Restless
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Park miejski

Go down 
+2
Vincent
Hidden
6 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Hidden
Laigse
Hidden


Liczba postów : 92
Rasa : Wampir
Imię : Connor
Pseudonim : Hidden
Nazwisko : Derval
Wiek : Fizycznie około dwudziestu.
Waga : 68 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Telekineza
Oręż : Nóż motylkowy
Ekwipunek : Komórka, papierosy, niedziałająca zapalniczka, cynamonowa guma do żucia, apteczka.
Ubiór : Szare wojskowe spodnie, wysokie skórzane buty, czarna chusta, opaska oraz rękawiczki bez palców.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandczyk
Motto : "I am not immoral. I am amoral. There's a difference."

Park miejski Empty
PisanieTemat: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:10 am

Park miejski Hydeparka
Park miejski obfitujący w przedstawicieli zarówno flory jak i fauny dysponuje imponującym obszarem przeznaczonym wyłącznie do pełnienia funkcji wypoczynkowych oraz rekreacyjnych. Wyznaczone są w nim liczne żwirowane ścieżki lub trasy dla spacerowiczów, które zostały starannie rozmieszczone, tak aby zażywający rozkosznej aury obcowania z naturą mogli nasycić swoje oczy pięknymi widokami. W obrębie terenu zielonego znajdują się nie tylko latarnie umilające wieczorną przechadzkę, kosze na śmieci zapewniające utrzymanie należytej czystości, ławki na których zapracowani ludzie mogą przysiąść i przez chwilę odpocząć, ale także dwie identyczne kuliste fontanny umiejscowione na przeciwległych krańcach parku oraz niewielki kolorowy plac zabaw sąsiadujący z ozdobną altaną. W centrum znajduje się niemalże idealnie okrągły staw, który oddzielony jest od ścieżek niewysokim płotkiem przyozdobionym misternie ukształtowanymi liśćmi. Dzielący zbiornik wodny na dwie praktycznie symetryczne półkule wypukły kamienny most pomimo pozornej surowości dodaje uroku okolicy.
Powrót do góry Go down
Vincent
Roko
Vincent


Liczba postów : 6

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:11 am

Niezbyt długo mieszka w nowym mieszkaniu i nawet całkiem niedawno wprowadził się, co można zauważyć już na początku podczas pierwszej wizyty u niego. We wnętrzu jego mieszkania są różne kartony z rzeczami, które nadal nie wypakował, a w końcu powinien, chociaż jest trochę nazbyt leniwy, aby tak szybko uporać się z tym, jednakże kiedy znajdzie dużo więcej wolnego czasu na pewno wszystko zostanie umieszczone na właściwym miejscu, a jeśli nie tak, to na pewno "rabatowo"... Ach, ważne, że w końcu uda mu się!
Postanawiając zaczerpnąć świeżego powietrza Vincent idąc przez betonowe ulice miasta Feidhelm w końcu doszedł do parku, gdzie będzie mógł zrelaksować się i odpocząć. Począł iść ścieżką w stronę jednej z fontanny, które zostały umieszczone na przeciwległych krańcach parku. Podczas tego błogiego spaceru miał łagodny uśmiech na twarzy, a jedną z dłoni wsuniętą w kieszeń, zaś druga swobodnie zwisała wzdłuż jego ciała. Uwielbiał przechadzać się w parku i innych terenach zielonych, gdzie mógł sobie wygodnie... poleniuchować~ W końcu dochodząc do wybranej fontanny usiadł sobie na jej murku, zaczynając obserwować ludzi, którzy bezinteresownie mijali siebie nawzajem. W pewnym momencie żałował, że nie wziął ze sobą koszyku z przysmakami, kanapkami, kocykiem i innych rzeczy jakie bierze się podczas pikników, jednak te myśli długo nie trwały, gdyż pokonała ich inna, a mianowicie... "Co robiłby tak sam podczas pikniku?". Ewentualnie mógłby wziąć ze sobą jakąś interesującą książkę, ale szczerze mówiąc woli czytać w swoim mieszkaniu.
Łagodnie odwrócił się w bok, zanurzając palce dłoni w zimną wodę fontanny. Od razu poczuł ten nazbyt nieprzyjemny chłód na skórze, który sprawił, że dostał gęsiej skórki, ale pomimo tego nie wynurzył dłoni. Parę razy łagodnie poruszył ręką, jakby miał zamiar mieszać całą tą wodę, jednak jego wzrok był średnio tym zainteresowany, a co za tym idzie twarz dawała wyraźny znak znudzenia. Miał nadzieję na wydarzenie się czegokolwiek... ważne, aby było to ciekawe i godne uwagi. Nie przepadał za nudnymi dniami, a jednocześnie lubił lenić się- dość paradoksalne zachowanie.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 8:19 am

Howl:
31 sierpnia 2016 roku


Co ciekawe, zgodnie z zapowiedzią dziewczyny, pełniła ona funkcję przewodnika i szło jej to zadziwiająco sprawnie. O ile bowiem nie odzywała się, dopóki nie doszli do miasta, na ewentualne pytania, czy wypowiedzi w ogóle, reagując półsłówkami, zaraz po wejściu na tereny zabudowane ożywiła się wyraźnie. Zdążył zapaść już wieczór, silny wcześniej deszcz przeszedł w orzeźwiającą mżawkę. Aoife związała wilgotne włosy w luźny kok, pozwalając niektórym kosmykom swobodnie opadać na kark oraz twarz i zapięła pod szyję luźną szarą bluzę, wyglądającą niczym skradziona rodzeństwu. Chociaż miała na sobie krótkie szorty, nie wyglądało na to, by było jej zimno.
Swojego nieśmiertelnego towarzysza prowadziła przez większe, bardziej reprezentatywne uliczki, zgodnie z obietnicą przewodnictwa opowiadając o wszystkim co dotyczyło zabudowania i historii, o czym tylko pamiętała. Feidhelm zmieniło się nie do poznania przez te kilkadziesiąt lat, z małej wioski przeistaczając się w dobrze prosperujące miasto o optymalnej, znacznej wielkości. Howl co prawda kilka razy miał wrażenie, że zatrzymują się w niektórych miejscach wcale nie dlatego, żeby dziewczyna mogła pokazać mu coś więcej, bo choć nie traciła wątku, wyraźnie się za czymś rozglądała i czegoś lub kogoś szukała. Basior, podobnie zresztą jak strzelba, został w lesie. Mało prawdopodobne, żeby mając przy sobie jedno i drugie, nie wzbudzili niczyjego zbytecznego zainteresowania.
- To musi być dziwne uczucie – odezwała się szatynka, po raz pierwszy od dłuższego czasu rezygnując z tonu „edukacyjnego”. – Pamiętać jak było wcześniej i widzieć, jak bardzo się pozmieniało, podczas gdy ty pozostałeś ten sam.
Minęli już centrum miasta, a całokształt zaczynał powoli wyglądać tak, jakby dopiero szukali celu podróży. Aoife skierowała się w stronę parku, obojętnym spojrzeniem muskając nielicznych spacerowiczów, którzy nic sobie nie robili z pogody, a przynajmniej udawali, że są względem niej obojętni. Teren zielony był przyjemny dla oczu, aczkolwiek nie znajdowało się w nim nic wartego większego zainteresowania. O’Neill w każdym bądź razie mógł wyjść z podobnego założenia.
Dziewczyna natomiast ożywiła się nieco, pewnie krocząc w stronę jednej z pobliskich fontann, wciąż włączonej pomimo deszczu Przystanęła w odległości kilkudziesięciu metrów, spoglądając na siedzącego przy niej osobnika. Uśmiechnęła się w bardzo oszczędny sposób, wskazując człowieka ruchem głowy.
- Czujesz? – zapytała, mając na myśli energię otaczającą nadnaturalnego. Potrzebowała jednego z nich, a teraz w końcu odnalazła całkiem obiecującą jednostkę. – Człowiek? Tak mi się wydaje.

Vincent:

Pogoda popsuła się zanim człowiek zdążył pomyśleć „chyba będzie padać”, ale mimo to coś trzymało go na miejscu, niszcząc każdą myśl dotyczącą odejścia, nim jeszcze ta zdążyła się należycie rozwinąć i zaistnieć w jego umyśle. Minęła godzina, dwie, a on dalej siedział w jednym miejscu, czując tylko jak zimno promieniujące od wody ogarnia powoli całe jego ciało. Czucie w palcach stracił już dawno.
Przechodnie mijali go obojętnie, a i on mimowolnie przybrał apatyczną postawę, jakby każde zagadnienie świata bezpowrotnie straciło na wartości. Mógłby siedzieć tak do końca dnia, a może i dłużej, gdyby nie poczuł nagle narastającego mrowienia promieniującego z okolic potylicy. Było przyjemne, jakimś cudem promieniujące ciepłem oraz uspokajające. Giacconi odzyskał w pewnym stopniu klarowność rozumowania w tym samym momencie, w którym w jego głowie rozległ się przyjemny, zachęcający głos.
- Podejdź do nas – usłyszał, dziwnym trafem od razu wiedząc, że te słowa „wypowiedziała” kobieta stojąca w pewnym oddaleniu w towarzystwie jakiegoś blondyna.
Intensywnie się weń wpatrywała, ale nie powtórzyła swoistego zaproszenia. Wypowiedziane raz było już wystarczająco zachęcające i ciężko było mu się oprzeć.

Aoife zmrużyła nieznacznie oczy niczym napojona mlekiem kotka, na moment zwracając głowę w kierunku towarzysza.
- Uwielbiam tę fontannę – oświadczyła, doskonale świadoma, że młodzieniec u jej boku i tak nie zrozumie o co jej chodzi.
Wyjęła z dłoni komórkę, sprawdziła godzinę i błyskawicznie przeszła do listy kontaktów, od czasu do czasu spoglądając na człowieka, kontrolując czy faktycznie się do nich zbliża.
- Wymyśl coś, żeby z nami poszedł – poleciła, z premedytacją zmniejszając pomiędzy nimi dystans i uśmiechając się zalotnie. – Na pewno znajdziesz jakiś sposób, Howl.
Na moment przyłożyła telefon do ucha, nawiązała połączenie i rozłączyła się zaraz po pierwszym sygnale, co uczyniła jakby mimochodem wobec całej obecnej sytuacji. Znowu trąciła wilkołaka, tak jak w lesie, chociaż tym razem odrobinę bardziej zuchwale.
- A jeśli nie, to przynajmniej upewnij się, że będzie mało świadków.
Nie wyjaśniła o co dokładnie jej chodziło i nie wyglądało na to, żeby zamierzała to zrobić.

Chwilowo piszecie pomiędzy sobą, aż dojdziecie do konkretnego punktu drugiego, nieważne jaki by on nie był. Przypominam, że macie wolną rękę. Możecie nawet rzucić się sobie do gardeł - droga wolna, choć niezalecana.
Vincent: możesz oprzeć się poleceniu dziewczyny, niemniej jest ono nad wyraz kuszące i stanowcze, więc wymagałoby to znacznych pokładów silnej woli.
Powrót do góry Go down
Vincent
Roko
Vincent


Liczba postów : 6

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 12:43 pm

Ten głos... tak cudownie zachęcający do wykonania polecenia... Vincent z trudem opierał się mu, jednakże całe jego ciało wręcz zmuszało go do wstania i podejścia do kobiety. Brunet lekko drgnął, jakby właśnie chciał wstać... jednakże miał dosyć dziwne przeczucie, że powstanie nie będzie dobrym pomysłem... ale on tak bardzo chciał to zrobić. Gdyby nie jego intuicja na pewno dawno byłby już u boku kobiety.
Gwałtownie odwrócił głowę w bok, a zaraz po tym całe swoje ciało, wyjmując dłoń z lodowatej wody. Odetchnął cicho i na krótką chwilę zacisnął powieki oczu, jakby chciał, aby te uczucie w końcu minęło. Powoli uchylił powieki oczu, spoglądając w dół... Teraz już chciał wstać i wrócić do domu, jednakże pewna siła usilnie trzymała go i nie chciała wypuścić z tego miejsca. Nie miał pojęcia co to było, jednakże miał nadzieję, że ta kobieta na pewno nie podejdzie do niego... Nie miał pojęcia jak ma wytłumaczyć te całe krótkie wydarzenie, ale to z pewnością nie było normalne. Czy to była jej sprawka? Na pewno... raczej nie jest zwykłym człowiekiem..
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 12:45 pm

Podążał za dziewczyną bez marudzenia. W milczeniu przysłuchiwał się temu co mówi. Potakując głową, kiedy było to konieczne, aby utwierdzić ją w przekonaniu, że uważnie słucha. Z jakąś nutą rozbawienia w oczach przyglądał się dziewczynie, kiedy ta spinała włosy w kok. Wcześniej przebiegł przez miasto, więc niektóre miejsca kojarzył z widzenia. Parę słów, które Aoife wtrąciła na ich temat rozjaśniło mu sytuację. Cieszył się, że basior został jednak w lesie. Widać nie przypadli sobie do gustu. Jego mała wioska zmieniła się nie do poznania... Nie właściwie ten twór, który wyrósł na jej fundamentach był dla niego całkiem nowy... inny... Widział większe miasta, ale to ze względu na swoją lokację i wspomnienia jakie się zachowały w jego głowie, przytłaczało go. Momentami miał wrażenie, że dziewczyna szuka czegoś. Starał się na to jednak nie zwracać większej uwagi, w końcu go oprowadzała tak jak powiedziała. Kiedy skończyła wykładać na temat miejsc, które oglądali odezwała się do niego.
- Nawet nie masz pojęcia. To strasznie dziwne. Zupełnie jakbym nie należał do tego świata... - urwał wypowiedź, wiedząc, że źle ją sformułował i spochmurniał. W końcu naprawdę nie należał do tego świata. Był tworem nadnaturalnym. Kiedy był mały nawet nie wierzył, że takie bestie żyją swobodnie w przyrodzie. Krążyły legendy, ale był dzieckiem w typie niedowiarka. Ciężko mu było zrozumieć zmiany zachodzące wewnątrz niego po ataku. Odgonił ponure myśli, uznając swoją odpowiedź za skończoną. Kiedy przeszli całe miasto dziewczyna zaczęła kierować się w stronę parku. Podążył za nią z kwaśną miną. Miejskie parki nie były jego ulubionym miejscem. Kojarzyły mu się z ulubionym filmowym motywem, czyli napaścią w parku. Niby nie był bezbronny, ale to mogło odpychać, prawda? Kiedy się zatrzymali zaczął powoli lustrować okolicę szukając czegoś nadzwyczajnego, co mogło wywołać ekscytację Aoife. Nie widział dosłownie nic. Kilku ludzi, fontanna, mały placyk wokół niej, trawnik, kilka drzew... Nic co miałoby być choćby w najmniejszym stopniu ciekawe. Spojrzał na dziewczynę krytycznie, a ta w tym momencie wskazała ruchem głowy człowieka siedzącego przy fontannie. Czuję? Jęknął w myślach i skupił się bardziej na aurze osoby przy fontannie. Nic nie wskazywało na jakieś zmiany, ale w tym mieście nawet ludzie wydzielali inne aury niż Ci z całej reszty świata. Skinął jedynie głową zgadzając się z dziewczyną co do jego aury. Polecenie dziewczyny już miało się spotkać z odrzuceniem i wielkim oburzeniem, ale widać zauważyła więcej. Zmniejszyła dystans i uśmiechnęła się zalotnie, co podziałało jak zapalnik. Przecież pięknej kobiecie nie odmówi.
- Postaram się. - odpowiedział jej spokojnie i zerknął w stronę człowieka, który nie zamierzał zbliżyć się do nich, a przynajmniej ociągał się. Zaczął się zastanawiać co ma mu powiedzieć, aby go nakłonić do polecenia dziewczyny. Poczuł trącenie dziewczyny, więc przeniósł wzrok na nią. To co powiedziała, wywołało na jego twarzy małą zmianę. Jedna z jego brwi uniosła się, nadając w całości komunikat: WTF? Widać uzasadnienia też nie miała zamiaru podawać. Poprawił czapkę i westchnął męczeńsko. Ponownie zerknął na człowieka, ale ten się nie ruszył. Wsadził ręce w kieszenie i ruszył w stronę fontanny. Co kilka kroków obracał się przez ramię i zerkał na Aoife. Widać, jednak to nie był żart. Chociaż dłużył mu się czas, pokonał dość szybko ten dystans. Usiadł obok mężczyzny na brzegu fontanny. Ostatni raz spojrzał na dziewczynę, a później całą swoją uwagę skupił na Vincencie.
- Witaj. Jestem Howl. - przywitał się, przedstawił, w końcu musi zacząć od podstaw, żeby zdobyć zaufanie. Miał szczęście, że jego blizn nie było widać, kiedy był w ubraniach. Blizny nie wzbudzają zaufania.
- Uhm... Jesteś stąd? - krok drugi zagaić rozmowę.
Powrót do góry Go down
Vincent
Roko
Vincent


Liczba postów : 6

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 2:15 pm

Z początku dzisiejszy dzień miał być jak najbardziej w porządku, jednakże z każdą chwilą było coraz gorzej. Najpierw pogoda nieco zepsuła się, a potem ta kobieta... całe szczęście wywołane przez nią uczucie w nim zaczęło szybko mijać i już po krótkiej chwili stracił chęć podejścia do nich. Odetchnął cicho i nareszcie na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech. Chciał odwrócić się i sprawdzić czy ta "para" nadal tam jest, miał tylko taką skrytą nadzieję, że nie. Aż nagle usłyszał czyjś nieznajomy głos, który wywołał u niego lekki dreszczyk na skórze, przez zaskoczenie. Nie sądził, że w takim momencie ktokolwiek będzie chciał zagadać go. Odwrócił głowę ku nieznanemu głosu... i od razu cały drgnął, niemal wpadając do fontanny. Przecież to ten mężczyzna, który stał z tamtą kobietą! I co on ma teraz zrobić? W końcu na pewno nie wypomni tego co próbowali... Ale co oni planują? Na pewno będzie musiał uważać na to co robi.
- Em... witaj. Jestem Vincent.
Odpowiedział również przedstawiając się. Zatrzymał swój wzrok na twarzy mężczyzny i od razu zauważył kolejny problem... a mianowicie: urodę Howl'a, mógł przyznać, że jest przystojny.
- Można tak powiedzieć... niedawno przeprowadziłem się do nowego mieszkania.
Odpowiedział na jego pytanie.
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 2:18 pm

Uważnie przyglądał się chłopakowi, wyglądał na młodszego od niego... znaczy się od jego fizycznego wieku. Wyglądał na ?wystraszonego?. Takie odniósł wrażenie po jego reakcji. Cóż piękny początek znajomości. Był dość przystojny, jednak jego mało stanowczy charakter w jakiś pokrętny sposób drażnił wilkołaka. Słysząc odpowiedź Vincenta, zmrużył lekko oczy.
- Och, więc jak podoba Ci się to miasto? Masz już jakiś znajomych? - przez moment na jego twarzy widniał uśmiech. Niestety i tym razem nie szczery. Starał się ciągnąć przyjemną rozmowę najdłużej jak się da. Na razie tylko on wypytuje. Chłopak widać jest mało ciekawski. Jego myśli zaczęły się kłębić... Niedawno przeprowadziłem się? Czy ona bierze go w kategorię "turystów"? To by tłumaczyło dlaczego mam go odciągnąć... Wszystko ułożyło mu się w jakąś całość, ale wolał nie demonizować całej sprawy.
- Masz ochotę na spacer? - zapytał zerkając znacząco w stronę dziewczyny, która wcześniej z nim stała. Podając od razu cel ich drogi. Jeśli Vincent odmówi, stara się nadal cieszyć jego towarzystwem. Nic mu nie narzucając.
Powrót do góry Go down
Vincent
Roko
Vincent


Liczba postów : 6

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 2:20 pm

Może nie do końca był wystraszony, ale raczej zaniepokojony, co nie powinno dziwić po wydarzeniu dosłownie chwilę temu. Od momentu, gdy Howl zaczął zadawać serię pytań brunet zaczął zastanawiać się do czego zmierza, bo na pewno -chyba- nie do zwykłego zapoznania się dwojga osób. Być może dowie się w niedalekiej przyszłości. A tymczasem Vincent będzie bacznie obserwował mężczyznę, wyszukując jakiegokolwiek przekrętu.
- Miasto całkiem w porządku... Jak na razie, to nie mam ich zbyt wiele.
Powiedział i w końcu delikatnie uśmiechnął się do blondyna. Słysząc jego następne pytanie... i wskazanie celu ich krótkiej podróży brunet od razu zaprzeczył.
- Wolałbym nie. W sumie... już jest późno, więc pewnie niedługo pójdę do domu.
Powiedział na poczekaniu, chcąc wymyślić cokolwiek, aby tylko nie podchodzić do kobiety, chociaż jeszcze nie było tak późno, aby miał już wracać do domu. Może nawet pójść wszędzie, aby tylko nie w jej stronę. Skoro już nie zgodził się na mały spacer był ciekaw co dalej zrobi Howl... bo raczej nie wyglądało na to, aby chciał go już opuścić.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 2:24 pm

31 sierpnia 2016 roku


Aoife, wbrew niezbyt radosnej reakcji towarzysza na wzmiankę o przynależności do odmiennego świata, uśmiechnęła się szeroko, podrywając do góry głowę z ożywionymi iskrami błyszczącymi się w jej szarych oczach. Doskonale rozumiała w czym rzecz.
Humor szatynki polepszał się stopniowo, ostatecznie osiągając niemalże szczyt ekstatycznego podekscytowania. Przez całą ich małą 'wycieczkę' uporczywie poszukiwała pewnych jednostek o dosyć specyficznej prezencji, spodziewając się, że pochmurna pogoda pozwoli im wyłonić się z mroku wcześniej niż zwykle, ale nikogo nie widziała. Jednakże nawet ich brak nie mógł zniszczyć jej optymizmu. Czy też może raczej - entuzjastycznego nastroju towarzyszącego brakowi możliwości racjonalnej oceny zagrożenia? Tak powiedziałby każdy inny, niemniej ona wiedziała, czego się spodziewać.
Ten wieczór miał być magiczny, nie tylko przez wzgląd na tradycyjne celtyckie święto.
Dziewczyna z umiarkowanym zdziwieniem przyjęła do wiadomości brak zasadniczej reakcji ze strony nastolatka przy fontannie. Aura młodzieńca wyraźnie wskazywała na odstępstwo od zwyczajowej normy, więc na dłuższą metę w powstrzymaniu się od podejścia do nich nie było nic niezwykłego. Szczególnie jeżeli ciemnowłosa nie wysilała się zbytnio i zrezygnowała nawet z wcześniejszego wysondowania potencjalnej ofiary jej mocy.
Vincent ją zainteresował, ale jego przynależność rasowa stanowiła najmniejszy problem. W przeciwieństwie do niemalże wszystki uświadomionych istot w mieście nie przykładała do niej większej wagi. Mogłaby się dostroić, wiedząc czy ma do czynienia z człowiekiem, wilkołakiem, czy wampirem. Po prostu nie czuła takowej potrzeby.
Odprowadziła wzrokiem odchodzącego nieśmiertelnego, wiedząc, że jej obecność póki co jest niepotrzebna. Czekała po prostu cierpliwie. Przez pięć minut, dziesięć... aż w końcu sapnęła gniewnie pod nosem, zdecydowanym krokiem do przodu. Sądziła, że Howl załatwi wszystko, mniej lub bardziej polubownie, tymczasem wyglądało to tak, jak gdyby zamierzał spędzić całą noc siedząc z nowo poznanym osobnikiem przy fontannie.
Giaconni chyba za krótko miał kontakt z tutejszą wodą. Uśmiechnęła się promiennie do obu mężczyzn, gdy zbliżyła się już ostatecznie. Oparła dłoń na biodrze i przyjęła swobodną, niewymuszoną pozę.
- Nie poznaliśmy się jeszcze - powiedziała, przechylając uroczo głowę. - Howl o mnie wspominał? Jestem jego koleżanką... - dodała.
Jednocześnie zaś pomyślała coś odmiennego, przekazem tym dzieląc się z wilczym.
- Za wolno. - Komunikat był krótki.
Zupełnie jak gdyby jednoczesna komunikacja na obu płaszczyznach nie stanowiła dla niej problemu, mówiła dalej:
- Aoife Morann.
Wyciągnęła przed siebie dłoń w klarownym zamiarze przywitania się w ten sposób. Nim jednak nadnaturalny wykonał najmniejszy ruch, popchnęła go niespodziewanie, tak że siłą rzeczy wylądował w fontannie.
- Mówiłam, że uwielbiam tę fontannę - zwróciła się do wilkołaka z miną niewiniątka. - Ma fajne właściwości... ale może lepiej wyciągnij znajomego z wody, zanim się nam utopi, co?
Morann sama w sobie nie dysponowała umiejętnością manipulowania umysłami i wywierania na nie bezpośredniego wpływu, czego zresztą bardzo żałowała. Mogła jedynie sugerować, natomiast decyzją odbiorcy było, jak na ową sugestię zareaguje. Fontanna jednak, ta specyficzna fontanna, działała na nadnaturalnych w wyjątkowy sposób. Wiedziała, że kiedy dziewiętnastolatek wyjdzie z wody lub też zostanie z niej wyciągnięty, wszelki lęk zniknie. Może nawet jedną z dwóch najbliższych osób zacznie postrzegać jako kogoś naprawdę znajomego... Aoife nie była pewna. Wystarczał jednak pierwszy efekt, który jej włochaty kompan powinien wykorzystać, nawet jeśli nie raczyła go poinformować o szczegółach.
Szatynka odsunęła się lekko, z niemalże skrajną starannością unikając ochlapania, czy jakiegokolwiek kontaktu z wodą. Nie chciała eksperymentować na sobie.
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 3:40 pm

Chwila w której Vincent odmówił wilkowi przechadzki mogła być jedną z najgorszych decyzji w jego życiu. Howl posłał mu wyuczony grymas określany mianem uśmiechu i jakby bez celu rozejrzał się dookoła. A cel w rzeczywistości posiadał. I to dość istotny. Mianowicie badał okolice. W końcu lepiej, żeby okolica była pusta zanim "po dobroci" odprowadzi Vincenta pod stopy Aoife. Już otwierał usta, aby oświadczyć o zmianie ich relacji z przyjaznych na te trochę mniej, gdy usłyszał nad sobą kobiecy głos. Spojrzał do góry, aby ujrzeć twarz dziewczyny. Parsknął zirytowany i zamknął usta, zaciskając je w wąską kreskę. Słysząc jej głos w głowie warknął. I to dosłownie. Ludzkie struny głosowe nie były jednak w stanie wydobyć głębi wilczego warknięcia, więc musiało to zabrzmieć komicznie. Musiał więc na swój sposób dość nieświadomie zneutralizować napięcie. Przyglądał się w ciszy to Aoife, to Vincentowi. Nagle dziewczyna jak rozwydrzona 5-latka wrzuciła chłopaka do fontanny. Przewrócił oczami z dość surową miną wysłuchując jej słów. Zirytowany do granic możliwość złapał za ramię człowieka. Dysponował sporą siłą, więc po prostu wywlókł go na chodnik. Vincent teraz siedział/leżał {niepotrzebne skreślić}, na ziemi koło fontanny, a wilczy spoglądał na niego z góry z dość kwaśną miną.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 3:45 pm

Howl:
31 sierpnia 2016 roku


Vincent w istocie leżał na ścieżce i wilkołak stojący ponad nim nie był jedyną osobą, która miała niezadowoloną minę. Szatynka wydęła usta w poirytowanym grymasie, w mgnieniu oka zauważając, że nadnaturalny w najbliższym czasie nie będzie raczej pozostawał w nazbyt bliskiej relacji z rzeczywistością. Przesadziła, nie pierwszy zresztą raz – człowiek stracił przytomność. Musiał przypadkiem napić się nieco wody z fontanny, a ona takiej ewentualności nie brała pod uwagę, próbując go rozluźnić i przyjaźnie nastawić względem nich. Uspokoiła go po prostu trochę za mocno.
- Crap… – mruknęła pod nosem, nie odrywając spojrzenia od postaci leżącego. - Wydawało mi się, że jest silniejszy...
Wzruszyła ramionami, a niezadowolenie zniknęło równie szybko, co się pojawiło, ustępując potulnie miejsca czystej obojętności.
- Zostaw - powiedziała, odwracając się bokiem i posłała wilkołakowi następny uśmiech, kolejny z obszernej kolekcji. Ten miał w sobie niewiele z szczerości, ale różnica była niezauważalna. - Prędzej czy później ktoś się nim zajmie. Dla niego byłoby lepiej, żeby nadeszło to "później", ale to chyba już nie nasz problem...
Roko mógł obudzić się za minutę, pięć, a równie dobrze mógł nie obudzić się wcale. Aoife poświęciła mu jeszcze tylko krótką myśl, w której postanowiła, iż przyśle w to miejsce kogoś później - ot, żeby zobaczył jak się sprawy mają, a później już skupiła się absolutnie na towarzyszu.
- Feidhelm wygląda szczególnie imponująco wieczorem - nadmieniła, podstawiając młodzieńcowi ramię w zapraszającym geście. - Jest miejsce, które chciałbyś odwiedzić zanim wznowimy naszą wycieczkę? Mam dla ciebie niespodziankę, ale ona zajmie cię na długi, długi czas... warto byłoby przed tym załatwić wszystko.

Vincent: Jeżeli wrócisz i będziesz miał ochotę wznowić grę, to daj znać. Wprowadzę Cię na nowo do fabuły, od której niestety póki co odrobinę musiałem odsunąć tę postać.
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:37 pm

Chwilę przyglądał się leżącemu chłopakowi zastanawiając się czy jest mu go szkoda. Dźwięk głosu dziewczyny przekierował jego myśli na jej słowa. A więc miała tendencję do pochopnych decyzji. Spojrzał na nią, a jej kolejny uśmiech go zahipnotyzował. Pewnie w normalnej sytuacji kłóciłby się co do kwestii porzucenia Vincenta. Chociaż od dawna nie był człowiekiem pragną zachować chociaż te podstawowe odruchy. Sam nie uśmiechnął się do niej. Przytaknął jednak głową na jej słowa. Jakby nie patrzeć to może i miała rację. W końcu to park miejski, a nie amazońska dżungla. Szybko zapomniał o chłopaku mamiony kobiecą urodą. Widząc jak dziewczyna podstawia mu ramię pokręcił głową. W końcu jakieś tam wychowanie wyniósł... no może nie z domu. W ramach konkurencji to on podstawił swoje ramię kobiecie pozwalając jej się na sobie dosłownie uwiesić. Nie odbierał jej jednak władzy przewodnika i jak potulny piesek podążał krok w krok za Aoife.
- Chciałbym coś zjeść, ale to w gruncie rzeczy może zaczekać. - dalsza wypowiedź dziewczyny na moment sprawiła, że zwolnił tempo marszu. Poskutkowało to lekkim oporem w miejscu gdzie łączyli się ciałami. Szybko jednak skorygował to spowolnienie. Spoglądał przed siebie, ale twarz miał bardziej ponurą niż przed chwilą. Po dłużej chwili milczenia odezwał się w końcu.
- Nienawidzę niespodzianek...
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:39 pm

Szatynka prezentując postawę chodzącego uosobienia niewinności z widocznym zadowoleniem przyjęła niemą propozycję towarzysza, wsuwając dłonie pod jego ramię i niemalże dosłownie przylgnęła do wilkołaka, posyłając mu od czasu pełne zainteresowania oraz rozbawienia spojrzenie. Aoife kompletnie nie przejęła się tym, że właśnie zostawili za sobą nieprzytomnego człowieka, stopniowo odprowadzając rozmówcę coraz dalej i dalej, chociaż wciąż nie opuszczali terytorium parku. Żwir cicho chrzęścił pod ich butami, delikatny wieczorny wiatr kołysał gałęziami drzew i wywoływał szum liści, natomiast wciąż odczuwalna wilgoć po niedawnym deszczu nie dawała się w ogóle we znaki. Każdy zresztą mieszkający w tej okolicy zdążył przyzwyczaić się do częstych opadów.
- Też zgłodniałam – odpowiedziała dziewczyna niespodziewanie, chociaż uwagę na temat posiłku wilkołak poczynił kilkadziesiąt dobrych metrów i kilka minut temu.
Rozejrzała się, w trybie błyskawicznym namierzając stojącą nie tak daleko przenośną budkę z jedzeniem. Prażone orzechy, lody, wafle i kilka rodzajów zapiekanek. Irlandka znała menu takich punktów i darzyła je znaczną sympatią. Nie zwróciła kompletnie uwagi na niewielki opór ze strony nieśmiertelnego, wprost przeciwnie, ciągnęła go mocniej w stronę obietnicy jedzenia.
- Ta ci się spodoba… – oznajmiła jednak cicho, zupełnie nie patrząc na towarzysza, a zarazem udowadniając, że słucha.
Szybko doszli do budki, gdzie ciemnowłosa nie zwlekając zamówiła coś dla siebie i spojrzała pytająco na znajomego, podobnie zresztą jak właściciel punktu gastronomicznego. Howl bez dwóch zdań miał zostać fundatorem, co stało się jasne, gdy dziwna dziewczyna odeszła o dwa kroki do tyłu, z apetytem wgryzając się w chrupiącą bagietkę z serem.
Puściła tylko oczko sponsorowi i schowała komórkę do kieszeni, ocierając jednocześnie kącik ust z sosu.
- Poczekajmy tutaj chwilkę, dobrze? – poprosiła. – Jeden z moich znajomych dał znać, że jest w okolicy.
Wzruszyła lekko ramionami robiąc przepraszającą minę, jakby sugerowała, że wolałaby zostać z wilczym sam na sam.
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:40 pm

Kiedy dziewczyna również wyraziła chęć spożycia czegoś wydał z siebie pomruk, mogący znaczyć dosłownie wszystko. Aoife jak napalona nastolatka widząca nowy model butów na wystawie pociągnęła go w stronę budki. Stał nadal w milczeniu z grobową miną obserwując menu tego niezbyt wyrafinowanego punktu gastronomicznego. Po głębszej analizie swojej potrzeby smakowej zdecydował się na jeden typ zapiekanki. Jakieś przeczucie kazało mu spojrzeć na sprzedawcę, a potem na dziewczynę. Z jakimś pustym wzrokiem przyglądał się jak dziewczyna się cofa. Wyglądał jakby nie do końca dotarł do niego fakt, że ma zostać sponsorem. Z jakiegoś marazmu umysłowego wyciągnęło go oczko dziewczyny. Nagle jakby dostał oświecenia. Twarz wykrzywiła mu się w gniewie kiedy podniósł głos zwracając się do dziewczyny pełnym żalu głosem:
- Hey~! Ty... - nie dokończył, a jej wypowiedź sprawiła, że westchnął tylko i skinął głową. Obrócił się do niej plecami, aby znowu widzieć sprzedawcę. Zamówił zapiekankę z szynką, pieczarkami, cebulą i podwójnym serem. Zapłacił za obie zapiekanki i już więcej o tym nie wspominał. Zaczął jeść zapiekankę. Gdyby poszedł do wojska tak jak marzył w swoich czasach pewnie teraz nie miał by tej ogłady jaką zdobył latami bywając w różnych zakątkach ziemi. Kiedy skończył zapiekankę podszedł do budki i kupił dwie papierowe torebki orzechów w karmelu. Podszedł do dziewczyny i podał jej jedną torebkę. Nie odzywając się zaczął jeść swoje orzeszki przyglądając się wiewiórce biegającej po trawniku parkowym.
Powrót do góry Go down
Matthew
Laigse



Liczba postów : 5

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:46 pm

- Bagietkę z szynką i puszkę coli proszę... - na blacie budki pojawił się banknot dziesięcio-funtowy. Sprzedawca zwinął papierek i rzucił kilka pensów reszty, po czym zajął się przygotowaniem zamówienia.
W tym czasie Matthew oparł się o budkę i zaczął przyglądać się otoczeniu. Niby nic, żwirowa drużka, trawniki, drzewa, jakaś parka stojąca kilka metrów dalej wcinająca orzeszki... Takie sceny widział setki razy wracając wieczorem do domu po pracy. Lekko nieobecne spojrzenie padło na brunetkę i powoli przeniosło się gdzieś w dal.
Wampir tego nie lubił najbardziej... Czekania... Ilekroć wraca z pracy, cała sytuacja powtarza się od nowa. On, głodny, zamawia jedzenie zawsze o tej samej porze. Zawsze czeka te 7, 8 minut nim sprzedawca odmrozi kawałek bagietki z szynką w mikrofalówce i poda mu go na tekturowym talerzyku. Jako stały klient pojawiający się tutaj od roku, dzień w dzień o tej samej porze, powinien podejść do budki, wyciągnąć pieniądze i po niecałej minucie odejść z ciepłą imitacją posiłku. No ale widać właściciel przybytku miał w nosie Wampira i jego pieniądze... Pech.
Gdy sprzedawca wydał mu zapiekankę, Matthew powolnym krokiem ruszył w kierunku najbliższej ławeczki, pogryzając przy tym swój kawałek letniego chleba. Cała ta "potrawa" raczej nie zaliczała się do "najlepszych na świecie", ale jak to mówią "wełna nie wełna oby dupa pełna" a innego fast fooda po drodze do domu O'Brien nie mijał... Miał tylko nadzieje, że od takiej diety pewnego dnia nie zacznie świecić, albo nie wyrośnie mu zbędna ręka albo owłosienie na plecach...
Wampir usadowił się na ławeczce wygodnie, wyciągnął przed siebie nogi, rozluźnił się i zaczął konsumpcję.
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:48 pm

Wiewiórka w jakiś magiczny sposób nęciła jego wilcze instynkty. Urodził się jednak człowiekiem, swoją godność miał, wiewiórki ganiać po parku nie będzie. Jego obserwację przyrody przerwało dość dramatyczne, jak na tę chwilę, wydarzenie. Skończyły mu się orzeszki. Powolnym, wręcz flegmatycznym ruchem zaczął zwijać papierową torbę w kulkę. Całe wydarzenie sprawiło, że od niechcenia rozejrzał się po okolicy. Mężczyzna kupujący zapiekankę był dość zwyczajny, ale aura wokół niego wywoływała w wilczym niepokój. Nie potrafił nawet określić dlaczego. Odprowadził go wzrokiem na ławkę. Tam jego uwagę przykuł śmietnik stojący tuż obok siedziska mężczyzny. Przymknął brązowe oko, a zielonym zdawał się celować. W końcu porzucił tę metodę i po prostu rzucił papierową kulką do śmietnika. Ta jak na złość odbiła się od brzegu kosza na śmieci i upadła obok na trawie. Sarknął głośno i ruszył w stronę ławki. Schylił się po swojego śmiecia. Tym razem zrzucił ją z niewielkiej odległości nad koszem i wrócił do dziewczyny.
- Znajomy nie raczyłby się pośpieszyć? - zapytał wyraźnie zdenerwowany nieudanym rzutem.
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:49 pm

Poziom natężenia promieni UV był zadowalający, a przynajmniej tak wydawało się Foku. Przede wszystkim świadczył o tym brak niepożądanej reakcji ze strony skóry tęczowowłosego. Czasami ubolewał nad swoją karnacją. Ta bladość była dobijająca. Jak móc sie dobrze prezentować, gdy wygląda się, jak kartka papieru. Zielonooki zarzucił ekstrawagancko czupryną w tył i ruszył przed siebie. Po jakichś dziesięciu minutach marszu przystaną i zaczął się rozglądać w około. - Hmm... ciekawe gdzie jestem. - mruknął, niezbyt rozeznając sie w otoczeniu. Ogólnie rzecz biorąc, Hidden wytłumaczył mu w którą stronę powinien się udać, by dostać się do tamtej kobiety, lecz czy Foku wyglądał na harcerza? Kogoś, kto je mech z drzewa i po ułożeniu psiego łajna wie, gdzie jest północ, a gdzie południowy-wschód? I do tego to żałosne oznakowanie. Nie, nie, nie. Gdzie też przyszło mu przebywać. Po krótkiej analizie sytuacji doszedł do wniosku, że jeśli będzie szedł przed siebie, to w końcu dojdzie tam, gdzie znaleźć się miał. Trudno orzec czy za sprawą przypadku, czy może wrodzonej intuicji, chłopak trafił ostatecznie na obrzeża parku. Z daleka przyuważył większą kępę drzew. Postanowił udać się w tym właśnie kierunku i proszę. Jest park. Energicznym krokiem szedł wzdłuż ścieżki, która niczym zdechły padalec wiła się przez okoliczne tereny zielone. Z wyzywającą bezczelnością spoglądał każdej, mijającej go kobiecie głęboko w oczy. Po części dlatego, że sprawiało mu to niewypowiedzianą przyjemność, ale przede wszystkim w celu zlokalizowania osobnika płci przeciwnej - czyli gorszej - którego polecił mu odnaleźć jego milusi przyjaciel. Wreszcie dotarł do jakiejś fontanny. Ani to to ładne, ani ciekawe. Bardziej przypominało wiadro, aniżeli dzieło sztuki. Naprawdę. Otaczała go strefa bezguścia. Z oddali Foku zaobserwował coś niezwykle ciekawego. - Wiewiórka! - powiedział entuzjastycznie, zmierzając w kierunku rudzielca. Zwierzę oczywiście spłoszyło się i rozpoczęło szaleńczą wspinaczkę na szczyt pobliskiego drzewa. Wydawało się, że tęczowowłosemu zupełnie to nie przeszkodzi w dalszym obcowaniu z naturą, i lada moment polezie na sam czubek masywnej rośliny. Niestety, a może i na szczęście, tak się nie stało. Dziecię ciemności zatrzymało się u podnóża starego, pomarszczonego dębu. Chłopak zrobił zawiedzioną minę, wpatrując się smutnie w konary, na których buszowało wystraszone stworzonko. Cała akcja mogła się wydać osobom przyglądającym się z boku dość niecodzienna, ale kto by się tym przejmował...? Na pewno nie Foku.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:51 pm

Foku, Matthew oraz Howl:
31 sierpnia 2016 roku


Aoife musiała naprawdę się postarać, żeby reakcją na żal w głosie wilkołaka nie okazało się zwyczajne parsknięcie śmiechem. Nieśmiertelny, tak uroczy w swojej nieświadomości, okazywał się istotą łatwą do wyprowadzenia z równowagi. Szatynce niezbyt przypadła do gustu ta część osobowości mężczyzny, jaka odpowiadała za drażliwe usposobienie, w znacznym stopniu psujące rozrywkę płynącą z obcowania z heterochromikiem, ale ostatecznie mogła i to przecierpieć.
Skończyła jeść, zachowując się tak, jakby posiłek naprawdę jej smakował, chociaż w rzeczywistości nie była nawet w stanie poczuć jego smaku. Lubiła wygląd jedzenia. Często patrzyła z zainteresowaniem, jak pożywiają się inni, w pełni świadoma, iż sama nie jest w stanie odczuć tej czynności w należyty sposób. Morann zmięła niewielki kartonik po zapiekance, wyrzucając go do kosza na śmieci przy budce i z uśmieszkiem błąkającym się po ustach przyjęła od towarzysza torebkę z orzeszkami.
Rozejrzała się jakby od niechcenia po okolicy, marszcząc lekko brwi. Jeden z jej znajomych powinien pojawić się tutaj już dawno, tymczasem dziewczyna nie wyczuwała nawet pojedynczego sygnału świadczącego o obecności jakiegokolwiek przedstawiciela dosyć nietypowego odłamu wampirzego społeczeństwa. Hidden, zgodnie z odpowiedzią jakiej udzielił jej na wcześniejszą wiadomość, powinien już dawno być w okolicy. Trevor zresztą też. Na moment na przyjemnym dla oka obliczu szarookiej pojawił się brzydki grymas. Krwiopijcy zapominali powoli o znaczeniu słowa „punktualnie”.
Z nikłą irytacją, która choć narastała systematycznie, wciąż była względnie niewielka, rzuciła przekąskę w kierunku rudej wiewiórki, przypatrując się jak ta zbliża się i rozpoczyna konsumpcję.
- Nie – odpowiedziała krótko na zadane jej pytanie, jakoś tym razem zapominając, że odpowiedź powinna zabrzmieć w choćby minimalnym stopniu sympatycznie.
Rzuciła kolejny orzeszek, trafiając z premedytacją wiewiórkę prosto w ten mały, rudy łeb.
Na wzór wilkołaka zwróciła uwagę na nowo przybyłego mężczyznę, który podobnie jak oni postanowił skorzystać z usług niewielkiego punktu gastronomicznego. W przeciwieństwie jednak do znajomego, wiedziała dokładnie, dlaczego budzi w nich instynktowne zainteresowanie. Aoife przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, nim pokręciła głową. Wampir, tak jej się wydawało, ale żaden z tych, które znała i z którymi współpracowała. Poniekąd.
Co mogło zarazem oznaczać, że stanowił potencjalne zagrożenie. Należało to zbadać.
Już miała powiedzieć coś więcej, gdy usłyszała nieokrzesany okrzyk, w tej samej chwili, gdy poczuła ukłucie energii płynącej od kolejnego nadnaturalnego w okolicy. Ktoś mógłby powiedzieć, że urządzili sobie zlot, gdyby tylko sytuacja nie stała się nagle niezbyt wesoła. Dwaj krwiopijcy i jeden wilczy? Tak długo, jak tylko ona wiedziała o ich przynależności rasowej, było jeszcze w porządku. Gorzej jednak, gdy pomiędzy tą trójką dojdzie do większego kontaktu.
- Wolne żarty… – stęknęła niewiasta, wpatrując się z niedowierzaniem w pożądającego za rudzielcem nieśmiertelnego. Derval wspominał coś o tym, że ten obcy wampir jest dziwny, ale jakoś nagle zaczęła mieć bardzo intensywną nadzieję, że to nie o nim była mowa. – Hidden, zabiję cię… – dodała jeszcze cicho pod nosem, spoglądając kątem oka na wilkołaka.
Jednostki nieskoordynowane były raczej mało użyteczne.
Westchnęła, pocierając z rezygnacją grzbiet nosa, nim kręcąc minimalnie głową podeszła do siedzącego na ławce wąpierza, chwilowo ignorując pozostałą dwójkę. Stanęła tuż przed nim, wpatrując się intensywnie w pellucidistę.
Znała go?
Nie potrafiła sobie przypomnieć. Albo nie chciała.
Uśmiechnęła się promiennie, odchrząkając delikatnie,.
- Przepraszam, – zagadnęła swobodnie, skanując zarazem uważnie aurę pytanego osobnika – jaką mamy godzinę?
Matthew na pierwszy rzut okna na nieznajomą nie mógł dostrzec niczego dziwnego.
Aoife nie potrzebowała zegarka, wiedziała jaka jest pora. Wieczór zaczął się już na dobre, a do „święta” w fabryce pozostało już naprawdę niewiele. W spodziewanej odpowiedzi zamierzała jednak usłyszeć coś konkretnego, co tylko ona mogłaby poprawnie rozpoznać.
Foku zauważył niedaleko dziewczynę pasującą do opisu, jaki przedstawił mu drugi wampir w piwnicy, Howl natomiast odrobinę wcześniej uświadczył krótkiego gestu przedstawicielki płci pięknej, który obwieszczał, że już z daleka wyglądający na dziwnego osobnik jest tym, na którego czekali.


Ostatnio zmieniony przez Narrator dnia Sro Wrz 21, 2011 7:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 7:52 pm

- Jeszcze Cię znajdę! - krzyknął Foku, machając groźnie ręką w kierunku ssaka. Gdyby tak złapać jeszcze kilka wiewiórek, można by z nich zrobić całkiem niezłe rękawiczki. Taak. Bardzo zachęcająca wizja. Tęczowowłosy zawsze cenił awangardowe twory. Rozejrzał się w około za innymi małymi zwierzątkami, które nadawałyby się do wypatroszenia - ewentualnie zjedzenia. Po upływie kilku minut chłopakowi powoli zaczynało się wydawać, że poszukiwania okażą się bezowocne. Stało się jednak zupełnie inaczej. Zlokalizował cel, który go interesował. Niestety nie była to wiewiórka, a jedynie kobieta. Wysoka, szczupła, czarnowłosa. Dokładnie taka, o jakiej mówił Hidden. Wampajer włożył ręce do marynarki i luźnym krokiem zaczął podążać w kierunku dziewoi. Zastanawiał się, jak ją podejść. Przywitać się zwyczajnie, rzucić jakimś olśniewającym tekstem, puścić dyskretnie oczko, a może seksownie i dyskretnie otrzeć się, niby to przypadkiem, o jej zgrabne ciało. Mnogość opcji była po prostu oszałamiająca. Ostatecznie Foku postanowił zrobić to starym sposobem. Wziął sobie kamyczek. Położył jakieś trzy przed panną i niby to przypadkiem kopnął. Lita skała, wielka, masywna, zabójcza... ważąca z pięćdziesiąt gram uderzyła w nogę szarookiej. - Ohh. Przepraszam. - rzekł Foku, uśmiechając się zalotnie.
Powrót do góry Go down
Matthew
Laigse



Liczba postów : 5

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeCzw Wrz 22, 2011 8:31 am

Burczenie w brzuchu ustawało w miarę jak zapiekanka znikała z tekturowego "talerzyka", a gaz z coli miło łaskotał podniebienie Wampira. Lubił smak coli po pracy... Jakoś wtedy odżywał. Czuł się lepiej wychodząc z metalowej budki, w której spędzał prawie cały dzień. A siedzenie na ławce w parku, wśród zieleni i błogie nic nierobienie było na prawdę miłą odmianą od ciągłego klikania w przycisk otwierający szlaban parkingu.
Matthew westchnął zadowolony. Zapiekanka już dawno była tylko wspomnieniem, zaś napój powoli się kończył. Były żołnierz opróżnił puszkę z płynów, wcisnął w otwór zwiniętą w rulon tekturkę i celnym rzutem umieścił śmiecia w koszu stojącym raptem pół metra od ławki, przy której siedział. Z nikłym uśmiechem na twarzy miał się podnieść i ruszyć powoli w stronę domu, gdy cały świat przysłoniła mu dziewczyna, która stanęła tuż przed nim.
- Niestety nie mam zegarka. Ale będzie po 22, o tej kończyłem pracę. - odpowiedział "uprzejmym" jak na siebie tonem i powoli podniósł się z siedziska - Życzę miłej nocy i dobrej zabawy. Dobranoc. - rzucił, patrząc ponad ramieniem dziewczyny na "jej chłopaka" i dziwne, kolorowe coś, zachodzące ją od tyłu.
Obrócił się i powoli ruszył w stronę swojego domu.
Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeCzw Wrz 22, 2011 9:32 pm

Po odpowiedzi dziewczyny wyjął z jednej z wielu kieszeni na spodniach paczkę papierosów. Wysunął z niej jednego czarnego papierosa i złapał go wargami. Schował pudełko i obmacał się w poszukiwaniu zapalniczki. Z kieszeni w bluzie znalazł zapalniczkę z wizerunkiem Mickey Mouse na obudowie. Zapalił papierosa i zerknął w stronę z której dobiegł krzyk. Widząc kolorowo-włosego dziwaka jedna z jego brwi uniosła się nadając jego twarzy dość oczywisty wyraz. Nie mógł ocenić do jakiej rasy należał Świr, ale jego postawa irytowała go w stopniu znacznym. Zerknął na Aoife, która z gracją oddaliła się w stronę osobnika siedzącego na ławce. Zdążyła jeszcze mu wskazać Świra jako osobnika na którego czekali, zanim zaangażowała się w rozmowę. Przyłożył otwartą dłoń do twarzy i policzył do trzech. Podniósł wzrok i z słabo udawanym zainteresowaniem zaczął obserwować poczynania Foku. Sposób w jaki Świr zaczepił Aoife prosił się o kolejnego face palm'a na podsumowanie. Odezwała się w nim jednak męska zaborczość. Złapał Foku za ramię i obrócił w swoją stronę mierząc groźnie wzrokiem.
- Może jednak bez kopania w tę tutaj panią kamieniami, aye? - zareagował nerwowo, ale w końcu był cholerykiem. Nerwowe zachowanie miał we krwi. Puścił ramię Foku, zaciągnął się papierosem i strzepnął popiół z końcówki. Obserwując dalszy rozwój sytuacji. Nieznajomy z ławki postanowił ich opuścić. Był wkurzony więc nie miał ochoty na dalszą bezczynność. Odprowadził go kilka metrów wzrokiem, po czym odezwał się zwracając się do Aoife:
- Zatrzymać go? - zapytał, nie dodał jednak faktu, że w obecnym rozdrażnieniu, nie musi to nastąpić po dobroci.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeNie Wrz 25, 2011 5:08 pm

Gdyby spojrzenia mogły zabijać, tęczowowłosy padłby trupem na miejscu, po to tylko, żeby zaraz zostać wskrzeszonym i cały motyw mógł zostać powtórzony na nowo, bowiem dziewczyna, która właśnie rozszarpywała go na strzępki za pomocą wzroku, z całą pewnością nie zadowoliłaby się pojedynczym zgonem.
To byłoby miłosierdzie, nie zemsta.
- Sczeźnij - odpowiedziała mu ze złowieszczym uśmiechem młodocianego seryjnego zabójcy, który wnętrzności swych ofiar zwykł przechowywać w piwnicy niczym pikle na zimę. - Wpełznij pod jakiś krzak i zdechnij.
Zamrugała niewinnie, mimochodem unosząc jedną nogę do góry, by pomasować zaczerwienioną po uderzeniu piszczel. W przepełnionym złością geście odgarnęła włosy do tyłu, nagle prezentując się jako jednostka w jeszcze bardziej nieprzyjaznym humorze. Ten, którego pytała o godzinę w międzyczasie postanowił się ewakuować i chociaż w jego postępowaniu nie było nic nielogicznego, to tylko dodatkowo rozsierdziło przedstawicielkę płci pięknej.
Skrzywiła się minimalnie na wzmiankę o "dobrej zabawie", a w grymasie tym zdawały się kryć nieograniczone pokłady ironicznej pogardy.
Zabawa faktycznie miała być wyśmienita i nie chciała, żeby przez kilka idiotycznych decyzji innych ominął ją cały ubaw.
Rzecz jednak w tym, że zmniejszając dystans i nawiązując rozmowę, chciała się o czymś przekonać. Wampir natomiast jakby przeczuwając kłopoty, wiernych towarzyszy szatynki, zamierzał po prostu sobie pójść.
Planowała zareagować w sposób, który błyskawicznie zaprzeczyłby jej prezencji, jaki zanegowałby łagodność czającą się w jej sylwetce, a jej czynom miast uroku, dodałby plugawości, ale szczęśliwie okazało się, że w ogóle nie ma takiej potrzeby. Howl zrobił to za nią i w sposób niewypowiedzianie bardziej cywilizowany. Morann osobiście nie pogniewałaby się za pewną dawkę rękoczynów, niemniej wracając do swojej roli, uśmiechnęła się tylko w uroczy sposób, próbując wyrazić swoją wdzięczność za interwencję.
- Byłoby cudownie - powiedziała jedynie, a ta wypowiedź akurat była szczera.
Jak mało która rzecz w postaci dziewczyny.
Dopiero kiedy wilkołak oddalił się nieco, żeby zatrzymać trzeciego nieśmiertelnego, zwróciła ponownie swoją uwagę na dziwnego krwiopijcę, zbliżając się niebezpiecznie blisko. Zmrużyła nieprzychylnie oczy i dźgnęła go w klatkę piersiową, chociaż prawdę mówiąc wolałaby zrobić coś zupełnie innego. Była zła, bo wolałaby widzieć przed sobą kompletnie odmienną osobą, natomiast osobnik, jakiego przysłano jej w zastępstwie okazywał się niestabilny psychicznie. Tak w każdym bądź razie wyglądał i tak też się zachowywał.
- Gdzie jest Hidden?
Pytanie było krótkie, a ton jakim je wypowiedziano, wyraźnie sugerował, że niewiasta oczekuje konkretnej, normalnej odpowiedzi. Musiała zresztą wysilić się nieco, by nie zabrzmieć zbyt nieprzyjaźnie, a neutralność w jej głosie była przejawem sukcesu na tym polu.

Powrót do góry Go down
Howl
Itheur
Howl


Liczba postów : 19
Rasa : Wilczy
Imię : Liam
Pseudonim : Howl
Nazwisko : O'Neill
Wiek : Fizycznie 21 lat
Specjalizacja : Dementia
Srebro : Kolczyk w nosie.
Oręż : Trzy noże.
Ekwipunek : Zapalniczka sztormowa, paczka papierosów Black Devil, portfel, schodzony telefon komórkowy.
Wygląd : Heterochromik, blondwłosy, o dość drobnej posturze.
Ubiór : Czapka, rozciągnięta koszulka, bluza, branzoleta na nadgarstku, bojówki i glany.
Narodowość : Irlandczyk

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 4:30 pm

Nerwowej reakcji Aoife się nie spodziewał. W milczeniu przyglądał się całej sytuacji spalając w między czasie czarnego papierosa. Czekał jedynie na odpowiedź dziewczyny. Miał świadomość, że stał się w pewnym sensie podwładnym obcej mu w gruncie rzeczy dziewczyny. Nie był z tego zadowolony, ale za mało czasu przebywał w mieście od swojego powrotu, aby niszczyć jedyną relację z osobą wiedzącą więcej... od niego. Uśmiech Aoife kolejny raz zahipnotyzował wilczego. Nie odwzajemnił tej miny, ale skinął jej głową i ruszył za Matthew przyśpieszonym krokiem. Udało mu się złapać mężczyznę w odległości kilkudziesięciu metrów od ławki, którą wcześniej zajmował.
- Przepraszam. - zaczepił go. Jeśli to nie spowoduje zatrzymania się mężczyzny to po prostu łapie go za ramię, aby go zatrzymać. W chwili w której Matthew stoi puszcza jego ramię. Chwilę mu się przygląda dwukolorowymi oczami zastanawiając się po co Aoife ten typek. Nie chciał jednak podważać jej woli.
- Tamta pani... - tu wskazał Aoife - Nie skończyła jeszcze z panem rozmawiać. Więc byłbym wdzięczny gdyby jednak pan grzecznie powrócił na swoje miejsce i dokończył pogawędkę z tą naprawdę miłą panią. - może nie był zbyt dobrze zbudowany, ale coś w jego osobie mówiło wampirowi, że raczej łatwo się nie podda, a odmowy nie przyjmie. Jego bystre dwukolorowe oczy zdawały się przewiercać na wylot sylwetkę Matthew.
Powrót do góry Go down
Foku
Laigse
Foku


Liczba postów : 18
Rasa : Wampir
Imię : Foku
Nazwisko : von Zdzisiu
Wiek : Fizycznie dziewiętnaście lat.
Waga : 63 kg
Wzrost : 178 cm
Specjalizacja : Pellucidia
Oręż : Dwa złote kastety.
Ekwipunek : Komórka, piersiówka z wódką, pudełko tabletek przeciwbólowych, tabaka, kilka mentolowych slimów, pluszowy pająk, zapalniczka.

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 5:35 pm

W momencie kontaktu cielesnego Howl'a z Foku, temu drugiemu na twarzy wykwitł irracjonalnie szeroki i radosny uśmiech, odsłaniając częściowo błyszczące, białe uzębienie. Zaczepka nieznajomego wydawała się dość bezzasadna. Czyżby kolega był zazdrosny? Może ta chuda szkapa to jego dziewczyna? Któż to wie. Zapewne ów delikwent w osobie własnej. - Why so serious? - zapytał, przekrzywiając głowę figlarnie w bok. Niestety nie dane było im dokończyć konwersacji, gdyż blondyn ruszył za innym osobnikiem płci tej samej. - Widocznie lubi chłopców. - pomyślał, smutniejąc nieco. Chwilę patrzył za kolegą, gdy wreszcie zdał sobie sprawę z tego, iż z boku ktoś się mu przygląda. No tak. Zapomniał o swoim pierwotnym obiekcie zalotów. Ją także obdarzył szczerym, zalotnym rozszerzeniem ust. - W mojej obecnej sytuacji byłoby to raczej trudne. - odrzekł z wręcz rozbrajającą szczerością. Niezbyt zależało mu na maskowaniu swojej przynależności rasowej. Zresztą i tak o niej zbyt wiele nie wiedział. Był świadom jedynie tego, że jest inny. Chociaż, wiadomo - będąc jeszcze "normalnym" i młodszym osłuchał się opowieści o wampirach. Wydawało mu się, że jest właśnie czymś na kształt tejże istoty. Kiedyś usilnie próbował przemienić się w nietoperza. Niestety wszelkie próby spełzły na niczym. Był wtedy wielce zawiedziony. I gdzie tu profity z przemiany? Blada karnacja i ssanie szkarłatnego płynu. Phew. Chociaż to drugie aż tak mu nie wadziło. Zawsze to jakieś urozmaicenie przy jedzeniu. Już nie potrzebował widelca. Aczkolwiek... obecne spożywanie posiłku przy użyciu sztućców mogłoby być nawet zabawne. - Hidduś? - powtórzył czule zdrobniony pseudonim artystyczny nieobecnego kolegi, jakby upewniając się, że to o niego właśnie chodzi. Korzystając z chwilowej nieobecności "Strażnika-Teksasu-i-cnoty-nieznajomej-dziewoi" zbliżył się powolnym krokiem do szarookiej. Zmierzył ją wzrokiem od stóp, do głowy. Z ciekawości zahaczył nawet o dekolt, jeśli takowy posiadała. - Nie mam zielonego pojęcia. Gdzieś poszedł. Powiedział tylko, że mam Ciebie znaleźć. - odparł, nie przerywając swoich badań optycznych. Niespodziewanie poczuł dźgnięcie w klatkę piersiową. Cóż za przyjemny i niespodziewany bodziec czuciowy. - Straszny z niego nerwus. W sumie, to skąd się znacie? - dodał po chwili.
Powrót do góry Go down
Matthew
Laigse



Liczba postów : 5

Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 7:18 pm

Sunąc powoli przez uliczkę przez moment jeszcze słyszał rozmowy pozostałych. A na pewno słyszał kroki za sobą. Dziś nie miał ochoty zabijać, chciał wrócić do domu i spokojnie odpocząć... A znając życie pewnie do jakiegoś mordobicia by doszło, czego po prostu chciał uniknąć... Szybko przyszła mu do głowy odpowiednia sztuczka. Skupił się nieznacznie na tym, by po prostu rozmyć się, zniknąć chłopakowi sprzed oczu. W tym stanie, bez zmartwień, szedł dalej parkową alejką. Zniknął z oczu wszystkim ludziom w parku.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Park miejski Empty
PisanieTemat: Re: Park miejski   Park miejski I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Park miejski
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Restless :: ...Irlandia ~ Feidhelm :: -
Skocz do: