Restless
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Aleje i uliczki

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeNie Wrz 18, 2011 11:03 pm

Aleje i uliczki Streetlightsbypi2neman
Feidhelm, mimo stosunkowego odosobnienia oraz niesprzyjającego budowie większych szlaków komunikacyjnych ukształtowania terenu, dysponuje zaskakująco przyzwoitym systemem dróg.
Podczas gdy w istocie przez centrum miasta przeprowadzone są cztery główne ulice, których wielkość, a także przepustowość jest imponująca, w pozostałych rejonach występują niewielkie aleje i uliczki stanowiące rodzaj pajęczyny oplatającej okoliczne tereny. Wąskie, acz urodziwe, pokryte częściowo asfaltem i częściowo brukiem dla zaznajomionych z nimi mieszkańców stanowią o wiele bardziej kuszącą ewentualność drogi obieranej podczas podróży w porównaniu z największymi arteriami komunikacyjnym. Dzieje się tak, ponieważ niewielka doza orientacji w terenie w zupełności wystarcza by zarówno pieszy, jak i kierowca dostali się do upragnionego celu szybko, bezpiecznie i komfortowo. Każda najmniejsza nawet alejka łączy się z większą, zlewając się po pewnym czasie w przyzwoitą uliczkę, a ostatecznie całość stanowi sieć dróg w niewyjaśniony sposób zawsze doprowadzającą podróżników na właściwe miejsce. Dla obcych, jakimi są przyjezdni system komunikacyjny miasta może jednak stanowić prawdziwy labirynt, z którego wydostać można się jedynie dzięki pomocy z zewnątrz, najczęściej przybywającej w postaci miejscowych.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 9:07 pm

Szła spokojnie, ukradkowo obserwując chłopaka, a niekiedy z lekką troską podążając wzrokiem wyżej, ku przedzierającemu się przez chmury słońcu. Nie była za szczęśliwa, że nieśmiertelny za porę spaceru, wybrał sobie dzień. Przejmowała się jego zdrowiem widać bardziej niż on sam, co powoli zaczynało doprowadzać do niejakiej frustracji. Musiał być naprawdę zdesperowany, a ona być może nazbyt pochopnie uległa jego pomysłowi, choć w istocie nie miała pojęcia do czego dąży mężczyzna. Tak jak normalnie przeszkadzała jej cisza, dziś wyjątkowo wdzięczna była losowi, za fakt, że wampir nie ma szansy rozpocząć, krępującej w tych okolicznościach przyrody konwersacji, a ona zwolniona jest z odpowiedzi na serię pytań, która mogłaby obecnie w złym świetle przedstawić jej pobudki.
Zawsze ceniła sobie spokój, wolność i brak zobowiązań. Wybierając tę drogę raczej z racji ogarniającej jej dom nienawiści i walki, niżby jak sądziło wielu z ugruntowanych przekonań. Neutralność w jej przypadku była zatem objawem oporu i wygodnym środkiem pozwalającym dziewczynie trzymać się na uboczu. Błahe, jak większość jej życia. Starała się o to od lat i dotąd jakoś jej się udawało. Nie... Aislin nie była w żadnym razie płytka, choć umiała odgrywać taką osóbkę, nie była jednak również przesadną altruistką z ideałami, jak niektórzy odbierali jej tolerancyjną postawę. Los innych mało ją dotąd obchodził. Owszem morderstwa, głód, czy śmierć niewinnych, robiła na Irlandce jakieś tam wrażenie, twarde wychowanie dało jej jednak solidną podstawę pozwalającą w odpowiednim momencie spojrzeć na sprawę z „szerszej perspektywy”. Dlaczego zatem zdecydowała się angażować? Miała w końcu wiele innych, o wiele wygodniejszych opcji. No cóż powód całego zamieszania, szedł teraz obok niej. Nikłe zainteresowanie, jakie narodziło się w fabryce, z prędkością błyskawicy zastąpiła ciekawość, a zaraz potem silna więź oparta na niezaprzeczalnej sympatii. O nie, raczej nie ryzykowałaby stwierdzenie, że zadurzyła się w naturalnym wrogu, który z racji jadłospisu nie był najlepszym kandydatem na cokolwiek. Ruda nie była szczególnie kochliwa, bo w pracy spotykała tabuny samców i niestety dobrze wiedziała co siedzi w ich głowach. Saoirse sprawił jednak, że musiała przewartościować nieco swoje decyzje, a to w jakim stopniu potrafił nad sobą zapanować, wbrew wrodzonym instynktom, zasługiwało nie tylko na podziw. Aislin po raz pierwszy od wielu lat, tak szybko obdarzyła kogoś zaufaniem, choć może decyzja była nazbyt pochopna. Stało się...
Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie, w końcu dochodząc z myślami do jako takiego ładu i zrównawszy się z mężczyzną, chwyciła go za rękę, jednocześnie przyspieszając kroku. Miała nadzieję na deszcz...
Jej ciemne oczy, skrzętnie omijające teraz sylwetkę towarzysza, znów wbiły się w niebo, choć podzielność uwagi pozwalała Roko zgrabnie lawirować między przeszkodami. Sama przed sobą musiała przyznać, że jej myśli operują obecnie w tak pokrętny sposób, że idiota dostrzegłby fakty, wysnuwając je z samego jedynie zapętlenia tematów.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 9:08 pm

01 września 2016 roku

Wbrew oczywistym i jak najbardziej uzasadnionym podejrzeniom inicjatora przedwczesnego wyjścia o co najmniej fragmentaryczny idiotyzm, nie było wcale aż tak źle.
Dochodziła piąta, przynosząc mieszkańcom miasta kolejny już chłodny dzień. Lato odchodziło, nie podejmując nawet boju o przetrwanie, pokornie ustępując potędze szybkiego zmierzchu, porywistego wiatru i częstych dreszczów.
Saoirse milczał pod każdym względem, w sposób w jaki tylko osoby nieme potrafiły to wyrazić. Mimiką, gestami, spojrzeniem. Także w sensie telepatycznym po jego stronie rozbrzmiewała wyłącznie głucha cisza. Szedł zgarbiony, z twarzą jak najbardziej skrytą pod kapturem pożyczonej bluzy, krzywiąc się ukradkiem, kiedy tylko oparzenia dawały mocniej o sobie znać.
Dzień nie był dobrą porą dla wampirów i nawet niepogoda stanowiła tylko nieznaczne pocieszenie oraz pomoc. Nieśmiertelny umiejętnie jednak wybierał rejony jak najmniej nasłonecznione, klucząc wśród cieni, a zarazem wypatrywał czegoś intensywnie, od czasu do czasu przyglądając się uważniej ścianom mijanych budynków. Nie zapowiadało się jednakże na to, że będzie mu dane prędko odnaleźć to, czego szukał.
Celt był poniekąd wdzięczny rudej, że ta zadbała o ewentualny kontakt z osobnikami, które zostawili w mieszkaniu. Abstraerse interesował mężczyznę najbardziej z pozostałej trójki, podczas gdy wilka chciał pozbyć się najmocniej, ale nie był w stanie wybudować pomiędzy nimi mostu, jaki pozwoliłby na nawiązanie ściślejszej współpracy. Podobnej do tej, którą chyba jakimś cudem kompletnie mimochodem i bez wysiłku wykreowano pomiędzy nim, a studentką. Owszem, pomógł jej i próbował być miły, ale bez aprobaty ze strony kobiety mógłby co najwyżej niezgrabnie próbować pozyskać jej zaufanie. To ona się otworzyła, wpuszczając go do środka, nawet jeżeli to on otworzył umysł przed telepatią.
W pewnym sensie wciąż nie mógł przyzwyczaić się do myśli, że choćby fragmentarycznie zwrócono mu możliwość komunikowania się. Idąc wzdłuż niskiego budynku, tuż pod ścianą, odruchowo dotknął dłonią nieprzyjemnej w dotyku zabliźnionej tkanki na gardle.
Słowa? Chyba za nimi tęsknił.
Irlandczyk, chociaż słabł coraz bardziej nawet jeżeli nie wystawiał się bezpośrednio na działanie promieni słonecznych, starał się nie okazywać tego po sobie. Wprost przeciwnie, gdy ryża złapała go za rękę, odpowiedział pokrzepiającym uściskiem, błyskając w cieniu kaptura uśmiechem. Wymuszonym, choć niemniej szczerym.
Nie wycofał się z kontaktu fizycznego. Aislin miała przyjemną dłoń. Taką ciepłą, gładką, delikatną. Saoirse wiedział, że jego skóra prezentuje się nieco inaczej, chropowata i szorstka pod wpływem wielu wcześniejszych oparzeń, delikatniejszych jednak niż to na plecach. Każdy pirokinetyk przechodził przez etap ujarzmiania swoich możliwości.
Ona patrzyła w niebo ponad nimi, on wpatrywał się w ziemię pod ich stopami.
W każdym razie dopóki nie zatrzymał się gwałtownie na granicy cienia. Wydawało mu się, że coś poczuł, ale nie mógł mieć pewności – wampir przebywający w ciągu dnia na zewnątrz widział i czuł mniej niż przeciętny człowiek, ustępując mu zresztą na każdym polu. Słabość, jakiej nie potrafił przezwyciężyć. Jasnooki wiedział, że to co zauważył było ledwie dalekim echem rzeczywistego sygnału.
O’Keigwin mogła tutaj pomóc – ona jako dobrze zapowiadająca się nadnaturalna czuła o wiele, wiele więcej i potrafiłaby wskazać właściwy kierunek. Przed nimi bowiem pojawił się niespodziewanie niemalże namacalny strumień czyjejś energii, nęcący i zachęcający do podążenia wzdłuż jego nurtu. Prowadził wśród ulic i uliczek, w poprzek jezdni i chodników, w sobie tylko znane miejsce.
Tyle samo zachęcający, co niepewny.


Ostatnio zmieniony przez Narrator dnia Sro Wrz 21, 2011 9:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 9:09 pm

Początkowo nie dostrzegała „znaków”, bardziej zaabsorbowana własnymi myślami i stresem związanym z troską o kogoś, kto z niejasnych przyczyn stawał się jej bliski. Gdy jednak Irlandczyk ścisnął krzepiąco jej dłoń, a jego wymuszony uśmiech lekko uspokoił trzepoczące ze strachu serce, Aislin odetchnęła. Kolejne etapy rozluźnienia przychodziły powoli. Na początku jej zmysły ogarnęły własny przyspieszony puls, by zaraz potem ocenić dotyk, lekko szorstkiej i chłodnej męskiej ręki jako przyjemny. Zaraz w kolejności stanęły obserwacje. Saoirse szukał czegoś, choć najwidoczniej sam nie był pewny na co liczy, bo nawet jego umysł ogarnęła pustka, choć dziewczyna wyczuwała naturalny w tej sytuacji stres i osłabienie. Nie starała się jednak podchodzić do tematu inwazyjnie, pozostając gdzieś na skraju świadomości chłopaka, aby nie męczyć, ani siebie, ani tym bardziej jego. Delikatny impuls, zgrał się idealnie z momentem zatrzymania i w zasadzie tylko to zasugerowało, rudej by skupiła się mocniej na odczuciu. Przez chwilę z zamkniętymi oczami „śledziła” sączący się strumień energii. Dawno tego nie praktykowała, choć w dzieciństwie to była ich ulubiona rozrywka... Ukłucie bólu, za czymś co straciła przekłuło jej serce i Roko otworzyła oczy, z nową determinacją oceniając otoczenie, tak by nie musieli iść w pełnym słońcu. Chciała skupić się na tym, co powinna zrobić dla wampira.
– Tędy. - szepnęła pociągając go za sobą. Starała się wybierać optymalną trasę, tak by nieśmiertelny nie ucierpiał, a jednocześnie by nie stracić i tak nikłego śladu. Delikatnie, jakby bała się, że go skrzywdzi splotła palce ich dłoni, by drugą ręką, lekko obciągnąć rękaw ubrania, tym samym zasłaniając skórę jasnookiego przed promieniami słońca. Pojedynczy ciepły uśmiech, pomknął w stronę chłopaka, ale chwilę potem 'Ice', odwróciła twarz, bo kiedy za długo patrzyła w kierunku mężczyzny, nieco za bardzo rozproszona, traciła koncentracje, a obecnie nie był to najlepszy pomysł. Jej szybkie, lekkie kroki zaczęły rozpływać się w narastającym szumie ulicy. Ludzie powoli, wypełniali je wybierając się do pracy.
– Sao.. - zaczęła, ale urwała, wyraźnie zastanawiając się nad czymś. – Podoba mi się twoje imię, ale może nazywają cię jeszcze jakoś, bo tego nie da się przyzwoicie zdrobnić. - zauważyła, z widocznym zakłopotaniem. Nie kłamała, imię było ciekawe. Problem leżał w tym, że było tez trudne do wymówienia i choć niezbyt długie, brzmiało niekiedy dziwnie. Tak jak teraz, gdy próbowała mu coś uświadomić.
– No nie ważne.. chciałam powiedzieć, że ja dziś muszę pójść do pracy. Kolo 22 powinnam zjawić się w Paradise. - umilkła, jakoś odruchowo kuląc się w sobie, by ponownie skoncentrować się na poszukiwaniach i przyspieszyć kroku. Odnosiła bowiem wrażenie, że ta wiadomość nie szczególnie przypadnie nieśmiertelnemu do gustu.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 9:12 pm

Aislin:
01 września 2016 roku

Saoirse nie opierał się w ogóle, gdy jego towarzyszka zaczęła bardziej zdecydowanie prowadzić, obierając szlak według przesłanek i bodźców, jakich on nie mógł w tej sytuacji dostrzec. Domyślał się dokąd prowadzą, bo po ostatniej nocy zostało już niewiele miejsc, do których coś mogłoby chcieć go zaprowadzić, ale gdyby się pomylił oznaczałoby to dłuższą ekspozycję na światło słoneczne. Większe osłabienie. Wizja ryżej zmuszonej do niesienia bezwładnego i mimo wszystko większego, cięższego po prostu ciała, nie napawała optymizmem. A wampir chciał jak najmniej zwracać na siebie… na nas, poprawił się w myślach, uwagę. Dlatego między innymi zdecydował się na wyjście w ciągu dnia.
Niewiele osób spodziewałoby się podobnego wyboru gdy chodziło o przedstawicieli nocnej rasy.
Mężczyzna wolną ręką naciągnął tylko jeszcze bardziej kaptur bluzy, mrużąc mocno oczy.
Zawsze uważał legendy za coś niegodnego większej uwagi, ponieważ w rzeczywistości okazywały się nieludzko wręcz przesadzone, wyolbrzymione, a najczęściej po prostu bezsensowne. Zupełnie tak jak ta twierdząca, że każdy wampir w świetle słonecznym płonie niczym na stosie. Cóż, znał i należał do grona tych, którzy częściej niżby chcieli przeczyli temu mitowi.
Celt znał co prawda kiedyś jednego z nich, który spłonął za dnia, ale nie kojarzył, żeby którakolwiek z legend uwzględniała udział benzyny i zapalniczek. Tamten nieszczęśnik zapracował zresztą na swój śmierdzący spalonym mięsem los.
Uśmiechnął się do własnych myśli, chociaż presja i stres nie ustępowały. W umyśle wampira rozbłysnął ogień – niewielki płomień, promieniujący ciepłem oraz poczuciem bezpieczeństwa, w irracjonalny sposób kojarzony z śmiertelnym dla każdej żyjącej istoty płomieniem.
Jasnooki z niemniejszym zakłopotaniem spojrzał na rudą, gdy ta zapytała o przydomek, by po chwili nieznacznie wzruszyć ramionami. Nawet jeżeli nazywali go inaczej, nie zamierzał się swoim mianem dzielić z kimś, kto nie zrozumiałby znaczenia, a genezy nie chciał tłumaczyć. Aislin ewidentnie polubiła nieśmiertelnego, a on chciał żeby to pozostało bez zmian… tak długo, jak to możliwe.
Spochmurniał widocznie w reakcji na wzmiankę o pracy, upewniając tylko tancerkę w jej obawach odnośnie reakcji na tę niezbyt pożądaną informację. Z drugiej strony nie mógł przecież oczekiwać, że potencjalna sojuszniczka porzuci całe swoje dotychczasowe życie i z miejsca ruszy razem z nim w otchłań szaleństwa, jakim wydawało się zadanie zgładzenia jednego z „nieświętej trójcy”. Może próba pozostania przy codziennych obowiązkach, znanej dobrze rutynie, była metodą radzenia sobie ze zmieniającą się nieubłaganie sytuacją?
Tak reagowali też i inni.
Seria „zamachów” wstrząsnęła Irlandią, ale mimo licznych ofiar oraz zniszczeń, wszyscy, których nie dotknęły one bezpośrednio, starali się żyć, jak gdyby nic się nie wydarzyło. W mijanych kioskach nagłówki gazet straszyły tragedią, na wystawach sklepów ze sprzętem elektronicznych ekrany telewizorów pokazywały sceny z miejsc katastrof, a wśród mijanych ludzi ten temat wcale nie był czymś wyjątkowym, ale każdy próbował po prostu być sobą. Kontynuować egzystencję z nadzieją, iż kryzys jest tymczasowy.
Saoirse pokręcił głową. To słowo najmniej oddawało istotę sytuacji.
Nie spojrzał na kobietę u boku, rozluźniając niezauważalnie palce dłoni, którą trzymał ją za rękę. Zaraz jednak złapał jeszcze mocniej, chociaż wciąż delikatnie, przesuwając nieznacznie kciukiem po jej skórze. Niech i tak będzie. Chociaż nie był w stanie ponownie otworzyć tak bardzo umysłu jak wcześniej – w każdym bądź razie nie, dopóki pozostawał na zewnątrz, O’Keigwin poczuła dalekie, mgliste echo zgody. Niechętnej, ale w jakimś sensie pocieszającej.
Irlandczyk nie wiedział na czym polega praca studentki. Nazwy nie kojarzył, a pora rozpoczęcia nie budziła zdziwienia, chociaż była zarazem bardzo niewygodna pod względem czasu jego zwyczajowej aktywności. Wiedział jednak, że nie po to uratował ciemnooką z pożogi i masakry w fabryce, żeby puścić ją wolno, teraz kiedy każdy łasił się na nadnaturalnych w okolicy.
Zatrzymał się, jednocześnie pewnie z rudą, kiedy energetyczny trop urwał się, rozpływając tuż przy drzwiach wyglądającego na stary zakładu fotograficznego. Uśmiech, jaki zawitał na ustach mężczyzny wskazywał na to, że zna to miejsce.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 9:35 pm

Sama umiała zdać sobie sprawę z tego, że godziny jej pracy nie należą do sprzyjających i już od wyjścia z domu rozważała, czy nie zmienić zmiany na dzienną. Była mniej płatna, ale akurat pieniędzy Aislin potrzebowała najmniej. Miała je. Nigdy nie była rozrzutna, a spadek po babce otrzymała w całości, z pominięciem zarówno siostry jak i matki. Co więcej pensja z klubu i dodatkowych zleceń, była naprawdę pokaźna, tak więc nawet gdyby zrezygnowała z pracy, miałaby z czego żyć. Nie to jednak było czynnikiem decydującym. Nie chodziło nawet nie to, by pozostawić sobie choć cząstkę normalności. Irlandka nie chciała zmieniać przyzwyczajeń, bo to od razu zostałoby zauważone zarówno wśród jej znajomych, jak i wśród nadnaturalnych, a nie miała wątpliwości, że ojciec doskonale wie co robi. Jeśli natomiast sprawcom ataków zależało na wyeliminowaniu reszty, wiedzieli w kogo mają uderzyć, a ucieczka nie miała sensu. Lepiej było udawać nieświadomy cel, w ten sposób zyskiwało się przewagę. Drobną, mało znaczącą, ale jednak. Największym bowiem sprzymierzeńcem było zaskoczenie, a to można było uzyskać tylko jeżeli przeciwnik oceniał cię poniżej twoich prawdziwych możliwości. Z jednej zatem strony ruda wiedziała, że może wystawiać się na celownik. Z drugiej liczyła na to, że zostanie potraktowana jak każda inna głupia i pozbawiona potencjału jednostka, a to stanowiło największy atut w nadchodzącej rozgrywce.
– Jeśli chcesz możesz dziś wpaść do klubu, postaram się skrócić swoją zmianę. - zaproponowała, nieco nie przemyślawszy faktu, że nie wie czy chce, by chłopak wiedział jako kto pracuje, po raz pierwszy zaczęło jej to przeszkadzać.
– Będziesz mnie przynajmniej miał na oku. - stwierdziła z dziwną przekorą.
Uśmiechnęła się lekko, czując wahanie w dotyku wampira, a kiedy jego kciuk delikatnie przejechał po jej skórze, rozluźniła się natychmiastowo. Miała wrażenie, że coś zawisło w powietrzu gdy spytała o pseudonim, ale dziś postanowiła ominąć ten temat, szczególnie że po chwili ślad doprowadził ich w miejsce, które Saoirse zdawał się znać. Stary zakład fotograficzny, był dla dziewczyny miłym zaskoczeniem. Jak każdy artysta doceniała prawdziwą sztukę, a w takich miejscach gościła ona o wiele częściej, niż w wielkich sieciach. Ludzie, pracujący według tradycyjnych metod wkładali w pracę serce i duszę, pasję której brakowało młodym fotografom, najczęściej goniącym, za szybkim zyskiem i sławą.
– To jak wchodzimy? - spytała radosnym tonem, a jej wolna dłoń podążyła ku klamce. Domyślała się, że nieśmiertelny szuka sprzymierzeńców, pytanie brzmiało jedynie, czy przypadkiem nie pomylą się w ocenie.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 9:36 pm

01 września 2016 roku

Mężczyzna nie miał zielonego pojęcia o czym myśli ruda, ale też z drugiej strony nie potrzebował tej wiedzy do szczęścia.
Był pewien margines zaufania, jakim nauczył się obdarzać inne istoty, a Aislin nawet się do niego nie zbliżyła, mimo że znali się raptem od poprzedniego wieczora. Saoirse podejrzewał, że nawet gdyby mógł zajrzeć do jej umysłu, nie skorzystałby z okazji.
Potrzebował pewnych informacji, owszem, ale gdy nadejdzie odpowiednia pora – po prostu zapyta i poprosi. To rozwiązanie wydawało się uczciwsze.
Poza tym, jeżeli chciał wiązać z tancerką dalsze nadzieje, nie mógł i w sumie nie chciał naruszać zaistniałego porozumienia, czy też zagrażać ich relacji. Co więcej, podobał mu się obecny stan rzeczy. Bardziej niż byłby skłonny się przyznać.
Irlandczyk oderwał na chwilę spojrzenie od drzwi do sklepu, skierowując je na ich splecione dłonie. Ile minęło czasu, odkąd po raz ostatni raz utrzymywał z kimś taką formę fizycznego kontaktu?
O różnicach rasowych nawet nie wspominając.
Musiał natomiast przyznać, że propozycja kobiety przypadła mu do gustu, łagodząc sprawnie niezadowolenie wcześniejszą informacją. W zasadzie obawiał się, iż będzie zmuszony do poproszenia ją o możliwość pozostania w pobliżu, podczas gdy to studentka wyszła z inicjatywą, najwyraźniej przewidując pragnienia kompana. Słysząc o klubie wyszedł z błędnego założenia, że nadnaturalna musi być kimś w rodzaju kelnerki. W takiej sytuacji mógłby udawać jednego z klientów, mając zarazem oko na „podopieczną”.
Kiwnął krótko, odpowiadając zarazem uśmiechem i wszedł do środka zaraz za człowiekiem.

<z tematu: wraz z Aislin>
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Aleje i uliczki Empty
PisanieTemat: Re: Aleje i uliczki   Aleje i uliczki I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Aleje i uliczki
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Restless :: ...Irlandia ~ Feidhelm :: -
Skocz do: