Restless
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 "Barry Chrzciciel"

Go down 
4 posters
AutorWiadomość
Flemyng
Nua
Flemyng


Liczba postów : 8
Wiek : 35
Waga : 95
Wzrost : 189
Specjalizacja : Siła perswazji
Oręż : Beretta, Nóż oraz Kukri
Ekwipunek : Fajki, Żelki Haribo, magazynek do Beretty z nabojami i zapałki
Ubiór : Biała koszula, czarne spodnie i buty, skórzany pasek i złoty krzyżyk na klacie.
Skąd : Zewsząd
Narodowość : Irlandzka

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:33 pm

Pub położony nieco dalej od centrum miasta. Właścicielem, a zarazem głównym big bad boss'em owego lokalu jest Eddie Flemyng. Na początku pub nazywał się "U Barry'ego", ale Ed postanowił zmienić to na "Barry'ego Chrzciciela" (jak bohater Lock, Stock & Two Smoking Barrels") aby przyciągnąć nieco klientelę. W środku jak to w pubie. Jest bar, są stoliki i nieco zadymiona atmosfera. Eddie zainwestował również w telewizor plazmowy dzięki, któremu można oglądać rozgrywki Ligi Irlandzkiej, Szkockiej oraz Premier League. W rogu po prawej stronie jest wnęka gdzie stoi stół do bilardu (choć w snooker'a też można pograć). Po lewej zaś stronie, niedaleko baru, zawieszona jest tarcza do rzutek.

W Menu króluje głównie alkohol i napoje, ale jeśli jesteście głodni to Eddie zawsze chętnie odpierdzieli wam coś na ciepło. Np, frytki, albo hamburgera.

(U Eda pracują też dwie kelnerki, ale akurat mają wolne więc szerzej o nich dopiero w następnym odcinku.)

-------------------------------------------------------------------------------------

Eddie właśnie wycierał kolejną szklankę i spoglądał kątem oka na drzwi frontowe. Jak na razie był spokój. W sumie to czekał teraz na najgorsze, bo właśnie zbliżała się 8:00, a to oznaczało, że niedługo zacznie się transmisja meczu Urugwaj kontra Brazylia. W końcu była to Copa America i wszyscy chcieli zobaczyć w akcji Suareza z Liverpool'u oraz Neymara, którego niedawno milionowym kontraktem zaczął kusić Manchester City. No i nie trzeba było długo czekać. Grupa około 10 mężczyzn wkroczyła dumnie do lokalu i zjawiła się przed Flemyng'em. Każdy zamówił po pint'cie Guiness'a więc trzeba było zajrzeć do lodówki. Chwilę później każdy delektował się smakiem ciemnego piwa i wpatrywał się w ekran telewizora. Ed wiedział, że to dopiero początek i dzisiaj pojawi się jeszcze sporo klientów.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:35 pm

Drzwi frontowe otworzyły się powoli, nieśpiesznie, popychane do przodu dłonią gościa.
Była ona ona pierwszym elementem nowo przybyłego osobnika, który zauważył barman. Ani mała, ani duża, nieklasyfikująca się do grona tych delikatnych, a zarazem nie spracowana. Najzwyklejsza na świecie ręka - chciałoby się powiedzieć, gdyby nie połyskująca na niej niemrawo czerwień krzepnącej krwi.
Posoka zastygła już niemalże całkowicie, tworząc na skórze wchodzącego właśnie mężczyzny ciemną skorupę.
Ostrzyżony na krótko brunet z szramą przecinającą połowę twarzy postąpił krok do przodu, zamykając za sobą drzwi i tam też zatrzymał się na dłuższą chwilę, rozglądając się po lokalu. Bez zbędnego pośpiechu powiódł spojrzeniem po każdym w zasięgu wzroku, pocierając machinalnie jedną dłoń drugą. Równie dobrze mógł kogoś szukać, co tylko zapoznawać z nowym otoczeniem.
W jakimś stopniu wydawał się zniechęcony i smutny, chociaż żadne z tych słów nie oddawało w rzeczywistości faktycznego stanu emocjonalnego mężczyzny. Panowała wokół niego atmosfera swoistej obojętności, nastroszonej marginalną tylko ostrożnością, jaka dyktowana była prędzej instynktem, aniżeli w pełni świadomym nastawieniem.
Brunet przesunął dłonią po czaszce, na moment zawieszając spojrzenie na ekranie telewizora, jednakże nie wyglądało na to, by zamierzał z zainteresowaniem śledzić przebieg rozgrywki.
Przymknął lekko oczy, rozpinając zamek neutralnej czarnej kurtki, po czym ruszył prosto w kierunku baru. Usiadł na jednym z wysokich stołków przy kontuarze, chociaż większość klientów zdecydowanie bardziej wolała umiejscowić się przy stolikach i skinął na barmana, jakby zachęcając go do zbliżenia się.
Nieznajomy opuścił nieznacznie głowę, wpatrując się w swoje dłonie.
Pokryte krwią i zadrapaniami, z poobijanymi kostkami oraz z pozdzieraną skórą, nie mogły jednak udzielić mu żadnej odpowiedzi.
A takowych potrzebował.
Powrót do góry Go down
Flemyng
Nua
Flemyng


Liczba postów : 8
Wiek : 35
Waga : 95
Wzrost : 189
Specjalizacja : Siła perswazji
Oręż : Beretta, Nóż oraz Kukri
Ekwipunek : Fajki, Żelki Haribo, magazynek do Beretty z nabojami i zapałki
Ubiór : Biała koszula, czarne spodnie i buty, skórzany pasek i złoty krzyżyk na klacie.
Skąd : Zewsząd
Narodowość : Irlandzka

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:37 pm

W progach "Barry'ego Chrzciciela" nieraz pojawiali się ludzie z problemami. Czasem były to drobiazgi jak chociażby głowa rozbita po awanturze z żoną, albo ręce pocięte nożem kuchennym. Nieraz jednak zdarzało się, że do baru wpadali panowie o szemranej reputacji, którzy za wszelką cenę musieli ukryć kolegę, który dla przykładu został ranny w strzelaninie. Eddie nie miał serca odmawiać pomocy, zwłaszcza jeśli kogoś dobrze znał. Oczywiście była to też dobra opcja, aby zyskiwać sobie coraz większe grono "przyjaciół".
Teraz jednak do jego baru wszedł mężczyzna, którego Flemyng za cholerę nie mógł rozpoznać. A takiej twarzy, jaką posiadał delikwent, się na pewno nie zapomina.
"Major Szrama" usiadł przy barze i gestem przywołał Ed'a do siebie. Ten miał przez chwilę ochotę splunąć do szklanki, którą teraz wycierał i poudawać właściciela Saloon'u rodem z Dzikiego Zachodu. Poniechał jednak tego czynu i przysunął się powoli do nowego klienta.
Rozumiem, że coś na odkażenie. Whisky czy wódka? zaproponował, starając się wyprzedzić wybór poharatanego jegomościa.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:38 pm

Kilka skrętów i prostych, pokonanych w umiarkowanym tempie, dostosowanym do nieco flegmatycznego sposobu bycia Roko, upłynęło na milczeniu. Aislin zgodnie z obietnicą niemal od razu po wyjściu ze strumienia energii pozostawionego przez Isabele, zaczęła szukać kolejnego, ale póki co bez większych sukcesów. Kryjówki z pewnością były od siebie oddalone, z oczywistych powodów. Swe kroki ruda skierowała do nieco oddalonego pubu, ale najbliższy znajdował się na terenie, który sprawdzili już spacerując z Saoirse, nie było więc sensu zapuszczać się tam ponownie. Zdawało się bowiem, że zakład fotograficzny matki wampira, jest najbliższym Fabryce punktem 'zbiórki'.
– Coś w tym jest. - stwierdziła z opóźnieniem odpowiadając na uwagę towarzysza, a jednocześnie popychając drzwi 'Barrego Chrzciciela', bo choć godzina była wczesna w dniach meczów którejkolwiek z lig, pub czynny był w zasadzie 24h.
Była tu kilka razy, raczej ze względów zawodowych, a przy okazji miała szansę poznać właściciela lokalu. Edi nie należał do jej klientów, był jednak człowiekiem, którego zdążyła już polubić, głównie ze względu na jego w miarę konkretne podejście do życia.
Przekraczając próg, ogarnęła wzrokiem pomieszczenie, posyłając uśmiech stojącemu przy kontuarze Irlandczykowi i ostrożnie oceniając zebranych. Dziś spodziewała się dosłownie wszystkiego, włącznie z grupą szturmową wampirów w środku dnia. Wprawdzie świt minął zaledwie kilka godzin temu, ale Aislin już czuła się w niedoczasie.
– Hej Ed. Nalejesz mi podwójną whisky i coś dla kolegi. - rzuciła lekko, wskazując głową, przybyłego wraz z nią chłopaka.
– A jeśli jeszcze dasz nam coś do jedzenia, będziesz moim idolem na dziś. Od trzech godzin ganiam bez śniadania. - przyznała lekko żartobliwym tonem, dając Mattowi znak głową, by powiedział na co ma ochotę i wyciągając portfel, by zapłacić za nich oboje. Gdzieś kątem oka zmierzyła jedynego przy barze klienta, powoli przenosząc na niego coraz większe zainteresowanie, choć w zasadzie bardziej by sprawdzić, czy to kolejny „znajomy z mafii”, która wprost uwielbiała ten lokal, – o czym wiedziała, bo właśnie z jednym z ich szefów po raz pierwszy weszła w to miejsce – czy może stanowi dla nich jakieś zagrożenie.


Ostatnio zmieniony przez Aislin dnia Sro Wrz 21, 2011 9:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:39 pm

Och tam, zaraz flegmatyczny. Jemu zwyczajnie nigdzie się nie spieszyło. Mógł rozprostować nogi i poruszać się trochę, co po dość długim okresie trwania bez przytomności było wręcz wskazane; mógł bez skrępowania oglądać sobie przyjemny widok, jaki stanowiła Aislin; co najważniejsze w końcu, nie był zmuszony do konwersacji ani nawet wysłuchiwania wyjaśnień, roszczeń czy czegokolwiek w tym rodzaju. Ot, przynajmniej przez chwilę mógł łudzić się, że to zwykły spacer i bardzo mu to odpowiadało.
Najwyraźniej dziewczyna wiedziała, gdzie idzie, obeszło się więc - ku lekkiemu rozczarowaniu Matta - bez błądzenia w poszukiwaniu lokalu. Wszedł za nią do baru, mimochodem rejestrując jakże uroczą nazwę i rozejrzał się. Nic nadzwyczajnego, choć był lekko zdumiony, że jak dotąd nie udało mu się tu zawędrować. Jak łatwo się domyślić, Matt raczej nie stronił od wszelkich miejsc, w których można było bez zbędnych problemów napić się i mieć wszystko gdzieś. A to miejsce właśnie takie wrażenie sprawiało.
Było niezłe.
Zamknął drzwi i ruszył, nie oddalając się od dziewczyny dalej niż na krok. Usiadł na stołku przy barze, opierając obie ręce o ladę i przyglądając się bliżej otoczeniu. Cóż, nie da się ukryć, że jedyny z gości, którzy także wybrał kontuar zamiast odleglejszych nieco stolików od razu przyciągał uwagę, czy to szramą, czy też śladami krwi. Nie wyglądało jednak, żeby w "Barrym Chrzcicielu" dopiero co rozegrała się jakaś bójka, założył więc, że mężczyzna przybył tu tą samą drogą, co i oni. I dobrze, właściwie póki niczego od nich nie chciał, średnio go interesował.
Powrócił myślami do dziewczyny, rozmawiającej z barmanem.
- Piwo - rzucił krótko. Nie skomentował wyboru towarzyszki, miał tylko cichą nadzieję, że ta zna swoje możliwości i nie upije się tu zbyt szybko. Choć z drugiej strony, mógłby wtedy bez problemu odejść stąd i zażyć chwili upragnionego spokoju... Po chwili zastanowienia dodał jeszcze: - I cokolwiek zdatnego do spożycia, byle w dużej ilości. - Od trzech godzin? Sam był ciekaw, ile czasu upłynęło od jego ostatniego posiłku. Sądząc po aktualnej godzinie, co najmniej kilkanaście.
Sięgnął do kieszeni w poszukiwaniu resztek pieniędzy. Co prawda Aislin zdążyła już wyjąć portfel, ale jakoś nie sądził, żeby miała za niego płacić. Nie żeby miał coś przeciwko - zwyczajnie wydawało mu się to mało realne.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:40 pm

Nietypowy klient oparł łokcie na barze, nie odrywając wzroku od swoich rąk. Patrzył na nie tak, jak gdyby należały do kogoś innego, obce i nieznajome, a zarazem w jakimś stopniu nie czuł się wcale odseparowany od czynów nimi popełnionych. Wiele by za to dał - możliwość wyzbycia się odpowiedzialności praktycznie zawsze kusiła tych, którzy mieli coś na sumieniu, jednakże zarazem miał pełną świadomość, jak bardzo jest to nierealne.
Schował twarz w dłoniach, mimowolnie wdychając gorzki zapach krzepnącej krwi na ich wierzchu, tylko po to by potrzeć silnie skórę na twarzy, tak jak gdyby próbował się obudzić z wyjątkowo złego snu. Drgnął minimalnie, słysząc pierwsze słowa barmana i uniósł nieznacznie głowę, wpatrując się w mężczyznę pomiędzy palców. Dopiero po chwili wypuścił powoli powietrze z płuc i odchylił się nieznacznie do tyłu.
- Sok – odpowiedział tak cicho, że właściciel lokalu musiał nachylić się, żeby to usłyszeć. Brunet przymknął oczy, mechanicznym gestem przeciągając opuszkami palców po fragmentach szramy przy ustach. – Kwaśny.
Alkohol w tym momencie byłby naprawdę złym pomysłem i chociaż oferta barmana była bardzo kusząca, a w spojrzeniu dziwnego osobnika było widać, że chętnie by na nią przystał, przynajmniej tym razem rozsądek zwyciężył.
Mężczyzna nie odwrócił się, żeby zobaczyć kto wszedł do pubu. Spojrzał tylko w bok, nasłuchując uważnie kroków za swoimi plecami, by po chwili skupić się na butelkach ustawionych za barem, odczytując etykietki z niekrytą obojętnością. Zdrowe oko ciemnowłosego wydawało się odrobinę zamglone i szkliste, jakby jakaś część świadomości klienta krążyła z dala od ciała, podczas gdy drugie, to ślepe, ledwie się poruszało, nie nadążając zupełnie za spojrzeniem odczytującym kolejne napisy.
Wiedział jak dziwnie jest innym patrzeć na jego twarz, ale też nigdy nikogo do czegoś takiego nie zmuszał.
Sam również nie przyglądał się innym, oczekując na zamówienie. Potrzebował mniej, więc zasygnalizował jedynie barmanowi, żeby ten zajął się najpierw innymi, by dopiero wówczas gdy to zrobił, mając już przed sobą napój, chwycić za szklankę. Nie napił się jednak, odstawiając ją niemalże natychmiast na miejsce.
- Masz może coś na ból głowy? – zapytał nieco niepewnie, choć niemal od razu bezpośrednio. – Najlepiej coś naprawdę mocnego.
Chciał zapytać także o coś innego, ale to musiało póki co poczekać. Musiał dojść do siebie w pełni, zacząć w końcu porządnie myśleć. Czuł się tak, jakby zostawił lwią część siebie zbyt niedaleko, żeby czuć się rozdartym, a zarazem poza granicą, przed którą mógłby ją odzyskać.
Powrót do góry Go down
Flemyng
Nua
Flemyng


Liczba postów : 8
Wiek : 35
Waga : 95
Wzrost : 189
Specjalizacja : Siła perswazji
Oręż : Beretta, Nóż oraz Kukri
Ekwipunek : Fajki, Żelki Haribo, magazynek do Beretty z nabojami i zapałki
Ubiór : Biała koszula, czarne spodnie i buty, skórzany pasek i złoty krzyżyk na klacie.
Skąd : Zewsząd
Narodowość : Irlandzka

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 10:00 pm

Zachcianka mężczyzny sprawiła, że Ed uniósł nieco brew w zdziwieniu, a następnie lekko się uśmiechnął. Skoro gościu nie potrzebuje alkoholu to równie dobrze mógł pójść do najbliższego spożywczego i kupić sobie tam napój jabłkowy. Ale znowu może wybrał lepiej, bo Flemyng miał dzisiaj bardzo dobry humor.
Może Ci przygotuję jakiegoś Cytrynowego Świra, albo Jabłkowo-Wiśniowego Miksera. Poczek... - urwał tutaj barman, bo oto w drzwiach pojawiła się jedna z jego znajomych z towarzyszem, który w tych okolicach mógł sobie równie dobrze przypiąć plakietkę z napisem "Cześć, jestem tu nowy".
Hej Rudzielcu. Miło Cię widzieć. przywitał się z Aislin. W zasadzie bardzo cieszyła go jej wizyta. Ciągłe przebywanie w męskim towarzystwie mało komu wychodziło na dobre. Ale od czego były kelnerki? Te niestety jednak miały wolny tydzień i jakoś pechowo od dłuższego czasu nie zajrzała tu żadna "samica". Teraz jednak pojawiła się tu ta rudowłosa piękność. Na jej widok mężczyźni przestawali bluźnić oraz opowiadać sprośne dowcipy. Niektórzy nawet chowali ręce do kieszeni. Pomyślałby ktoś, że grają w ping-ponga.
Aislin była kobietą do towarzystwa, ale nie taką co to się je spotyka na ulicy. Była takim "ekskluzywnym towarem". Ed dobrze o tym wiedział, bo najczęściej mógł ją spotkać w towarzystwie bogatych mafiozów, którzy nie szczędzili sobie najdroższego i najlepszego towaru. Jakoś tak wyszło, że jego dosyć urocze podejście do życia zainteresowało kobietę. Flemyng nie uważał tego za wielką przyjaźń, ale zawsze było z Nią o czymś pogadać o ile nie była to piłka nożna.
Jej towarzysz różnił się wielce od Jej poprzednich "przyjaciół". Wyglądem bliżej było mu do członka jakiejś kapeli niźli do kogoś kto trząsł przestępczym półświatkiem.
Dziewczyna zamówiła u niego podwójne whisky, a jegomość poprosił o piwo. Dodatkowo Aislin uznała, że jest trochę głodna. Barman chciał im powiedzieć, że muszą chwileczkę poczekać, ale jego poprzedni klient dał mu znać, że może obsłużyć ich pierwszych.
Zaraz Ci zrobię Podwójnego Jamesona. A dla pana Ciemny Guinessik, jeśli wszystko panu jedno. Mógłbym wcisnąć jakieś cydrowe piwko, ale mniemam iż jest pan dobrym znajomym tej pani dlatego dam coś lepszego.
Jak powiedział tak też uczynił. Po chwili obydwoje otrzymali swoje trunki, a dodatkowo mężczyzna, który pierwszy zasiadał do baru otrzymał swój Sok Cytrusowy. Eddie tymczasem zwrócił się do kobiety.
Mam ostatnio kłopoty z kuchnią, bo Iris i Rosie pojechały na Ibizę, aby jak to mówią teraz te dzieciaki? "Zaszarżować w Dance"? Pewnie wpadną tam obydwie, ale nie będę krakał. zażartował i udał, że pluje przez ramię.
Mogę Ci zrobić jakiegoś fast-food'a. Chyba, że chcesz poczekać to spróbuję stworzyć jakieś danie z włoskiej kuchni, ale nie ręczę za jakość tego co dostaniesz.
Pogadankę z Aislin przerwał mu mężczyzna ze szramą na twarzy. Ed trochę niechętnie zwrócił głowę w jego stronę. Szrama potrzebował czegoś na ból głowy. Akurat dobrze się składało, bo Flemyng miał coś takiego na zapleczu. Tajna Mikstura Barry'ego, którą można było równie dobrze nazywać "Odrdzewiaczem". Eddie udał się na zaplecze i przyniósł z niego mały kieliszek w którym znajdował się nieco mętny "potion".
Tylko zanim to wypijesz usiądź na krześle z oparciem. Ostrzegam, daje w cymbał, ale potem poczujesz się jak nowo narodzony.
Ed pozostawił kieliszek przy szklance z napojem cytrusowym i powrócił do Aislin, żeby usłyszeć jaka jest Jej decyzja w sprawie zamówienia.
Więc? Co tam chcielibyście zjeść?
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 10:14 pm

Rozbrajająca szczerość Eddiego zawsze robiła, na Aislin wrażenie, szczególnie że w jego kręgach, takie stawianie spraw nie zawsze było wygodne. Dlatego nawet mimo wyjątkowo czarnego humoru, jaki towarzyszył jej od przynajmniej godziny, dziewczyna rozpromieniła się nieznacznie i przechyliwszy głowę uśmiechnęła do barmana. Tu mogła się rozluźnić. W okolicy nie czuła przenikającego przez skórę „łaskotania”, obwieszczającego obecność innych nadnaturalnych, może za wyjątkiem siedzącego obok Matta. Był ranek, mieli więc małe szanse na spotkanie wampira, a wilkołaki... Cóż, one jeszcze nie zdeklarowały się w pełni, przynajmniej w mniemaniu rudej, choć zapewne była to bardziej naiwna idea, niż fakt.
– Ratujesz mi życie. - odparła z coraz szerszym uśmiechem, obserwując krzątającego się Flemynga, by po chwili odebrać od niego whisky, kładąc na stole zapłatę za zamówione przez nich trunki. Jej brwi uniosły się w niemym geście rozbawienia - Nie przejmuj się. Dla nas nadadzą się nawet zwykłe kanapki. - przyznała szczerze, zaraz dodając [color=#6B8E23]- A jeśli wpadną, będziesz tu miał niezły żłobek... [color=#6B8E23] Uwaga zaprawiona była dowcipem, jedynym na jaki w tym momencie było ją zresztą stać.
Odruchowo zerknęła na towarzysza, pozwalając mu wybrać na co ma ochotę, sama natomiast z miną pokerzysty wychyliła szklankę, wlewając w siebie mocny trunek o miodowo brązowym zabarwieniu. Jej drobny nosek zmarszczył się lekko, ale to była jedyna oznaka, pochłonięcia tak mocnego alkoholu.
Powoli szargające nią emocje odpływały, stabilizując się gdzieś na granicy świadomości, a złość zastępowała naturalna dla tancerki determinacja w działaniu. Coraz jaśniejszy umysł analizował ostatnie wydarzenia, hierarchizując zdobyte informacje, by w końcu ogarnąć także uczucia. Tak naprawdę nie miała pewności co myśli wampir, nie miała zatem powodu by tak go potraktować. Mogła się mylić, a nawet jeśli miała rację, nie musiała zaraz odgrywać zołzy, która nie była. Gwałtownemu wypuszczeniu z płuc powietrza, towarzyszył charakterystyczny dla westchnienia dźwięk.
– Słuchaj Eddie masz może mapę miasta? - spytała w przebłysku świadomości, uznając, że warto by określić rejony poszukiwań, by zoptymalizować czas działania, a czasu mogli mieć niewiele. Nie miała pewności, czy ktoś z grupy żyje, a jeśli tak ile ten stan się utrzyma. Mogli potrzebować pomocy. Mogli też grać w brydża na Bahamach...
– Zjemy coś i się zbieramy. - obwieściła towarzyszowi, obracając się w jego stronę tylko po to by położyć przed nim fajki. Jedyną rzecz, jaką jak dotąd dzielili.
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 10:43 pm

Obserwował przez chwilę krzątającego się barmana i mimochodem zastanowił się, skąd biorą się tacy ludzie - naładowani optymizmem, pełni energii i zawsze otwarci i mili dla innych. Była to postawa tak skrajnie różna od tej, jaką prezentował Matt, że nieodmiennie wpadał w chwilową zadumę nad swoim kompletnym brakiem zrozumienia dla innych ludzi.
Nie skomentował absurdalnego w jego mniemaniu pomysłu, jakoby miałby być dobrym znajomym tak Aislin jak i kogokolwiek innego. Skoro jednak takie założenia mogły pozytywnie wpłynąć na jakość podawanych mu trunków, ani myślał zaprzeczać. Uśmiechnął się więc cierpko, siląc się na wykazanie choć cienia sympatii względem ludzkości.
Uśmiech stał się trochę mniej cierpki, kiedy Murphy przełknął kilka łyków (faktycznie całkiem niezłego) piwa. Otarł usta wierzchem dłoni i z niejakim zainteresowaniem obserwował, jak dziewczyna pochłania swoją whisky. Wyglądało na to, że trzymała się nieźle. Nawet chyba lepiej niż do tej pory.
- Może być coś z fast foodów - odpowiedział barmanowi z lekkim opóźnieniem, a jego słowom towarzyszyło niecierpliwe machnięcie ręką. Naprawdę było mu absolutnie wszystko jedno, co też dostanie. Chciał coś zjeść, a nie bawić się w degustatora.
Z niejakim rozbawieniem zarejestrował, że Aislin zawzięcie używa liczby mnogiej, kiedy wspomina o dalszych punktach tej wycieczki. Fakt, jak dotąd nie mógł narzekać - znali się nie dłużej niż pół godziny, a jak dotąd zdążył się już załapać na darmowe fajki, piwo i jedzenie. Pasowało mu to. Odruchowym gestem potarł brodę, uświadamiając sobie przy okazji, że wypadałoby się znów ogolić; zarost stawał się już drażniący. Niemniej jednak chwilowy niepisany układ mu pasował i nie widział powodów, aby pozbawiać się towarzystwa dziewczyny. Nawet jeśli oznaczałoby to szwendanie się po mieście.
Ciemne oczy wpatrywały się w nią uważnie, kiedy sięgał po papierosa. Nie odwrócił wzroku także wtedy, gdy go odpalał ani kiedy zaciągał się głęboko. Nie podejrzewał, aby w lokalu obowiązywał zakaz palenia. Skinął głową.
- No dobra - w końcu odezwał się, po raz pierwszy robiąc to nie w odpowiedzi na postawione wcześniej pytanie. Przewrócił oczami, dając jasno do zrozumienia, co myśli o momentach takich, jak ten. - Jestem Matt.
Nie podał ręki ani nic z tych rzeczy. Zamiast tego upił jeszcze trochę piwa, po czym dotarła do niego jedna rzecz.
- Ale chyba nie planujesz obejść całego miasta?

Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeCzw Wrz 22, 2011 6:56 am

Zgubił coś, a teraz koniecznie musiał to odnaleźć.
W dodatku trop stracił kilkanaście minut wcześniej, na skutek wydarzeń, które swoje piętno zostawiły głównie na jego dłoniach, chociaż wiedział, że to nie on okazał się ostatecznie poszkodowany. Obtłuczone paliczki i kilkanaście rozległych sińców skrytych teraz już pod ubraniem?
Reprezentował raczej kompletnie odmienne położenie w linii oprawca – ofiara.
Mężczyzna nie miał szczęścia, a miesiąc dopiero się zaczął i miał wrażenie, że będzie tylko jeszcze gorzej. Błąd gonił porażkę i przeplatał się z klęską, więc jakąkolwiek odmianę losu przywitałby z krzywym, choć szczerym uśmiechem na twarzy oraz rękoma wyciągniętymi na powitanie.
- Wszystko jedno… – pomyślał, w zauważalny dla innych sposób odpowiadając ledwie skinieniem głowy.
Opcja bezalkoholowego napoju najwyraźniej w tym lokalu okazywała się nierealną, ale on z drugiej strony nie zamierzał jakoś szczególnie opierać się przed czymś, co teoretycznie powinno przynieść mu ulgę. Taką miał nadzieję, a sam sok zamówił na dłuższą metę po to, aby choć częściowo uciszyć sumienie. Barman najprawdopodobniej za osobisty dyshonor uznałby wypuszczenie absolutnie trzeźwego klienta z baru i w jakimś stopniu brunet okazywał się za to wdzięczny.
Mimowolnie stał się świadkiem rozmowy właściciela pubu z pozostałymi gośćmi, ale siedzieli po prostu zbyt blisko siebie, żeby mógł odseparować się od słów innych. Dopilnował jednakże, by nie przywiązywać do nich zbyt wielkiej wagi, zapominając o krótkiej wymianie zdań, gdy tylko ostatnie zgłoski rozbrzmiewały w powietrzu. To nie był jego interes. Po prostu.
Miał zresztą o wiele poważniejsze zmartwienia na głowie.
Podziękował jedynie krótkim, nieokreślonym gestem dłoni za rzekome „lekarstwo”, nie patrząc nawet na barmana, chwycił za niewielki kieliszek i duszkiem wypił całość za jednym zamachem, zaraz po tym tak samo postępując z kwaśnym sokiem. Odstawił szklankę na bok, westchnął powoli i przesunął językiem po zębach, ze zdziwieniem odkrywając, że nawet mu to smakowało.
Z boku nie wyglądało natomiast, jakoby cudowny „wynalazek” wywarł na nim jakiekolwiek wrażenie.
Żadnego skrzywienia się, odkaszlnięcia, załzawionych oczu, czy choćby minimalnego poruszenia z jego strony. Równie dobrze mógłby przełknąć wodę i wizualny efekt byłby ten sam.
Istotne jednak czaiło się we wnętrzu. Szrama z nową dawką przytomności zaczął patrzeć na świat dookoła, prostując się na stołku i po raz pierwszy patrząc w kierunku pozostałych gości. Matt i Aislin zostali zlustrowani, chociaż we wzroku nieznajomego nie było nic z nachalności. Patrzył tak, jak patrzyłby każdy inny obcy im człowiek, połowicznie od niechcenia, połowicznie z nienazwaną do końca i nieukształtowaną ciekawością.
Mając w pamięci niechętne spojrzenie barmana na krótko nim poprosił o coś na ból głowy, tym razem upewnił się, że nie przeszkodzi im w rozmowie, po czym odezwał się ponownie, opierając się przedramionami o bar. Czuł się lepiej, chociaż wciąż było źle.
Teraz jednak był prawie w całości sobą. Prawie.
- Szukam kogoś – przemówił, chociaż w jego głosie nie było żadnego sygnału świadczącego o tym, że liczy na sukces na tym polu. – Blondynka, długie włosy. Szczupła, niezbyt wysoka… ma bladą skórę i jasnobrązowe oczy.
Ciężko byłoby powiedzieć, czy naprawdę liczył na jakiś sygnał świadczący o jej obecności tutaj w niedalekiej przyszłości, ale żaden z gości nie mógłby mu z pewnością pomóc.
Ian jednak… to zupełnie odmienna sprawa.
Flemyng uświadomił sobie bowiem, że chyba widział całkiem niedawno kogoś takiego.
Powrót do góry Go down
Flemyng
Nua
Flemyng


Liczba postów : 8
Wiek : 35
Waga : 95
Wzrost : 189
Specjalizacja : Siła perswazji
Oręż : Beretta, Nóż oraz Kukri
Ekwipunek : Fajki, Żelki Haribo, magazynek do Beretty z nabojami i zapałki
Ubiór : Biała koszula, czarne spodnie i buty, skórzany pasek i złoty krzyżyk na klacie.
Skąd : Zewsząd
Narodowość : Irlandzka

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePią Wrz 23, 2011 2:27 pm

[Krótko bo jestem obecnie zalatany i nie chcę was zatrzymywać]

Flemyng postarał się jak najszybciej zrobić klientom coś do jedzenia, dlatego chwilę go nie było. Wrócił 10 minut później z sandwichem prawie jak z Subway'a oraz Hamburgerem (może nie jak w Burger Kingu, ale też dobrym - Narodowa Klasyfikacja Jakości Hamburgera dałaby mu bardzo wysokie 12 miejsce). Dziewczyna tymczasem zapytała o mapę. Eddie nie miał w zwyczaju kłamać, toteż odpowiedział:
Mapy obecnie nie posiadam. Miałem taką fajną mapkę z lokalami, ale gdzieś się wala po domu. Toteż nie jestem w stanie Ci pomóc. Nie możesz spróbować z Google Maps?
Zaraz potem odezwał się Szramowaty. Szukał kobiety.
Każdy by tu takiej szukał.- zażartował Flemyng Widziałem chyba tu taką, ale nie jestem pewien. dodał, a potem udał, że drapie się po twarzy i wskazał palcem na Majora Szramę:
Ona Cię tak potraktowała? zapytał, jakby samemu licząc na szczerość jaką obdarowywał innych. Zaraz potem zwrócił się do parki, która przyszła do pubu najpóźniej.
Jak wam się nie spieszy to mogę was oprowadzić po mieście, ale kończę dopiero późnym wieczorem. Po 22 nie sprzedaję piwa i jakoś wtedy wszyscy zaczynają wybywać, chyba, że w telewizji jest jeszcze jakiś ciekawy mecz. Co wy na to?
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePią Wrz 23, 2011 3:12 pm

Jeden z kącików warg dziewczyny uniósł się wprawie niezauważalnie, sygnalizując niejaką satysfakcję, bo oto poczynili pierwszy krok, na drodze do porozumienia. Jej milczący dotąd towarzysz odezwał się, decydując na przedstawienie. Ponoć Rzymu nie zbudowano w jeden dzień, a posyłając Aislin do ciemnego korytarza Alexandra właśnie takie zadanie wyznaczyła przed nadnaturalną. Biorąc pod uwagę nastawienie Matta, było ono mało realne, a jednak... coś drgnęło.
Podpierając dłonią brodę Irlandka, przechyliła się lekko, zerkając z uśmiechem na chłopaka.
– Mam szczerą nadzieję, że nie, choć spacery jeszcze nikomu nie zaszkodziły... - odparła z przekorą. Właśnie do tego potrzebowała mapy. Jej zdolność odbierania przekazu pozostawionego dla „grupy” przez Isabele, była ograniczona, choć rudej zdawało się, że dostroiła się do niego na tyle, na ile było to możliwe w tak krótkim czasie. Musiała więc ustalić punkty, w których byłaby w stanie wyczuć „ślad” na danym obszarze i optymalną drogę przemieszczania, między nimi, tak by sprawdzić cały obszar, jednocześnie nie zwiedzając każdej najmniejszej nawet uliczki. Plan nie był idealny, ale lepszy niż żaden. Brakowało w nim tylko jej motocykla, ale powrót do kamienicy w tym momencie, byłby mało efektywny. Na domiar złego czekała ją wyprawa do kiosku, bo Eddie jak się okazało posiadaniem atlasu nie grzeszył, a jak na złość 'Ice' nie miała w zanadrzu laptopa...
Skoncentrowana na czymś innym dziewczyna wprawie nie zwracała uwagi na siedzącego, raptem dwa krzesła dalej faceta. Było tak przynajmniej do momentu zadanego przezeń pytania. Źrenice ryżej rozszerzyły się gwałtownie, gdy tylko mężczyzna podał znany jej rysopis, a tancerka odruchowo spojrzała na Matta, choć po prawdzie nie liczyła na to by zrozumiał. Odchylając się w tył, zmierzyła gościa wyjątkowo nieprzychylnym wzrokiem, choć po prawdzie była to tylko teatralna poza.
– Po co Pan jej szuka... - spytała podejrzliwie, unosząc brwi i wymownie zerkając na jego knykcie - … my tu nie lubimy damskich bokserów. - zasugerowała, choć była niemal pewna, że krew na dłoniach szramowatego nie należała do Wynne. Nie zmieniało to jednak faktu, że potrzebowała informacji, a wciągnięcie go w rozmowę było najlepszym sposobem, na ich uzyskanie. Jej wrodzona grzeczność ustąpiła miejsca, lekkiej desperacji. Nie miała czasu na gierki, choć żarty barmana trafiły i do niej. To, że nie wyczuła od jegomościa dodatkowego ładunku energii, klasyfikowało go do grona Nua, czego zatem niewtajemniczony chciał od wampirzycy? Z trzech otaczających ją mężczyzn, tylko barman znał ją na tyle, by wyczuć w jej pytaniu blef, bo Aislin rzadko kiedy interesowała się sprawami, które nie dotyczyły jej bezpośrednio, choć zawsze okazywała wsparcie innym. Kiedy jednak przymknęła powieki, nawet Matt mógł zorientować się w sytuacji, bo pozornie oznaczający zmęczenie gest, wywołał ukłucie energii. Ruda po raz kolejny i tym razem w dość inwazyjny sposób starała się wyczuć osobę postronną. Czas nie był jej sprzymierzeńcem, intencje nieznajomego w stosunku do istoty, którą obiecała sprowadzić, a w podtekście chronić – choć zdawało się, że Wynne miała ku temu większe predyspozycje – były zaś jej niezbędne do ustalenia priorytetów. Musiała wiedzieć, czy obok niej siedzi wróg, czy może sprzymierzeniec.
Napięcie ustąpiło nieznacznie, gdy nie zdający sobie sprawy z powagi sytuacji znajomy, zaproponował przechadzkę po mieście, a nadnaturalna jakoś nie mogła ot tak mu odmówić. Rysy złagodniały, choć dziewczyna wciąż obserwowała obcego – Dzięki Eddie, może innym razem. Dziś pracuję, ale możesz wpaść do klubu.
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePią Wrz 23, 2011 6:20 pm

Z prawdziwą zawziętością wgryzł się w podanego mu hamburgera, ze swoistą beztroską ignorując wszystko inne. W tym momencie był przedstawicielem najbardziej prostych i nieskomplikowanych ludzi - miał piwo i żarcie i był w pewnym sensie nawet szczęśliwy. Ba! Jakby się zawziąć i ponaginać trochę fakty, miał nawet piękną dziewczynę u boku, czego nie każdy mógł o sobie powiedzieć.
- Mnie szkodzą - mruknął pomiędzy kolejnymi gryzami, choć zrobił to bardziej z chęci wyrażenia ogólnego niezadowolenia w kwestii ich misji niż z faktycznym przekonaniem. Tak po prawdzie to lubił spacery. Pod warunkiem tylko, że nie kończyły się pościgami bądź walkami o życie.
Słowa nieznajomego mógłby nawet zignorować - i właściwie był tego bliski - gdyby nie nadspodziewanie żywiołowa reakcja jego towarzyszki. Czyżby koleś wspominał o kimś, kogo szukali? To by mogło znacznie ułatwić sprawę, z tym że...
- Nie żebym chciał się wtrącać - zaczął, a po minie wyraźnie było widać, że faktycznie robi to niechętnie, - ale podany przez niego opis może odnosić się właściwie do każdej dziewczyny. Po co te nerwy.
Przemknął wzrokiem po całej trójce, po czym na powrót zająć się posiłkiem. W sumie nie jego biznes, niech się kłócą, byle bez niego.
Po chwili nie było już śladu po hamburgerze, a po piwie pozostał jedynie pusty kufel. Rzeczy świadczące o tym, że należy coś zacząć robić, w innym przypadku mógłby się rozmyślić i wrócić do domu.

(Też krótko, darujcie. Poprawię się w następnym)
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeNie Wrz 25, 2011 4:25 pm

Żart barmana nieszczególnie rozbawił bruneta, chociaż nijak nie wyraził swojego niezadowolenia, podobnie jak nie powiedział nic, co świadczyłoby o jego dezaprobacie. Jedynie obserwował rozmówcę, najwyraźniej licząc, że ten mimo wszystko będzie dysponował jakąkolwiek informacją odnośnie domniemanego miejsca pobytu poszukiwanej kobiety.
Flemyng natomiast zrobił jedną, bardzo rozsądną, aczkolwiek niekoniecznie naumyślną rzecz – po swoim pytaniu skierowanym do nieznajomego odwrócił się w kierunku pozostałych gości.
To było mądre posunięcie, zważywszy na fakt, iż w spojrzeniu jedynego sprawnego oka mężczyzny, któremu to pytanie zadał, pojawiła się czysta, nieskażona żadną inną emocją żądza mordu. Scar co prawda zaraz zresztą opuścił głowę, wpatrując się niezwykle intensywnie w swoją szklankę, ale mięśnie żuchwy przesuwające się wyraźnie pod skórą wyraźnie świadczyły o tym, jak bardzo nie spodobało mu się poruszenie kwestii rozległych blizn widniejących na jego obliczu.
Chociaż na pierwszy rzut oka było widać, że żadna z nich nie była bezbolesna, wątpliwym było, by przeszłe cierpienie stanowiło jedyny powód takowej reakcji.
Kiedy na powrót się wyprostował, tym razem w ramach odzewu na wypowiedź jedynej przedstawicielki płci pięknej w całym barze, wydawał się jednak absolutnie spokojny. Ostoja opanowania, przystań powściągliwości emocjonalnej.
Przydrożny kamień dysponowałby pokaźniejszym spektrum uczuć.
- Szukam, żeby znaleźć. – Odpowiedź była krótka, sucha i ewidentnie powściągliwa. Mężczyzna zaraz po tym dodał jednak, prawdopodobnie bez zbytniego zastanowienia: - Natomiast jeśli pragniesz wymieniać się upodobaniami z nieznajomymi, wiedz, że ja z kolei nie lubię pochopnych oskarżeń i wścibskich ludzi. Gramy dalej?
I tyle mniej więcej jeżeli chodziłoby o zwracanie się do kogoś per "Pan/Pani". Ciemnowłosy wydawał się nie mieć zbytniej ochoty na niuanse w tym rodzaju. Co jednakże mogłoby się wydać ciekawe, w tonie wypowiedzi nie było nic z wrogości. Przemawiał w sposób czysto informacyjny, porzucając w końcu obserwację oblicza rozmówczyni na rzecz ponownego obdarzenia zainteresowaniem własnych dłoni. Potarł jedną rękę drugą, jakby dopiero teraz po bardzo długim czasie odzyskiwał w nich czucie.
Mimo, że panował nad sobą doskonale, sama treść wypowiedzi, nie jej zabarwienie w kwestii odczuć, świadczyła o opuszczonej, podrażnionej gardzie. Gdyby ktoś postanowił go sprowokować, obojętnie do czego, wcale nie musiałby się zbytnio wysilać.
- Liczyłem na informacje, nie na – wzruszył ramionami w sposób, który jasno sugerował, że zamierzał powiedzieć coś innego – to.
Scar zacisnął na moment powieki z całej siły, marszcząc brwi.
Jeżeli planował znaleźć jakikolwiek trop bez towarzyszących temu kłopotów, to raczej nie szło mu najlepiej. Matt powiedział coś, z czym zamierzał się w pierwszym momencie zgodzić, tylko po to, żeby wycofać się z rozmowy, po prostu skończyć tą wymianę nieuprzejmości, na jaką podświadomie się szykował, ale ostatecznie mężczyzna nie zareagował w ogóle.
Znał swój charakter. W tym momencie niewiele dzieliło go od granicy, za którą stałby się bardzo niemiły i najprawdopodobniej najmocniej zaszkodziłby sobie, nikomu innemu.
Nie patrzył na pozostałych klientów i barmana, kiedy dopijał resztkę kwaśnego soku do końca, która jakimś cudem ostała się w naczyniu. Odstawił szklankę na blat, przez moment przypatrując się bladym kroplom na szkle, nim ponownie oparł łokcie o bar, podtrzymując głowę, jakby ta zaczęła stanowić nieznośne brzemię.
Krótką wzmiankę o spacerze po mieście zignorował zupełnie, a w każdym bądź razie tak to właśnie wyglądało.
Powrót do góry Go down
Flemyng
Nua
Flemyng


Liczba postów : 8
Wiek : 35
Waga : 95
Wzrost : 189
Specjalizacja : Siła perswazji
Oręż : Beretta, Nóż oraz Kukri
Ekwipunek : Fajki, Żelki Haribo, magazynek do Beretty z nabojami i zapałki
Ubiór : Biała koszula, czarne spodnie i buty, skórzany pasek i złoty krzyżyk na klacie.
Skąd : Zewsząd
Narodowość : Irlandzka

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 8:12 am

Tutaj postanowił zainterweniować Flemyng, mimo tego, że z początku starał się nie wychylać zbytnio podczas tej rozmowy. Był typem, który wolał sprawy obrać w żart, aby nie mieć do czynienia z czymś w rodzaju wydarzenia po którym byłby zmuszony dzwonić do firmy ubezpieczeniowej. Tylko w ostateczności mówił to co mu ślina przyniosła na język. Nie spodobało mu się to bezpodstawne oskarżenie, nawet jeśli wypowiedziała je Aislin. Jeszcze nie słyszał, aby Ta przejmowała się "konkurencją" tak dobitnie by obrazić jakiegoś nieznajomego. A co będzie jeśli ten postanowi ją śledzić i nie daj Boże...
Hola Aislin! Skąd te bezpodstawne oskarżenie? Za takie coś można dostać prztyczka w nos. Porządnego prztyczka raczę dodać. wytłumaczył, ostatecznie starając się jak najdelikatniej zasugerować dziewczynie, że takie rzucanie nieprzemyślanymi tekstami kończy się w tej dzielnicy całkiem przykro. Przytaknął mężczyźnie, który akurat był tu razem z kobietą. W sumie uznał, że jeśli podróżuje on z Rudą to będzie na tyle gentlemeński, aby, na przykład, wyratować Ją z opresji.
Faktycznie. Nie jest to jakieś małe miasteczko i na pewno mamy sporo trzpiotek, których wizerunek można przypiąć tu do, wspomnianego przez pana wcześniej, opisu.
Tutaj Flemyng chwilę się zastanowił. Nieco zaintrygował go sposób w jaki odezwał się nieznajomy. Widać było, że wcale nie okazał emocji przy swojej ripoście, ale to co powiedział mogło sugerować, że został poważnie rozdrażniony. Aby nie prowokować dalej niepotrzebnych sytuacji w swoim pubie, Flemyng postanowił działać w inny sposób. Po propozycji Aislin wpadł mu do głowy pewien pomysł.
Jako, że jest to pub, to niestety takie panie to u nas najczęściej widujemy w prognozie pogody, albo w wiadomościach, o tam na telewizorze. Jednakże, jeśli chciałby pan znaleźć poszukiwanego przez pana kanareczka to jak wspomniała ta pani, jest w naszym mieście klub gdzie na metr kwadratowy przypadają co najmniej dwie takie laleczki. Jeśli pan chce to będę się tam dzisiaj wybierał, więc mogę pana tam zaprowadzić. Chyba, że zna pan już to miejsce.
Uff! Trochę dużo się tych "panów" uzbierało w wypowiedzi Eddiego, ale zabieg był konieczny, aby mężczyzna poczuł się trochę doceniony.
I tu nagle odezwała się część osób znajdujących się w Pubie, która nie była zainteresowana rozmową, ale meczem pomiędzy Urugwajem, a Brazylią.
GOOOL!!! Eddie! Kolejka dla wszystkich!
Eddie uśmiechnął się serdecznie i zaczął sięgać po nowe szklanki, a przy okazji zapytał się swoich gości, którzy siedzieli przy barze.
To co? Zapiszecie się na jeszcze jedną kolejeczkę na koszt Franka? Pewnie cwaniak postawił na zakładach, że bramkę strzeli jego ulubieniec z Liverpool'u.


Ostatnio zmieniony przez Flemyng dnia Pon Wrz 26, 2011 11:13 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 11:04 am

Wbrew wojowniczemu nastawieniu i wrodzonemu uporowi, teraz to Aislin zamknęła oczy odwracając wzrok. Doskonale wiedziała jaka jest zdenerwowana, a przerzucanie tego na pechowego jegomościa, nie wróżyło nic dobrego. Zapadła cisza, bo mimo słów szramowatego i Eddiego, Irlandka nawet nie drgnęła, wpatrzona w jeden punkt i zupełnie nieobecna. Miała problem. Czuła, że mężczyzna szuka tej samej kobiety, a przeczucia nigdy jej nie myliły. Z drugiej strony szczera rozmowa z kimś obcym po prostu nie wchodziła w grę, ruda nie miałaby bowiem szans stwierdzić, czy facet mówi prawdę. Czytanie w myślach w tym stanie, było wystarczająco utrudnione, a przez fakt dostrojenia się do Saoirse, oraz śladów pozostawionych przez Isabele, Aislin nie mogła pozwolić sobie na zbyt wiele ingerencji. Nie mogła też porzucić poszukiwania pozostałych koncentrując się tylko na Wynne. Kiedy więc otworzyła oczy jej wzrok padła na paczkę papierosów i tancerka niemal natychmiastowo sięgnęła po jednego, jak tonący chwytający się brzytwy.
– Faktycznie przesadziłam. Kiepski początek dnia, po jeszcze gorszej nocy. Nie planowałam nikogo urazić. - podsumowała odpalając i gestem dłoni podziękowała za alkohol, jednocześnie po raz drugi tego ranka wyciągając swój szkicownik. Powstający rysunek, zajął jej o wiele więcej czasu, dzięki czemu Matt mógł spokojnie przyjąć proponowaną kolejkę. Zdawało się, że dziewczyna odpłynęła, ale gdy już wszyscy stracili nadzieję, na możliwość nawiązania z nią kontaktu, gwałtownym ruchem wyrwała rysunek. Portret był o wiele lepszy niż poprzedni, wyglądał niemal jak czarno-białe zdjęcie, rozmywające się poniżej obojczyków. Stając na równe nogi Aislin skinęła na barmana z wyraźnie zmęczonym uśmiechem, jakby przygniótł ją wyjątkowy ciężar.
– Możemy pogadać na osobności? Chciałabym Cię o coś prosić. - spytała łagodnie, a gdy tylko uzyskała odpowiedź oddaliła się wraz z Eddim, upewniwszy się że nikt ich nie słyszy.
– Wiem, że to o co poproszę będzie problemem, więc chętnie zapłacę ci za fatygę. Widzisz, jestem niemal pewna, że twój gość szuka mojej „znajomej” - zaczęła kładąc dziwny akcent na ostatnie słowo, by zaraz podjąć dalej – To jest Wynne. Zależy mi na tym by ją odszukać, całą i zdrową. Może być tak, że wiele osób chciałoby zrobić jej krzywdę... o ile mnie rozumiesz... - kontynuowała podając mężczyźnie, naszkicowany portret.
– Problem polega na tym, że Wynne nie jest jedyną osobą na mojej liście. Po wczorajszych „wypadkach” w fabryce i kraju, szukam kilku takich osób. Nie mogę więc ani śledzić tego gościa, ani podzielić się z nim moim podejrzeniem, bo nie znam jego intencji względem niej. Podczas jednej z rozmów All wspomniał, że swego czasu zajmowałeś się różnymi ciekawymi zajęciami, a że nie mam kogo poprosić... Gdybyś zatem był tak miły i popilnował kolegę ze szramą, lub zalazł dziewczynę nim on to zrobi... z pewnością nie byłbyś stratny. - stwierdziła, a na jej wargach pojawił się pierwszy, nieco weselszy uśmiech. Tancerka nie rzucała bowiem słów na wiatr, o czym Eddie doskonale wiedział. W Paradise zarabiała świetnie należąc do najbardziej ekskluzywnych dziewczyn do towarzystwa. Była rozchwytywana, mimo, że nigdy nie świadczyła dodatkowych usług, nigdy jednak nie zaprzeczała, gdy klient sugerował, że otrzymał coś więcej. Inteligentna, elokwentna, znała sporo języków, co pozwalało jej na kontakty z obcokrajowcami, a przy tym szczyciła się dyskrecją, o jaką ciężko było u innych panienek. To właśnie dlatego lokalni mafiozi chętnie zabierali ją na spotkania "biznesowe", czy wystawne kolacje, na które nie mogli zaprosić własnych żon.
– Musisz wiedzieć, że Wynne nie jest zupełnie bezbronną istotką, a że cię nie zna może uznać cię za wroga, gdy więc ją znajdziesz, daj jej to - na odwrocie portretu, pojawiło się kilka zdań : ”Saoirse prosił mnie, bym was odszukała. Postaraj się obdarzyć mojego znajomego jako takim zaufaniem, zabierze Cię do mnie i w razie czego spróbuje ochronić. Nua nie jest uświadomiony, więc jeśli możesz nie "rań" jego psyche nadmiarem "radości". Aislin. „ – i zadzwoń do mnie. Dziewczyna ma porfirię, przebywanie na słońcu jej szkodzi, więc postaraj się zabrać, by nie była do tego zmuszona. - dokończyła dziewczyna, z nieco błagalnym wyrazem twarzy. Nie miała pojęcia ile może powiedzieć Flemyngowi, i czy w ogóle powinna w to wciągać Nua. Miała jednak świadomość, że nie może tego „zadania” polecić Mattowi, bo ten najzwyczajniej w świecie ulotni się za pierwszym rogiem.
Powrót do góry Go down
Flemyng
Nua
Flemyng


Liczba postów : 8
Wiek : 35
Waga : 95
Wzrost : 189
Specjalizacja : Siła perswazji
Oręż : Beretta, Nóż oraz Kukri
Ekwipunek : Fajki, Żelki Haribo, magazynek do Beretty z nabojami i zapałki
Ubiór : Biała koszula, czarne spodnie i buty, skórzany pasek i złoty krzyżyk na klacie.
Skąd : Zewsząd
Narodowość : Irlandzka

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 11:42 am

[Skrótowo]

Dziewczyna przyznała się do popełnionego błędu, ale mogło być już za późno. Dlatego też Eddie poklepał ją po dłoni i z uśmiechem dodał:
Grzeczna dziewczynka. Powiedziałbym, że powinniście sobie dać jeszcze buzi na zgodę, ale nie będę natrętem.
Aislin, miejmy nadzieję, chyba tego nie dosłyszała, albo przeinaczyła sens wypowiedzi bo poprosiła Flemynga na stronę.
Tylko jeszcze rozleję wszystkim po kolejce. dodał Eddie i zamknął kasę na klucz. Chwilę mu to zajęło, ale w końcu udało mu się pójść z dziewczyną w miejsce gdzie nikt nie dosłyszy ich rozmowy. Konkretnie było to zaplecze pełne skrzynek z butelkami różnych marek piwa. Flemy zamienił się w słuch. Z gadki Rudzielca wynikało, że owa blondyneczka ma pewnie przeskrobane u jakichś gangsterów.
Pewnie podkradła im mamonę jak Ci leżeli zaćpani od prochów. Nieważne. Chcesz, żebym ją odnalazł, a ja myślę, że jestem w stanie Ci pomóc.
O tak, Eddie od dłuższego czasu nie miał styczności z dodatkową ilością adrenaliny we krwi. Poszukiwanie "niewinnej" dziewczyny w nocnym klubie to było to na co czekał od dłuższego czasu.
Czuję, że Ci na niej zależy. Dlatego wezmę za to tylko 5 stów. W końcu to tylko jedna noc. Kończę o 22, ale mogę wygonić żuli wcześniej. I tak dzisiaj nie grają nic ciekawego w TV, a na gry typu bilard i rzutki umawiają się najczęściej jutro. Więc dajesz kasę i mamy deal. Dodaj mi do tego tylko numer swojego telefonu, abym nie musiał długo kombinować.
Po zakończonej transakcji i wymianie numerami, obydwoje wrócili do baru i udawali, że coś ich bardzo bawi (tak jak zasugerował wcześniej Flemyng, aby zarówno Szrama jak i Matt nie nabrali niepotrzebnych podejrzeń).
Tak, to było rubaszne. dodał na koniec Eddie, nie dając po sobie poznać, że blefuje. W końcu jako młodzieniec musiał opanować tą zdolność, chociażby przy grze w pokera. Dlatego też trudno byłoby odgadnąć mężczyznom, że tak naprawdę rozmawiali o blondynce. Mogły im zostać tylko domysły.


Ostatnio zmieniony przez Flemyng dnia Pon Wrz 26, 2011 1:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 12:11 pm

Wytłumaczenie barmana było dobre jak każde inne na użytek osób postronnych, a choć udawanie rozbawionej nie było w tym momencie na czele listy Irlandki, dziewczyna po chwili nie musiała nawet udawać. Bo sam fakt, blefującego Eddiego wydał jej się komicznym połączeniem. Robił to naprawdę nieźle, ale taka poza przeczyła wydatnie jego charakterowi, co w połączeniu z nieświadomością boksera, w co właśnie został wplątany było rozbrajająco zabawne. W takiej sytuacji można się było bowiem jedynie śmiać.
Aislin wyjaśniła oczywiście, że Wynne raczej nie pojawi się w nocnym klubie sama z siebie i powinien mieć na oku szramę, ale Flemyng ewidentnie miał własną teorię. Było jej zresztą wszystko jedno, byle finał okazał się pomyślny, a jegomość przy kontuarze nie zaszkodził im w nieprzewidziany sposób.
Tancerka z łagodnym uśmiechem położyła dłoń na ramieniu Matta, zachęcającym ruchem głowy wskazując mu drzwi. Czekała ich wycieczka do kiosku, zakup mapy i wybór trasy przechadzki, choć żale dotyczące spaceru dziewczyna postanowiła załagodzić poprzez zamówienie taxówki. Nie musieli pokonywać całej trasy na nogach, byle by kierowca jechał z przyzwoitą prędkością.
– Dzięki Eddie i jeszcze raz przepraszam - zwróciła się na koniec w stronę, siedzącego wciąż na stołku faceta i jakby w geście pojednania wyjęła z torebki paczkę środków przeciwbólowych kładąc je obok nieznajomego, kiedy mijała go idąc do drzwi.
– Gdyby znów zaczęła boleć. - rzuciła nieco lżejszym tonem, popychając drzwi i niemal od razu skręcając w stronę pobliskiej budki z gazetami. Tylko raz zerknęła na Matta, jakby upewniając się, że ten wciąż jej towarzyszy, a gdy tylko zakupiła plan miasta zamówiła im taxówkę. Czekając zaś zaznaczyła zwiedzony już obszar, oraz najbardziej optymalne punkty do sprawdzenia.
– Czy część drogi pokonana na czterech kółkach cię satysfakcjonuje? - spytała z rozbawieniem, nie licząc jednak na odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 1:05 pm

Nie. Matt ani myślał w razie czego pomagać Aislin wybrnąć z sytuacji, w którą - celowo czy nie - sama się wkopała. Po pierwsze, mężczyzna wyglądał na takiego, z którym Murphy co prawda może i miał szanse, ale bez obrażeń by się nie obeszło. A on nie miał najmniejszej ochoty na późniejszą rekonwalescencję. Zresztą, właściciel baru wyglądał na takiego, który sam z siebie rzuciłby się, nawet jeśli nie na pomoc dziewczynie, to przynajmniej zakańczać bójkę, coby obeszło się bez strat w mieniu.
No ale, i tak nie wyglądało na to, żeby do jakiejkolwiek bijatyki miało dojść. Najwyraźniej udało mu się trafić na wyjątkowo ugodowo nastawione towarzystwo, co w danym momencie jak najbardziej mu odpowiadało. Owszem, na dłuższą metę bywało to nudne, ale ostatnimi czasy Matt nie narzekał na brak atrakcji i chwilowo dążył do ich zmniejszenia.
Z chęcią przyjął proponowaną kolejkę. Nie miał w zwyczaju stronić od alkoholu, a już na pewno nie kiedy ten sam pchał mu się w ręce. W międzyczasie pozwolił sobie też poczęstować się kolejnym papierosem z paczki Aislin. Nie zwlekając wychylił podany mu alkohol i - z chwilowego braku ciekawszych zajęć - zaczął obserwować zgromadzone towarzystwo. Nie uszło jego uwadze, że niejaki Eddie zdecydowanie działa mu na nerwy, nawet pomimo gromadzących się w jego organizmie procentów. Zwyczajnie mężczyzna prezentował sobą dokładnie tę postawę, która Murphy'ego drażniła najbardziej - gadatliwego, pogodnego i przyjaźnie nastawionego do wszystkiego faceta, który uważa, że bredzeniem od rzeczy da się wszystko załatwić. Roko zacisnął zęby i przeniósł uwagę na nieznajomego. Tak, ten pasował mu na chwilowego towarzysza znacznie bardziej. Nie odzywał się, a kiedy już to robił, robił to spokojnie. No i zachowywał swoje emocje dla siebie, co według Matta było jedną z największych zalet człowieka.
Moment wyjścia Aislin z Eddiem zarejestrował tylko pobieżnie. Przyzwyczajony do niezdejmowanych okularów, które umożliwiały mu bezkarną obserwację wszystkiego, co sobie tylko zapragnął, nie spuszczał wzroku z siedzącego niewiele dalej mężczyzny, mrużąc tylko oczy przez dym wciąż palonego papierosa. Wzrok był co prawda pozbawiony wszelkich uczuć, jednak zawzięte wpatrywanie się, połączone z machinalną zabawą znalezionym w kieszeni nożem mogło wzbudzać złe skojarzenia. Tymczasem Matt autentycznie zamyślił się i zapędził w swojej obserwacji i na pewno nie miał w planach prowokowania bójek.
Na szczęście dziewczyna wróciła dość szybko, o czym dała znać przesłaniając mu cały widok, kiedy podchodziła do nieznajomego. Zaraz potem poczuł jej drobną dłoń na ramieniu. Podniósł na nią wzrok, po czym z ciężkim westchnieniem podniósł się z miejsca. Nie zaszczycając nikogo nawet skinieniem głowy, ruszył za dziewczyną w stronę drzwi, po drodze jedynie zgarniając cenną paczkę papierosów, którą Aislin śmiała zostawić na kontuarze.
Wypitych procentów było zdecydowanie za mało, żeby znacznie wpłynąć na samopoczucie Matta, najwyraźniej było ich jednak wystarczająco, żeby zmusić go do odzywania się częściej niż tylko w razach absolutnej konieczności.
- Względnie - odpowiedział niespodziewanie, zmrużonymi oczami rozglądając się po ulicy. - Byle nie za długo. W taksówkach nie można palić.

[zt]
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitimeSro Wrz 28, 2011 6:22 pm

Scar, chociaż starał się nie okazać takowych odczuć bezpośrednio, nie polubił ryżej. Wystarczyło raptem kilka minut, by zapałał do niej niemal instynktowną niechęcią, jakby przeczuwając, że gdyby byli sami, tylko we dwójkę, prawdopodobieństwo, iż skoczyliby sobie do oczu byłoby mniej więcej równe poziomowi „Hell yeah, you moron.” Ona potrzebowała odpowiedzi, on potrzebował wszystkiego, tylko nie wkraczania na niepewny grunt i pomiędzy niejasne tematy.
Pytanie jakie zadał było względnie proste. Nie potrzebował oceny kogoś obcego, jeśli chodziło o jego prezencję, poobijane dłonie, dziwny sposób bycia. Chciał konkretnej informacji lub zwykłej negacji faktu ich posiadania. Słowne przepychanki to nie żywioł bruneta, który ponownie przesunął dłonią po bliźnie. Kontakt z poranioną niegdyś tkanką jak zawsze przypomniał mu po co tutaj jest, jakie zadanie przed nim czeka. Milczące świadectwo przeszłości boleśniejszej niż jakakolwiek teraźniejszość to impuls dostateczny, by mężczyzna ewidentnie odseparował się od większego kontaktu z rudowłosą.
Zerknął jedynie kilkakrotnie na jej znajomych, nie wiedząc jaką opinię powinien właściwie sobie wyrobić na ich temat. Nie zwykł oceniać innych przez pryzmat person, z jakimi ktoś się zadawał, wiedząc, że środowisko często zadawało kłam prawdziwemu charakterowi, ale ostatnimi czasy niczego nie mógł być pewien.
Ostatecznie właśnie ta niepewność skazała go na poszukiwania blondynki.
Nie zareagował zupełnie na swoiste przyznanie się do błędu przez nieznajomą, zupełnie jakby nie usłyszał jej wypowiedzi, czy też może po prostu nie chciał jej słyszeć. Barmana jednakże bynajmniej nie zignorował, przypatrując mu się przez dłuższą chwilę. W słowach mężczyzny za ladą było wiele słuszności. Opis, jakkolwiek plastyczny i względnie dokładny pasowałby do co czwartej przedstawicielki płci pięknej. Ta poszukiwana przez niego nie miała natomiast żadnej cechy charakterystycznej. Żadnej widocznej z zewnątrz, w każdym bądź razie.
Scar kiwnął głową, na znak, że przyjmuje to do wiadomości. Nieco zdziwiła go propozycja właściciela lokalu, ale było widać, iż mimo wcześniejszego spokoju, teraz stał się jeszcze bardziej opanowany.
- Może – odrzekł nieśpiesznie, nie precyzując co ma na myśli.
W reakcji na radosny okrzyk kilku gości, odwrócił się na moment, nie tyle zaciekawiony powodem takiego entuzjazmu, czy ujrzenia powtórki, a po prostu w ramach odruchowego postępowania, gdy coś zaczynało się dziać za jego plecami. Mężczyzna uniósł minimalnie kącik ust, kręcąc powoli głową, ale nie odmówił kolejnej dawki alkoholu. Z pewną nieregularnością ruchów przyjął niewielki kieliszek, wpatrując się przez kilka sekund w bursztynowy płyn, nim wypił całość.
Przyjemny, cierpki posmak.
Ciemnowłosy odstawił naczynie, z nieco mniej beznamiętną mimiką niż chwilę wcześniej. W trakcie wlewania napoju do gardła kątem oka uchwycił rysunek rudej i chociaż nie okazał nijak po sobie, że coś go zaniepokoiło, w krótkim spojrzeniu jakie posłał autorce ilustracji, czaiła się podejrzliwość solidnie przemieszana z wrogością. To nie mógł być zbieg okoliczności. Nigdy w nie zresztą nie wierzył.
Poczekał, aż ta dwójka opuści lokal, ale wcale nie zamierzał za nimi podążać. To mogło być tylko niezbyt mądre przypuszczenie, lecz był niemalże pewien, że z pokracznej formy dystansowego szpiegowania nic by nie wyszło. Aislin natomiast narysowała istotę wyglądającą dokładnie jak ta, której on szukał, a później poszła z tym rysunkiem, żeby porozmawiać z barmanem. Wyszła zaś bez niego. Zarówno atmosfera jak i ten konkretny moment nijak nie pasowały do impulsywnej chęci obdarzania innych swoimi dziełami.
Szrama, przez moment zachowując się jak normalny klient, dopił alkohol, zapatrzył się w ekran telewizora i dopiero, gdy miał pewność, że ruda i jej kompan nie wrócą, skierował się ponownie w stronę barmana.
- Kieran – przedstawił się, wyciągając w jego kierunku dłoń ponad barem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





"Barry Chrzciciel" Empty
PisanieTemat: Re: "Barry Chrzciciel"   "Barry Chrzciciel" I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
"Barry Chrzciciel"
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Restless :: ...Irlandia ~ Feidhelm :: -
Skocz do: