała nieznajoma mu kobieta. Dlaczego odwrócił się akurat tam? Miał zamiar skierować się już do wyjścia uprowadzając swoją zdobycz. Widok kobiety ubranej na czarno z woalką na twarzy nie był niczym niezwykłym szczególnie na cmentarzu. Ot pewnie ktoś bliski jej zmarł niedawno.
Leo w końcu ruszył w stronę wyjścia co wymagało przejścia obok nieznajomej. Biorąc pod uwagę niezwykle dobry humor wilczka ten nawet zdołał wykrzesać z siebie lekki uśmiech w jej kierunku. Bo w sumie dlaczego nie?
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:51 pm

Psy w istocie nie miały bezpośredniego powodu, żeby atakować kogokolwiek wchodzącego na teren cmentarza w ciągu dnia – teoretycznie. Teoria natomiast bywała wyrodną siostrą praktyki, która raczej nie kwapiła się ostatnimi czasy by utrzymywać względnie normalne relacje wewnątrzrodzinne.
Martwa trójka niemniej była stróżami akurat konkretnego rejonu w obrębie jakiego przebywał wilkołak, a skoro ich niedyspozycja pozostawała bardziej niż trwała, chwilowo nie było czego się obawiać. Ze strony czarnych bestii, przynajmniej.
Kwestia spokojnej, niezakłócającej ogólnego porządku bytności w tym przypadku nie miała absolutnie żadnego znaczenia. Ci, którzy dewastowali nagrobki, jak i inni przybywający jedynie odwiedzić swoich zmarłych traktowani byli jednakowo – niczym intruzi. Choć zazwyczaj wystarczało głębokie warknięcie wydobywające się z gardła olbrzymiej bestii, strach oraz poczucie zagrożenia związane z przebywaniem na tym terenie, musiało mieć solidniejsze podstawy.
Jedyna nekropolia w okolicy, większa niż w niejednej metropolii, nigdy nie była zbyt gościnnym rejonem.
Zamaskowany osobnik po raz trzeci i ostatni zniknął za grobowcem, nie pojawiając się już ponownie. Garay zaś miał już wystarczająco dużo czasu, żeby zauważyć, iż krótka, choć gęsta sierść, jednoznacznie neguje podstawy teorii odnośnie złudnie masywnych sylwetek bestii, podczas gdy na odsłoniętej skórze dziwnego mężczyzny brakowało srebrnych smug. Nie wyglądało także na to, ażeby miał on przy sobie cokolwiek srebrnego.
Istota porządkująca najbliższy obszar ze zwłok zauważyła zainteresowanie, jakim nieśmiertelny obdarzył szczeniaka, ale wszystko wskazywało na to, iż zignorowała to całkowicie, rezygnując z jakiejkolwiek ingerencji. Jednostka w masce przeciwgazowej zadała tylko jedno krótkie pytanie, zaraz po tym niemalże w pełni tracąc zainteresowanie nieznajomym.
Nikt nie zatrzymywał wilczego, gdy ten zmierzał do wyjścia. Młoda wdówka, nieobyta jeszcze z powszechną opinią odnośnie cmentarza, spłoszyła się widocznie, w ogóle nie reagując na posłany jej uśmiech. Odwróciła się natomiast błyskawicznie, a jej szybkim krokom towarzyszył chrzęst obcasów na żwirze, jakim wysypano jedną ze ścieżek do bramy głównej.
Szczeniak natomiast już dawno zapomniał o tym, że powinien gryźć i protestować. Wciąż utrzymywał połowicznie obrażoną postawę, ale było widać, że podoba mu się wszystko, co się aktualnie dzieje. Pieszczoty, bliskość, wycieczka. Coś nowego.
Powrót do góry Go down
Leo
Itheur
Leo


Liczba postów : 14

Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:52 pm

No proszę, czyli jednak dzisiaj miał szczęście. Udało mu się uprowadzić psa i nikt go nie zaczepiał. Święto wręcz. Nadal mechanicznie gładził psiaka. Przez chwilę wpadło mu do głowy, że może jedną z tych wielkich bestii była matka czarnego zwierza, jeśli tak to tym lepiej.
Gdy już minął kobietę spokojnie szedł w stronę wyjścia aby opuścić to niezbyt radosne miejsce. W sumie nie ma się co dziwić prawda? Przewietrzył się, pochłonął trochę ciszę, ale miał już dość, szczególnie po spotkaniu dziwaka w masce gazowej noszącego trupy wielkich bestii nazywanych chyba tylko dla żartu psami.
Teraz tylko pozostało mu wymyślić imię dla psa i wpaść na genialny pomysł jak go przemycić do domu, chyba żeby zrezygnować z tej opcji i po prostu znaleźć sobie inną metę. Pewnie i tak nie zauważą, że go nie ma, a jak wróci znów będzie patrzył na te zawiedzione miny typu "nosz i znowu zajmie nam miejsce". Wzruszyłby ramionami gdyby mógł, aby odegnać niezbyt sympatyczne myśli. Niestety miał zwierza na rękach więc sobie darował.
<zt>
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Nekropolia Empty
PisanieTemat: Re: Nekropolia   Nekropolia I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Nekropolia
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Restless :: ...Irlandia ~ Feidhelm :: -
Skocz do: