Frawley Bar

Schowany gdzieś pomiędzy wąskimi uliczkami bar, to chyba jeden z ciekawszych „zabytków” miasta, a z pewnością ostatni tradycyjny punkt na mapie piwnej regionu.
Z zewnątrz obdrapany, z pełną piw witryną, pozornie nie zachęca raczej do odwiedzin. To jednak nie przeszkadza tutejszym bywalcom i szczerze mówiąc nie mają się oni czego wstydzić.
Wnętrze bowiem zachwyca starymi skórzanymi kanapami, ręcznie wykonanymi drewnianymi krzesłami i ciężkimi ławami, wprost od starszych miejscowych rzemieślników. Za murowanym kontuarem Pete Frawley Junior rozlewa do prawdziwych glinianych kufli rodzime gatunki piwa i uwierzcie mi na słowo, nie są chrzczone, jak te namiastki podobnego trunku z centrum miasta.
Telewizor włączany jest tu tylko podczas ważniejszych meczy.
W pozostałe dni miejscowi muzycy spotykają się na tutejszych nocnych sesjach, grając pełen przekrój gatunków, choć najpopularniejsze w tym miejscy są rodzime brzmienia i jazz.