Restless
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Stary most

Go down 
3 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Stary most   Stary most I_icon_minitimeSro Wrz 21, 2011 10:18 pm

Stary most Landscapeimg05

Przerzucony ponad rwącymi wodami rzeki, klasyczny most powstał około 1763 roku, po wielkiej powodzi, która nawiedziła Irlandię, jako część projektu odbudowy. Tak naprawdę nikt nie wie, czemu miał on służyć, jako że w tym okresie Feidhelm był jedynie osadzonym na zboczu skupiskiem kilku pasterskich chat, na dodatek sporo oddalonych od monumentalnej budowli. Wykonana z ciosanego kamienia konstrukcja opiera się na dziesięciu wspaniałych łukach I ozdobiona została prostymi granitowymi wstawkami. Z biegiem lat, most został zaniedbany, ale nigdy nie uległ wpływowi wody. To dlatego obecnie stanowi jedną z kilku dróg komunikacyjnych łączących miasto z resztą świata, o ile kończącą się w pobliżu kamiennych kręgów drogę można tak nazwać.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 10:11 pm

Późno popołudniowe słońce rozgrzewało odsłoniętą skórę, jakby w ostatnich podrygach odchodzącego lata, ale mimo że Aslin pozornie zmarnowała cały dzień trując się Lucky Strikami, w towarzystwie obcego faceta, promienny uśmiech rozjaśniał teraz jej twarz. Godzinę wcześniej zatrzymali się w niewielkiej knajpce, w której dziewczyna zjadła najlepsza rybę, jaką miała okazję kosztować od kilku dobrych lat, popijając winem, a na dokładkę pochłaniając ostre rissotto w bardzo ciekawym wydaniu. Jak dotąd nie przeszkadzało jej też zapewnianie towarzyszowi wiktu, a w przyszłości liczyła się nawet z możliwym opierunkiem. Ten wyczyn sam w sobie zasługiwał już na aplauz, a gdy doliczyć do tego pochwycony właśnie ślad ruda miała powody do nieskrywanej radości.
Jej przypuszczenia okazały się jak najbardziej trafne, choć sama nie wiedziała, czy podpowiedział jej to wrodzony instynkt, czy może przejawiający się w niesłychanie rzadkich przebłyskach geniusz. Obie odpowiedzi byłyby jednak naładowane egocentryzmem, więc po chwili namysłu nadnaturalna oceniła, że dziś po prostu dopisuje jej szczęście.
Z tym właśnie przekonaniem wkroczyła na stary i rzadko uczęszczany most, za plecami zostawiając miasto i kierując się ku kilku pasterskich chatom. Reliktowi przeszłości. Odezwała się dopiero gdy ślad stał się tak wyraźny, że ich położenie można by porównać z pukaniem do czyichś drzwi. Co niewiele mijało się z prawdą.
– Powinnam chyba nadmienić, że nikt się nas nie spodziewa, a to oznacza, że przyjęcie może być chłodne... - dodała niezwykle lekkim tonem, jakby właśnie opowiadała najlepszy na dziś dowcip, po czym posłała chłopakowi „oczko”, w duszy dodając „Możemy też nikogo nie zastać... co nie było by najgorsze, biorąc pod uwagę bramkę numer trzy, za którą kryje się ekipa „powitalna”.”
Nie wcale nie była pesymistką, ot oceniała sytuację realnie...
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimePon Wrz 26, 2011 10:38 pm

Cały dzień spędzony na uganianiu się za właściwie-nie-wiadomo-czym upłynął lepiej niż się spodziewał. Patrząc teraz na wyraz szczerej radości rysujący się na twarzy Aislin nie mógł co prawda zrozumieć, co ją aż tak radowało, faktem było jednak, że gdyby w jego słowniku figurowało takie pojęcie jak szczęście, mógłby je nawet podzielać. Tymczasem trwał w stanie względnego zadowolenia, co i tak nieźle świadczyło o minionym dniu.
I zapowiadało kiepskie jego zakończenie.
Skrzywił się lekko i wyraz jego twarzy wyjątkowo ostro kontrastował z tym dziewczyny. Cóż, nawet fakt, że dopiero co zjadł (pierwszy od prawdopodobnie bardzo długiego czasu) porządny obiad na cudzy koszt i chwilowo miał zapewniony stały dostęp do papierosów nie był w stanie zagłuszyć jego pesymizmu i czarnowidztwa. Zwłaszcza, że najwyraźniej zaczęło się coś dziać, a przeczucie podpowiadało mu, że limit szczęścia już dzisiaj wyczerpali.
Następne słowa Aislin tylko to potwierdziły.
- Jasne - mruknął, wkładając w to jedno słowo całe pokłady cynizmu i sceptycyzmu. Nawet nie prosił o zdefiniowanie słowa chłodny, bo to wydawało mu się w tym wypadku jasne. Rozważył przez chwilę możliwość wycofania się, jednakże korzyści wciąż jeszcze przeważały nad ewentualnymi kosztami własnymi, toteż po lekkim wahaniu wkroczył za dziewczyną na most.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 8:29 pm

Powoli zaczynała przyzwyczajać się do reakcji Matta, jak i jego raczej milczącej obecności, o której przypominało jedynie sępienie fajek, na co Aislin przystawała z radością. Głowa zaczynała ją boleć od nadmiaru nikotyny, a wkrótce zapewne pojawiłyby się i mdłości. Mówią, że palenie zabija... ale to bzdura. Faceci! To był powód, palenie było skutkiem ubocznym ot co.
Dziewczyna przystanęła odchylając się do tyłu i przeciągnęła, w sposób który uwydatnił na moment dosłownie wszystkie jej cielesne atuty, a było ich całkiem sporo, by po chwili ruszyć nieco szybciej. Zwinny, nieco taneczny krok nie odcinał się wyraźnym dźwiękiem, o który można by posądzić niewiastę, ba ruda stała się ledwie słyszalna, jakby jej nastawienie zmieniło się nieznacznie. Bezbłędnie dotarła do niewielkiego budynku, z wnętrza którego wyczuwała wyraźną sygnaturę, choć dla innych mogła być ona zaledwie cieniem. To tego drobnego sygnały szukała przez niemal cały dzień. Przez kilka minut stała nieruchomo wsłuchując się w odgłosy okolicy, a na jej twarzy nie odmalowywały się żadne emocje, pozwalające ocenić o czym myśli. W końcu jednak przesunęła się nieco w bok, tak by nie stać bezpośrednio na linii wejścia i ostrożnie, by nie spowodować za dużego hałasu nacisnęła klamkę jednocześnie nieco unosząc drzwi w zawiasach, co w większości przypadków ograniczało charakterystyczne ich skrzypienie. Oceniając bowiem wiek budowli doszła do racjonalnego wniosku, że zardzewiałe będzie łagodnym słowem określenie stanu metalowych elementów. Elewacja nie grzeszyła urodą. Ogólnie okolica była raczej wymarła...
Światło słoneczne wypełniło pomieszczenie, a gdy dziewczyna nie usłyszała nic niepokojącego ostrożnie weszła do środka, uważnie stawiając kroki.
Naumyślnie nie obwieściła swojej obecności, nie wiedząc czy ma spodziewać się wrogów, czy przyjaciół, była bowiem pewna, że znajomi Saoirse są obecnie jednymi z najbardziej poszukiwanych, a skoro nie udało im się spotkać, mogli równie dobrze być ciężko ranni, lub martwi.
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 8:48 pm

Choć wzmożona czujność i podwojona ostrożność mogłyby się wydać w tym momencie co najmniej wskazane, Matt wydawał się być ich absolutnie pozbawiony. Nie da się ukryć, że wszelkie wysiłki Aislin, dążące do jak największej dyskrecji musiały być siłą rzeczy niwelowane przez absolutnie lekceważący do nich stosunek, prezentowany przez Murphy'ego. Lekkie kroki dziewczyny z pewnością nie mogły być przez nikogo słyszane, jako że skutecznie zagłuszało je ciężkie stąpanie Roko.
Kilka minut spędzonych przed wejściem do niczym niewyróżniającego się budynku, sprawiającego równie pozytywne wrażenie jak wszystkie inne, Matt spożytkowała na - a jakże! - wypalenie kolejnego papierosa. Nie spieszyło mu się zbytnio, jednakże tak długie wpatrywanie się w kawałek odrapanych drzwi uznał już za przesadę. Podobnie jak niezwykle ostrożne ich otworzenie. W ocenie mężczyzny wszystkie te zabiegi były pozbawione celu, bo i tak przecież zostaną wykryci. I jeśli nie czeka na nich w środku radosne powitanie - w co, jakimś dziwnym przypadkiem, wątpił - to jedyne, co im pomoże, to szybka ucieczka.
Z typowym dla siebie brakiem pośpiechu ruszył za Aislin, gasząc po drodze peta o framugę. Rozejrzał się pobieżnie i odetchnął zatęchłym powietrzem, oceniając pomieszczenie na nie znajdujące się w czołówce zestawienia miejsc, w których chciałby aktualnie przebywać. Zresztą, przystanął zaraz za progiem, nie mając ochoty wysilać się na podobną ostrożność, co dziewczyna i chwilowo woląc pozostać na miejscu. Udało mu się tym sposobem niemal zupełnie przesłonić wpadające przez wciąż otwarte drzwi światło słoneczne. Nie zamykał ich. Przez otwarte drzwi łatwiej zwiać. Albo kogoś wyrzucić.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 9:48 pm

Feidhelm nigdy nie było, wątpliwe również czy kiedykolwiek w ogóle będzie, miastem ochoczo rozstającym się z reliktami oraz pamiątkami z przyszłości. Nawet jeżeli rozbiórkę kilku niewielkich budynków stojących w niewielkim oddaleniu od mostu zarządzono już jakiś czas temu ze względów bezpieczeństwa, nikt nie kwapił się, by zrealizować to rozporządzenie. Stare, liczące sobie co najmniej dwadzieścia lat, jeśli nie więcej, konstrukcje zdawały się wręcz wtopione w krajobraz. Stanowiły jakoby nieodłączną jego część, przez co gdyby ją usunięto, to miejsce ziałoby nieznośną pustką.
Ryża faktycznie z każdym kolejnym krokiem przybliżającym ją do drzwi jednego z budynków coraz wyraźniej odczuwała smugę energetyczną pozostawioną przez wampirzycę poprzedniej nocy. Intensywna, emanująca swoiście kojącą zmysłu aurą, niemalże zachęcała do wejścia do środka. Niczym hipnotyczny zew obiecywała schronienie oraz spokój.
Matt podążając zaraz za swoją przewodniczką również miał sposobność zaznania takowych odczuć, chociaż w jego przypadku wydawały się one przytłumione, niemalże niezauważalne. Aislin z kolei wyczuwała je najpewniej tylko i wyłącznie przez wcześniejsze połączenie z umysłem krwiopijcy, jednego z domyślnych odbiorców przekazywanych mu w sferze eterycznej bodźców.
Motyw z nieznacznym uniesieniem drzwi do góry był faktycznie doskonałym pomysłem, bowiem chociaż stan zawiasów pozostawiał wiele do życzenia, skrzypienie było praktycznie niesłyszalne dla wchodzących, a co dopiero dla kogoś w środku.
O ile wewnątrz w ogóle przebywał ktokolwiek.
Okna budynku z zewnątrz dawno temu zostały zabite deskami, spomiędzy których prześwitywały jedynie nieliczne smugi światła i gdyby nie drzwi wejściowe, pokój, w którym znaleźli się ludzie najpewniej pogrążony byłby w ciemnościach. Nadnaturalni znaleźli się w swojego rodzaju przedsionku, pachnącym stęchlizną oraz przeżartym wilgocią drewnem. W podłodze brakowało desek, wiele było po prostu połamanych, z tych nielicznych obszarów ściany, na jakich wciąż zachowała się farba, odchodziła ona płatami, nijak nie prezentując swojej niegdysiejszej bieli, natomiast gdyby któreś z nowo przybyłych wysiliło wzrok, w kącie pokoju najpewniej dojrzałoby stare, uschnięte mysie zwłoki.
Dopiero naprawdę bystre oko mogłoby dojrzeć nieregularne, ciemne i dawno zaschnięte plamy rozrzucone w różnych odstępach od siebie, a mimo to zachowujące względną linię prostą. Biegły one przez całą długość pokoju, aż do drzwi znajdujących się nieco po lewej. Zaraz za nimi panował jednak nieprzenikniony mrok, zupełnie jakby nie znajdowały się tam nawet najmniejsze okna czy inne źródła światła. To było o tyle dziwne, że zbliżając się do wejścia do budynku ludzie musieli w pewnym stopniu obejść go z boku i w miejscu, w którym znajdowała się ciemność, z zewnątrz na pewno widzieli okna bez szyb lub z ich resztkami, przez które można było zajrzeć do środka, gdyby tylko któreś z nich wspięło się na palce lub podskoczyło. Teraz wydawało się natomiast, jak gdyby wcale ich tam nie było.
Przez dłuższą chwilę jedynymi źródłami dźwięków były odgłosy towarzyszące bytności nadnaturalnych oraz zewnętrzne odgłosy natury, aż do momentu, w którym z pomieszczenia przylegającego do przedsionka dało słyszeć się coś na kształt westchnięcia, do jakiego zaraz dołączył kolejny dźwięk. Nieprzyjemny, szorstki, powtarzający się. Ni to skrzypienie, ni sygnał świadczący o przesuwaniu czegoś tam i z powrotem. Ciężki do sprecyzowania, chociaż zarówno Roko, jak i Kuruk doskonale go znali.
Podejrzenia, że znaleźli się w miejscu co najmniej odrobinę prawidłowym były natomiast słuszne o tyle, o ile z wnętrza budynku w całkiem wyraźny sposób promieniowało co najmniej jedno źródło obcej energii. Wstęga mocy, jaka zaś przywiodła podróżnych w to miejsce, zdawało się ku niej podążać, zazębiać się z nią i ją otaczać.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 10:22 pm

Początkowa wizualizacja nie zapowiadała się doprawdy najlepiej, jako że Aislin od razu oceniła zaschnięte ślady na trop krwi, a to oznaczało coś czego się obawiała. Gdy zaś obrazu dopełnił niepokojący dźwięk dziewczyna porzuciła resztki ostrożności, uznając że nie ma na nie po prostu czasu.
– Zaczekaj tu. - rozkazała zdecydowanym tonem i nie czekając na reakcję Matta, wyciągnęła z kieszeni komórkę, by mieć jakiekolwiek źródło światła.
– Richard? Alice? Trevor? Wynne? - powtórzyła niczym litanie, zapamiętane z rozmowy imiona, gubiąc jedno jedynie z powodu nerwów. Bała się. Oczywiście, że się bała. Nie znała ich, a oni jej. Równie dobrze, mogła robić za chodzący posiłek, ale bardziej od stania się przekąską obawiała się ujrzenia ponownie tego wyrazu na twarzy Saoirse. Kiedy bowiem matka zadała mu pytanie, a jego oczy gwałtownie zgasły, dziewczyna wraz z wampirem poczuła rozdzierający ból, być może przez wyobraźnię wynosząc go na wyżyny własnych odczuć.
Świecąc chybotliwym, lekko niebieskim światłem stanęła na skraju drugiego pomieszczenia, rozglądając się po pokoju. Wypatrywała jakiegokolwiek śladu poza coraz mocniej wyczuwalną obecnością w płaszczyźnie energetycznej i walcząc z własnym instynktem powstrzymała się od przyjęcia pozycji typowo obronnej. Przyszła tu żeby pomagać, nie krzywdzić. Jeśli jednak nie dojrzała niczego konkretnego, z duszą na ramieniu szybkim spojrzeniem oceniła podłogę przed sobą oraz najbliższą drzwiom okolicę, a upewniwszy się, że od razu nie zostanie trupem weszła do środka.


Ostatnio zmieniony przez Aislin dnia Wto Wrz 27, 2011 10:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 10:37 pm

Nie ustał na miejscu, a poczyniony krok oczywiście musiał wywołać przeciągłe skrzypnięcie obluzowanej deski. Stwierdził, że dalsza wędrówka jest pozbawiona sensu, na powrót zatrzymał się, z braku lepszego zajęcia obrzucając pomieszczenie ponownym spojrzeniem, tym razem trochę uważniejszym. Na tyle, żeby przyuważyć farbę odłażącą ze ściany, a nawet ciemne plamy na podłodze - oczy Matta dzięki regularnemu męczeniu ich okularami przeciwsłonecznymi przyzwyczajone były do półmroku. Skrzywił się lekko, bo widok jak do tej pory jedynie potwierdzał jego pesymistyczne założenia.
- Cóż za przytulne miejsce na kryjówkę - mruknął cicho, nie kierując słów do nikogo konkretnego i strzepując z kurtki osadzający się na niej kurz.
Ani myślał się sprzeciwiać tak kategorycznemu poleceniu. Co prawda nie uszło jego uwadze znaczne podenerwowanie dziewczyny, któremu zresztą ciężko się było dziwić - odgłosy, które dotarły do jego uszu na chwilę przed tym, jak się odezwała zdecydowanie nie brzmiały zachęcająco. Mattowi jednak daleko było do miana dżentelmena, wykazując się więc zaskakującym jak na siebie posłuchem, nawet nie drgnął, kiedy Aislin ruszyła wgłąb pomieszczenia. Teraz czekał już tylko, aż coś wyskoczy i ich zaatakuje. Pytaniem pozostawało jedynie, na kogo rzuci się najpierw, jednakże w typowy dla siebie sposób, odpowiedzi na nie Matt wyczekiwał z umiarkowanym znudzeniem.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 10:51 pm

Ciemność zadrżała.
Tak po prostu, zupełnie jakby była żywą, czującą istotą, a głos rudowłosej kobiety podrażnił jakąś część tak nietypowej kreacji, wywołując w niej swoiste poruszenie. Mrok cofnął się minimalnie, o centymetr, może dwa, ale zaraz po tym zatrzymał się nagle, nie postępując już dalej. Gęsta, nieprzenikliwa zasłona zafalowała dookoła sylwetki tancerki, gdy zaś ta zbliżyła się bardziej, po prostu ją pochłonęła.
Matt z swojej perspektywy nie widział nic zwykłego. Kobieta, z którą przybył w to miejsce wciąż stała na progu, zaglądając najpewniej do drugiego pomieszczenia, a jedyną rzeczą, jaka mogłaby wzbudzać czyjekolwiek podejrzenia byłby swoisty bezruch, jaki jej przy tym towarzyszył. Nic nie mówiła, nie przemieszczała się, jedynie patrzyła, a i to nie było pewne, ponieważ ryża pozostawała zwrócona doń plecami. Z boku wyglądało to tak, jakby po prostu intensywnie się w coś wpatrywała, absolutnie skupiona na tej czynności.
Aislin natomiast doznawała czegoś absolutnie odmiennego. Ciemność otaczała ją zewsząd swoim czarnym kokonem, ograniczając swobodę ruchów, oddechu, myśli. Niczym gęsta masa, z dziecinną łatwością pożerająca wątłe światełko generowane przez ekran komórki. Niebieska poświata nie rozjaśniała i nie ukazywała niczego. Niczym bezużyteczny gadżet tkwiła w ręce studentki, nieprzydatna jak nigdy.
O ile jednak pobyt w mroku w żaden sposób nie mógł być komfortowy, o tyle nie wywoływał bólu. Nieprzyjemny, lecz póki co najwyraźniej jeszcze nieszkodliwy. Zupełnie jakby ktoś na coś czekał. Na sygnał, może sugestię ataku. O’Keigwin w marginalnym stopniu otrzymywała dziwne bodźce, dobiegające ani z zewnątrz, ani z wewnątrz, tylko z swoistego „pomiędzy”, ale wydawały się one zbyt osłabione, by móc je zakwalifikować do jakiejkolwiek kategorii.
Nikt nie odpowiedział na pytania i imiona wypowiedziane przez człowieka. Ciszy tym razem nie przerywało już nic, zaś cały budynek natychmiastowo wypełnił się atmosferą podejrzliwego oczekiwania na niewiadomy element mogący zainicjować dalszy etap wydarzeń.
Murphy, o ile tylko zwrócił na to większą uwagę, po upływie kilku minut mógł zauważyć nie tylko, że koleżanka się nie rusza, nic nie mówi i nie reaguje, ale ciemność ogarniająca wcześniej tylko tamto pomieszczenie dziwnym trafem pożerała również powoli i to, w którym stał. Powoli zagarniała coraz dalsze rejony, fragment po fragmencie, wyciągając do przodu cienkie nici, jakie z czasem robiły się coraz potężniejsze, rozgałęzione, liczniejsze.
Kobieta zaś mogła co prawda słyszeć dźwięki spoza aktualnego miejsca uwięzienia, lecz gdy próbowała powiedzieć cokolwiek, czuła zarazem, jak jej usta nie poruszają się. Jakby wylądowała w innej sferze, nieosiągalnej dla słuchu innych.
Ciemność zaś czekała, choć nie było wiadomym na co.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Wrz 27, 2011 11:32 pm

Zapewne popełniła błąd, ale jeszcze nie mogła tego jednoznacznie stwierdzić, z drugiej strony było już za późno, aby próbować się cofnąć. Nawet gdyby mogła, nie zdecydowałaby się na taki właśnie krok, bo rezygnacja nie leżała w jej naturze. Zamiast tego Aislin ze spokojem rozluźniła ramiona, uśmiechając się do siebie i przymknąwszy na chwilę oczy wyłączyła ekran telefonu. Coś jej mówiło, że ktokolwiek jest w środku widzi ją teraz doskonale. Ostrożnie i powoli tak jakby aparat był bronią wsunęła go do kieszeni, równie spokojnie wyjmując z niej dłoń, a gdy to zrobiła uniosła nieco obie ręce obracając się powoli, tak jakby chciała pokazać, że nie ma złych zamiarów, ani tym bardziej kałasznikowa za pazuchą. Przez moment jej energia wzrosła nieznacznie, pozwalając najbliższemu otoczeniu na odczucie całej specyfiki swej aury, a gdy to już uczyniła ruda ponownie otworzyła oczy czekając, aż mrok odbije piłeczkę.
Z niejakim rozbawienie stwierdziła, że bawi się z jeżem... wielkim i czarny, który na dodatek mógł okazać się w „wściekły”. Miała wiele opcji. O tak. Mogła próbować walczyć, kreując atak zgodnie z wyczuwaną energią drugiej jednostki. To jednak gwarantowało jej jedynie opcję wywołania w okolicy jednego zgonu – być może własnego. Mogła też zaryzykować kontakt telepatyczny, jednak po doświadczeniach z Saoirse wiedziała, że źle odebrany doprowadzi do pogorszenia sytuacji. Zakładając, że miała do czynienia z wampirem niezależnie jakim, nie dysponował on dostępem do tej zdolności, a więc mógłby poczuć się atakowany. Kolejny pomysł z grupy tych nieudanych.
Ostatecznie uznała zatem, że milczenie – skoro i tak nie mogła nic mówić, oraz spokój i próba migowego nawiązania porozumienia, jest w tych okolicznościach najroztropniejszym wyborem. Wszystko bowiem rozbijało się o zaufanie, które w tej sytuacji warto by budować małymi kroczkami.
– Chcę Ci pomóc do cholery. - pomyślała z pewną dozą desperacji, która odmalowała się na jej twarzy mieszając z autentyczną troską, jeśli bowiem ślady krwi należały do któregoś z przyjaciół Isabeli, definitywnie potrzebował on pomocy i to teraz, zaraz, a nie kiedy straci przytomność z wycieńczenia. Choć ta ostatnia opcja wydawała się znacznie bezpieczniejsza dla dwójki nadnaturalnych.
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeSro Wrz 28, 2011 6:39 pm

Nic się na nich (jak dotąd) nie rzuciło, co - mimo że wyłamywało się z przewidywań Matta - nie wzbudziło w nim jakiejś szerszej reakcji. Po prawdzie, nic się nie działo i gotów był założyć, że Aislin zwyczajnie się pomyliła. W takim założeniu nie przeszkodziłby mu nawet energetyczny ślad, który choć zawzięcie ignorowany, był wyczuwany także przez niego ani dziwnie zachowująca się ciemność widoczna w drugim pomieszczeniu.
To właśnie jej poświęcił resztki swej uwagi, wychodząc z założenia, że tancerka dostała jej już aż nadto. Wciąż nie ruszył się sprzed drzwi, teraz po prostu opierając się bakiem o framugę z założonymi na piersi rękami. I starając się nie ziewać. Zerknął na dziewczynę, zastanawiając się, ileż czasu można wpatrywać się w jeden punkt, na dodatek w absolutnym bezruchu.
- Zobaczyłaś tam coś aż tak zajmującego? - rzucił, a głos miał już zabarwiony irytacją.
Dopiero kiedy nie otrzymał od Aislin nie tylko odpowiedzi, ale nawet żadnego znaku, że w ogóle go słyszy zaskoczył, że coś jest nie tak. Murphy, czego by o nim nie mówić, głupi nie był. Zazwyczaj po prostu nie chciało mu się tejże inteligencji używać. A jak dotąd, wyraźnie to on był milczącą stroną w ich relacjach.
Zmarszczył brwi. Trochę machinalnie odbił się od framugi, stając pewnie na nogach i przyglądając się otoczeniu nieco uważniej. Nitki ciemności wyraźnie zbliżyły się do niego, odkąd ostatnio poświęcił im uwagę. Gdyby miał skłonności do takich osądów pomyślałby pewnie, że zaczyna wariować. Ale Matt należał do osób, które akceptowały wszystko, z czym się stykały z absolutnym bezkrytycyzmem. Zresztą, ciężko było nie akceptować faktu, że połowa pomieszczenia, dotychczas względnie nieźle (jak na wymagania Murphy'ego) oświetlona, aktualnie tonęła w nieprzeniknionych ciemnościach. Dosłownie nieprzeniknionych. Posłał kontrolne spojrzenie ku Aislin, aby sprawdzić, czy ta postanowiła w końcu dać jakiś znak życia. Następnie przesunął się kawałek w bok, odsłaniając wciąż otwarte wejście, jakby chciał sprawdzić, czy to coś da.
Nie zamierzał uciekać. Jak dotąd. Nie żeby uważał salwowanie się ucieczką przed ciemnością za uwłaczające. Zwyczajnie nie uważał tego również za potrzebne.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeSro Wrz 28, 2011 8:36 pm

O ile ostrożność w starciu "oko w oko" z nieznajomym bezsprzecznie jest postępowaniem rozsądnym oraz zrozumiałym, o tyle stagnacja zazwyczaj prowadzi donikąd.
Mrok zafalował niczym tafla wody poruszona pojedynczą kroplą, gdy energia rudej na krótki moment wzrosła, ale nie stało się nic poza tym. Po drugiej stronie czarnego tunelu nie pojawiło się światełko, nikt nie nadał wiadomości zwrotnej. Ciemność naparła jedynie silniej, otaczając kobiecą sylwetkę na progu jeszcze ściślej, a studentka przez moment miała wrażenie, jakby stanowiła ona coś bardzo cielesnego oraz rzeczywistego. Niczym sieć z lepkiej pajęczej nici przylgnęła do ciała intruza, a odczucie chociaż niezwiązane nijak z bólem, czy fizycznym dyskomfortem, pozostawiało wiele do życzenia.
W pokoju pogrążonym w mroku ktoś się poruszył, czego świadectwem był skrzypiące pod nim deski, ale nadal nikt nic nie mówił, nie robił nic więcej i tylko obserwował, z ostrożną ciekawością dorównującą irytacji oraz podejrzliwości. Jakby ktoś przejawiał zainteresowanie nowo przybyłymi, zarazem obawiając się, co to oznacza i jakie będą konsekwencje.
Matt po kilkunastu sekundach mógłby równie dobrze w ogóle nie otwierać oczu, niezależnie od tego, jak bardzo intensywnie postanowiłby mrugać, czy wysilać wzrok.
To, że odsunął się nieco od drzwi, w domyśle zapewne chcąc wpuścić do środka więcej światła, kompletnie nic nie dało. Chociaż przed sekundą miał je za sobą, teraz wszystko zniknęło, pochłonięte przez „żywy” mrok. Jeżeli wcześniejsze przemieszczanie się czarnych smug było subtelne i praktycznie niezauważalne, teraz w mgnieniu oka zaowocowało zupełnie nowym i najpewniej niezbyt przyjaznym środowiskiem dookoła.
Cierpliwość ciemności skończyła się zaskakująco szybko. Nadnaturalni, oboje, niemalże symultanicznie poczuli nagłe szarpnięcie w okolicach klatek piersiowych, niesympatyczny na nie nacisk oraz gwałtowne pchnięcie. Najpierw Aislin, później Murphy, mogli tylko odnotować podłogę umykającą im haniebnie spod nóg, szum w uszach, a następnie rozciągające się nad nimi zachmurzone niebo.
Ciemność zniknęła, zastąpiona normalnym otoczeniem na zewnątrz budynku. Lot był krótki, niezbyt delikatny, a lądowanie dosyć twarde. Upadli może dziesięć metrów od drzwi, nie więcej, dopiero teraz uświadamiając sobie w pełni zmianę położenia.
Eksmisja w trybie błyskawicznym, chciałoby się powiedzieć.
To nie był atak. To była ucieczka, z tą różnicą, że istota uciekająca została na miejscu, wypędzając domniemane zagrożenie.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeSro Wrz 28, 2011 9:48 pm

Aislin oczywiście doceniła brak wyraźnego ataku, nie przyszła jednak po to by wychodzić... choćby miało to oznaczać, że wywlecze znajdującego się wewnątrz osobnika siłą. Jak błyskawica zerwała się na równe nogi otrzepując ubranie i wściekłym gestem zrzuciła z ramienia torebkę, z której wysypało się kilka mniej lub bardziej osobistych przedmiotów. Z niemą obojętnością dziewczyna spojrzała na znajdującą się na widoku broń, ale szybko porzuciła tę myśl. Zamiast tego spojrzenie przenosząc na komórkę, którą wepchnęła w dłoń Matta.
– Dzwoń do informacji i proś o numer Hughe`s Corner Shop. W ostateczności zadzwoń tam i poradź się Alexandry... - rzuciła za siebie, choć wcale nie zakładała, że mężczyzna w swej łaskawości wypełni jej prośbę. Wszakże działanie to wymagałoby użycia głosu, a Matt w tym aspekcie zbliżał się do ryby... zimnej ryby...
Nie czekała, jak tornado wparowując do środka i tym razem nawet nie starając się przystanąć od razu skierowała się w stronę, z której poprzednio słyszała dźwięki.
– O nie słoneczko... - wycedziła pełnym ironii głosem – złożyłam obietnicę przyjacielowi i nie wyjdę stąd dopóki nie upewnię się, że twoje dupsko jest całe. Gówno mnie obchodzi co o tym sądzisz...
Miała gdzieś czy ją słyszy, mówiła bardziej do siebie, a z każdym słowem jej energia wzrastała jakby wyznanie wyzwalało nowe jej pokłady. Drobinki przypominające ziemię, niczym płaszcz zaczęły wirować wokół rudej, choć na tym stadium nie tworzyły wyraźnego wzorca. Aislin wyszła jednak z założenia, że skoro mrok może się materializować, istnieje możliwość walki i obrony. W danym momencie miała szczerą ochotę dotrzeć do powodującej tyle problemów istoty i najzwyczajniej pier$#lnąć jej w czambuł. Wiedziała, że nie będzie lekko. Nigdy nie było, miała jednak dziś dalsze plany, a to oznaczało potrzebę szybkiego zakończenia tej przygody. Do cholery wymienionych przez Alexandrę osobników było kilku, a tu znajdował się może jeden z nich... Zabawa w kotka i myszkę, na tym etapie naprawdę nie miała sensu, dlatego dziewczyna postanowiła zrobić dosłownie wszystko by zakończyć tę farsę. Dojść, spacyfikować, a potem tłumaczyć... Nie mieli jej kochać. Musieli być jedynie cali i zdrowi.
W razie przeszkód postanowiła po prostu spróbować, blokować użycie przez antagonistę "siły" poprzez użycie własnej specjalności. Starała się jednak nie ciskać pociskami, które niezamierzone mogłyby ranić osobnika, a parować to "Coś", co w jakże materialny sposób niczym olbrzymi wąż oplatało ją i otaczało.
W jej głowie zaczynała rodzić się mało humanitarna myśl o skatowaniu przeciwnika, tylko po to by z anielskim uśmiechem na ustach opatrzyć jego rany i dostarczyć do reszty ze słowami : "Nie było woli współpracy".


Ostatnio zmieniony przez Aislin dnia Sro Wrz 28, 2011 10:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeSro Wrz 28, 2011 10:17 pm

Miał już w planach zwyczajnie podejść do dziewczyny i spróbować czynów, skoro same słowa nie wystarczały. Czy to zasługa dziwnej ciemności, czy nie, naprawdę znał ciekawsze miejsca i sposoby na spędzenie reszty tego dnia niż wgapianie się w ściany odrapanego budynku. Plan się trochę sypnął, kiedy po uczynionym zaledwie jednym kroku, został brutalnie wyrzucony przez drzwi.
A więc miał rację, nie zamykając ich!
Upadek wydusił mu z płuc powietrze, bruk natomiast okazał się twardszy niż dotąd podejrzewał.
- Cóż za, kurwa, miłe powitanie - rzucił w przestrzeń, podnosząc się do pozycji siedzącej. Wstawać na nogi jakoś mu się nie chciało. Łatwiej wtedy znowu upaść.
Oparł się o zgięte w kolanach nogi, wcześniej otrzepując ramiona z brudu, którego na ulicy nie brakowało. Skrzywił się, odgarnął opadające na oczy włosy i spojrzał na zrywającą się dziewczynę. Że też jej się chciało.
Komórkę przyjął bez większego entuzjazmu, zamiast tego rozglądając się za papierosami. Te jednak, jak na złość, pozostawały bezpieczne w torebce Aislin, z dala od jego zachłannych rąk.
Niedobrze.
Z typowym dla siebie spokojem rozważył polecenie wydane przez dziewczynę. Wydobycie z siebie głosu nie było dla niego aż takim wyzwaniem, wbrew podejrzeniom. Gdyby chodziło tylko o telefon do sklepu z koniecznością powiedzenia czegoś w stylu: hej, właśnie wam się dziewczyna pakuje w łapy ciemności, może by i się na to wysilił. Jednak konieczność wcześniejszego zdobycia numeru... Matt bardzo nie lubił (no... bardziej niż zwykle) wszelakich kontaktów z punktami typu informacja i konieczności użerania się z oficjalnymi paniami o głosach wyrażających wszelkie negatywne emocje, od których miał ochotę zrobić im krzywdę - a przez telefon, niestety, nie mógł.
Zamiast tego więc przejrzał menu w komórce i ze stoickim spokojem zajął się grą w Snake'a. Postanowił dać Aislin pięć minut. Po tym czasie zmobilizuje się i pójdzie sprawdzić, kto w środku pozostał jeszcze żywy.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeCzw Wrz 29, 2011 6:22 pm

Przed przeznaczeniem nie ma ucieczki.
Karma, fatum, potęga absolutu – jakkolwiek by nie nazwać czegoś, co musiało nastąpić, taktyczny odwrót na upatrzone z góry pozycje nie miał po prostu racji bytu. Brakowało alternatyw, zastępczego planu, czy nawet możliwości przełożenia w czasie momentu nadejścia nieuchronnego. Klęska zbliżała się wielkimi krokami, szczerząc złowrogo kły w kierunku swych przyszłych ofiar, żądna ich łez, cierpienia i poczucia przegranej.
To rozdanie skończyło się na długo, nim gracze wzięli karty w swoje dłonie.
Jakakolwiek droga nie zostałaby obrana, każda ścieżka prowadziła w jedno tylko miejsce. Chociaż opcja cofnięcia się do tyłu była nad wyraz kusząca, nie uznawano tutaj ruchu wstecz. Niematerialna ściana siły wyższej zbliżała się coraz bardziej, kawałek po kawałku, na zgubę rozpędzonej istoty, tak bardzo nieświadomej nadchodzącego końca. Kresu swej bezwartościowej egzystencji…
Tak. Matt przegrał w Snake’a.
Aislin tymczasem aż za bardzo zaufała sile swojej energicznej złości, wpadając na boczną ścianę, nim obrała właściwy kierunek. Ciemność nie cofnęła się ani trochę, choć z samej jej głębi pomknęło coś na kształt energetycznej manifestacji zdumienia, wywołanego powrotem jednej z dopiero co wypędzonych istot. Kobieta przeszła kilka kroków do przodu, czując jak mrok usuwa się nieznacznie sprzed jej sylwetki, zaraz po tym jak przeszła dalej wypełniając przestrzeń za nią. Wirował, umykając przed lewitującymi drobinami lithoboliczki, jakby niepewny jak się teraz zachować.
Dotarła może do połowy pomieszczenia, potykając się po drodze o coś miękkiego, co jęknęło cicho i odsunęło się błyskawicznie poza jej zasięg, zanim poczuła jak ktoś chwyta ją znienacka od tyłu, unosząc do góry. Dłoń zasłaniająca jej usta i nos pachniała ziemią oraz pożarem.
- Powinnaś w takim razie uważniej dobierać przyjaciół.
Czyjś oddech poruszył włosami przy uchu tancerki, gdy osobnik ograniczający jej swobodę ruchów wzmocnił uścisk. Prawdopodobieństwo, że udałoby jej się samodzielnie uwolnić bez żadnych większych trudności równało się niemalże zeru. Ciemność nie zniknęła, więc nawet nie była w stanie zorientować się w swoim położeniu, czy prezencji napastnika, ale mogła poczuć, że nie miała teraz do czynienia z kreatorem mrocznego otoczenia.
Energia drugiej istoty musiała być po prostu dotychczas przytłumiona aurą towarzysza.
Wątpliwym było, żeby domniemany agresor poszukiwał kompana do rozmowy, nie pozwalał przecież O’Keigwin wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku, ledwie co umożliwiając jej oddychanie.
Murphy, gdyby tylko przestał skupiać się na komórce, zauważyłby, jak drzwi do budynku zamykają się gwałtownie, chociaż nikt ich nawet nie dotknął. Ze środka wciąż dało wyczuć się natomiast energię rudowłosej, która choć otoczona pozostawała względnie wyraźna.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeCzw Wrz 29, 2011 7:16 pm

Każdy krok w ciemności stawał się niebezpieczną grą, co potwierdziło się, gdy Aislin nieświadoma przeszkody zderzyła się z nieplanującą ustąpić jej miejsca ścianą. Dziewczyna zaklęła wściekle, ale nie poddała się, brnąc naprzód z jeszcze większym uporem, a dopiero potknięcie o żywą istotę wywołało zmianę jej nastawienia.
– Wybacz... - szepnęła, ze szczerą skruchą i to by było na tyle, bo chwytające ją dłonie uniemożliwiły jej podjęcie dalszego działania. Zapach spalenizny od razu przypomniał tancerce wydarzenia z fabryki, a ciało dziewczyny przeszył dreszcz, po którym zdawało się, że poddaje się zupełnie uściskowi. Jej mięśnie rozluźniły się, a sama Aislin jakby osłabła, opadając lekko w uścisku. Wszystko to mogło świadczyć o utracie woli walki. Tylko czy, ktoś kto zaszedł tak daleko planował się poddawać?
– Dobieram ich z najwyższą uwagą... to oni kiepsko wybierają towarzyszy. - telepatyczna myśl przeszyła powietrze, rozbiegając się po okolicy, a drzemiący w niej ogień błyskawicznie rozpalił ciało rudej.
Żałowała jedynie, że w pobliżu nie ma ściany, ale na takie luksusy nie mogła liczyć. Działanie było błyskawiczne. Korzystając z faktu, że mężczyzna trzyma ją w pasie Irlandka spięła się wspierając plecami na nim i z impetem wbiła obcas swojego buta w piszczel przeciwnika. Ten kto mówił, że kobiece pantofle są niepraktyczne bardzo się mylił i natychmiast powinien zrewidować swe archaiczne poglądy. Prawa dłoń dziewczyny chwyciła nadgarstek trzymającej jej za usta dłoni, lewą natomiast zgięła ze sporą siłą starając się uderzyć antagonistę w twarz, lub krtań. Gdyby jej nie trzymał mogłaby nigdy nie mieć takiej szansy, ciemność uniemożliwiałaby jej walkę, jednak w zwarciu... w zwarciu wbrew pozorom miała o wiele większe szanse. Nie użyła mocy... wciąż nie wiedząc, czy próba zabicia jest na miejscu. Postanowiła za to wykorzystać zdobywane przez lata zdolności, dzięki którym jak dotąd otrzymywała jedynie kolejne zakurzone obecnie puchary i bezwartościowe dyplomy. Jeżeli atak powiódł się jak przewidywała, wygięła się mocniej w tył, by gwałtownie szarpnąć do przodu i z lekkim obrotem wykręcić się z uścisku, nie puszczając jednak ręki chłopaka, tylko po to by zastosować jeden z najskuteczniejszych i najprostszych chwytów mających na celu wykręcenie jej i sprowadzenie gościa do parteru. Doprawienie kolanem nie brzmiało słusznie, ale z drugiej strony rozwalenie komuś nosa i ogłuszenie go w tej sytuacji prezentowało się na tyle zachęcająco, że dziewczyna nie planowała się hamować wiedząc, że jakakolwiek zwłoka w działaniu, może tylko niebezpiecznie przedłużyć starcie.
Gdyby jednak nieznajomy planował zrobić jej większe "kuku", lub plan nie przebiegł tak gładko jak na to liczyła, ryża nie powstrzymała się przed skorzystaniem z możliwości dawanych jej przez wirujące wokół cząsteczki, skupiając je i starając się ranić lub zablokować przeciwnika, choć raczej unieszkodliwienia oponenta, niż zadania mu obrażeń o charakterze trwałym i nieodwracalnym.
Trzeba było przyznać, że z każdą chwilą nadnaturalna zaczynała czuć się coraz spokojniejsza, co w tych okolicznościach powinno raczej przebiegać w odwrotną stronę. Fakt, że mogła stracić życie przestał przerażać ją już dawno temu i Aislin raczej martwiła się ewentualnymi widocznymi obrażeniami, które u jej szefa wywołałyby atak apopleksji. Jak bowiem najpopularniejsza w klubie dziewczyna ma dać prywatny występ cała poobijana, lub poraniona. Jak na ironię i właśnie ta wizja wywołała niekontrolowany uśmiech na obliczu rudej, która jak na złość uwielbiała stawać innym kością w gardle. Może dlatego kiedy 5 lat wcześniej z jej powodu odwołano ślub starszej siostry wszyscy uznali, że jak zwykle musiała się popisać, choć prawda leżała zupełnie gdzie indziej. Minęły jednak kolejne dwa lata nim sama Aislin zdała sobie z tego sprawę przestając winić się, za tamte wydarzenia.


Ostatnio zmieniony przez Aislin dnia Sob Paź 01, 2011 9:42 pm, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeCzw Wrz 29, 2011 7:34 pm

Matt miał niewiarygodną umiejętność poświęcania dosłownie całej swojej uwagi jednej tylko czynności, choćby najbardziej błahej. Brało się to stąd, że skoro już coś okazało się dla niego na tyle ciekawe (choć w jego przypadku bardziej adekwatnym słowem byłoby znośne), żeby w ogóle się za to zabrać, nie widział powodów, aby rozdrabniać się na większą ilość działań. Dlatego też, gdyby ktoś chciałby go teraz zaatakować albo zrobić cokolwiek w tym stylu nie napotkałby prawdopodobnie żadnego oporu, jako że Murphy absolutnie zignorował potencjalne zagrożenie skupiając się na grze.
Na całe szczęście nikomu nie przyszło to do głowy. Najwyraźniej w tej opustoszałej okolicy nikt ani nic nie planowało czyhać na jego życie, przynajmniej do momentu, kiedy nie właził nieproszony do cudzych domów. Tak czy inaczej gra skończyła się znacznie szybciej niż zakładał. Zaklął głośno, w ostatniej chwili powstrzymując się przed rzuceniem komórką o przeciwległą ścianę. Jego czy nie jego, nadawała się do tak pożytecznych rzeczy jak choćby zamawianie pizzy, żal było więc się jej pozbywać. Nie miał ochoty na dalszą rozgrywkę, schował więc telefon do kieszeni i rzucił spojrzeniem na drzwi, za którymi niedawno zniknęła rudowłosa.
Zrobił to akurat w momencie, kiedy te ni z tego ni z owego zatrzasnęły się. Zmarszczył brwi, bowiem był pewien, że nikt ich nie ruszył, a nie czuć było nawet najdrobniejszego powiewu - nad czym, notabene, głęboko ubolewał. Z westchnięciem podniósł się z ziemi, wsadził ręce do kieszeni. W końcu stwierdził, że pięć minut - mniej więcej - minęło, więc może sprawdzić, co to się tam dzieje. To, że dziewczyna jeszcze żyje wyczuwał, a to już nieźle rokowało na przyszłość. Co prawda liczył na to, że wywlecze to, po co tu przyszli i będą mogli opuścić tę jakże miłą okolicę... No ale, przywykł do tego, że jego kalkulacje rzadko mają jakieś powiązania z rzeczywistością.
Nie wyciągając rąk z kieszeni podszedł do drzwi i, trochę mało subtelnie, otworzył je lekkim kopnięciem. Następnie, nie zważając na wciąż oblegające wszystko ciemności wszedł energicznie do środka.
- Naprawdę, nie mam całego dnia - rzucił zdenerwowany, konsekwentnie brnąc do przodu z prostym założeniem, że w końcu coś go zatrzyma.
Albo ktoś.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeNie Paź 02, 2011 8:52 am

Osobnik trzymający rudowłosą wbrew jej woli w swoich objęciach zadrżał nieznacznie, a choć dziewczyna nie mogła zauważyć podobnego grymasu, skrzywił się ze wstrętem, gdy tylko poczuł, czy też usłyszał, inwazyjną odpowiedź rozbrzmiewającą w umysłach wszystkich obecnych.
Telepatka? Nie znosił telepatów.
Nie zdążył jednak powiedzieć nic na ten temat, zmuszony do natychmiastowej reakcji na poczynania kobiety, jaka najwyraźniej intensywnie pragnęła odebranej jej swobody. Zachwiali się oboje, gdy krępujący ją osobnik odruchowo odchylił się do tyłu unosząc ją wyżej, a ryża poczuła, jak chwyt niewiele powyżej jej pasa zyskuje na sile, stając się raczej bolesnym. Plan obezwładnienia napastnika mimo prostoty był jak najbardziej wykonalny i miał szanse powodzenia, jednakże tancerka nie przewidziała jednej rzeczy – w momencie, w którym uderzyła w piszczel oponenta, zdążyła złapać go za nadgarstek, czując jednocześnie, jak kopnięcie z założenia wymierzone w twardą kość, uderza w coś początkowo delikatniejszego oraz nabrzmiałego, by zaraz po tym przywitać się z podłożem z bardzo bliska. Nieśmiertelny, jaki ją przytrzymywał w ułamku sekundy stracił możliwość utrzymania pionowej postawy, stęknął w sposób pokrewny wściekłej, rannej żabie i przewrócił się do tyłu, ciągnąc za sobą rudą. Uparcie trzymał jednak kobietę, dodatkowo jakby zmotywowany upadkiem i bólem. Aislin naturalnie próbowała się wyrwać, antagonista jednak przeczuwając takowy zamiar obrócił się natychmiast, z ewidentnym zamiarem przygniecenia niewiasty do podłogi poprzez przeniesienie się nad nią. Mniej więcej w tym momencie drobiny wirujące niespokojnie dookoła kobiety poczęły podejmować agresywne działania wymierzone w napastnika zagrażającego ich kreatorce. Krwiopijca, wciąż niewidoczny w niemalże idealnej ciemności otoczenia, zaklął głośno w innym języku, próbując skryć twarz w ramionach, chociaż nie zapowiadało się, żeby zmierzał puścić. Szamotali się więc na podłodze, w karkołomnych próbach zyskania przewagi.
Energia innej istoty przebywającej w pomieszczeniu pozostawała jakby niewzruszona, obojętna na to starcie, nazbyt skupiona na utrzymaniu zasłony mroku, a O’Keigwin dopiero teraz poczuła, że oprócz nich w pomieszczeniu jest jeszcze ktoś czwarty. Słaby, milczący i niemalże pozbawiony energii.
Chociaż w gruncie rzeczy miała chwilowo poważniejsze zmartwienia, niż zamartwianie się kimś, o kogo najprawdopodobniej potknęła się chwilę wcześniej.
Murphy tymczasem dziarsko wkroczył do środka, kompletnie nic nie widząc, nie mając pojęcia gdzie idzie, ani zapewne nie mając żadnego szczególnego planu, wygłaszając za to poirytowaną uwagę na ogólny temat. Przeszedł kawałek, nie mając o tym zielonego pojęcia wyminął towarzyszkę i w bardzo mało elegancki sposób potknął się o coś leżącego na podłodze, co jednak tym razem nie wydało z siebie żadnego dźwięku. Było raczej sztywne oraz wybitnie obojętne na ewentualne razy. Inaczej natomiast miała się sprawa z kimś, na kogo w tym pędzie Matt wpadł, odnosząc porażkę na polu prób odzyskania równowagi. Człowiek usłyszał jak inna istota ze zdumieniem wciąga powietrze do płuc, a dźwięk ten nie ustał nawet, kiedy został odepchnięty, tak że dołączył do leżącej na ziemi dwójki, lądując nawet całkiem niedaleko.
Świst wdechu przybrał natomiast na sile, stając się głośniejszym i szybszym. Twórca ciemności tracąc koncentrację, najpewniej i tak zmęczony tak długim używaniem swojego talentu, mógł jedynie bezsilnie przyglądać się jak mrok traci na gęstości oraz intensywności, stając się coraz rzadszym, coraz jaśniejszym. Wampir oparł się jedną ręką o ścianę, łapiąc drugą za gardło, zmuszony do mimowolnej akceptacji ciemności wracającej do jego wnętrza. Odczucia nie były zbyt miłe, a energetyczna masa napływająca z powrotem nosem i ustami uniemożliwiała oddychanie. Nieśmiertelny zgiął się w pół, czując jak niemiłosiernie przyśpiesza mu puls, a przed oczami zaczynają latać czerwonawe plamy.
Aislin mogła natomiast w końcu zobaczyć przeciwnika, któremu ostatecznie udało się nad nią zagórować. Z rozciętej jednych odłamków skroni leniwie ciekła krew, ale nie wyglądało na to, żeby wyrządziła mu większą krzywdę. Nieznajomy nie wyglądał jednak na zadowolonego, trzymając ją za nadgarstki po obu stronach głowy ryżej.
- Śmiem wątpić – odpowiedział jedynie ze znacznym opóźnieniem na wcześniejszą kwestię, spoglądając nie na nią, a na leżącego obok drugiego nadnaturalnego i dwójkę pobratymców.
W pomieszczeniu rozległ się ochrypły, bolesny kaszel, gdy wampir odpowiadający za zasłonę w końcu wchłonął ją w całości, a ostatnie smugi ciemności wniknęły w jego ciało. Dziwnym trafem zdawał się o wiele bardziej zainteresowany procesem wymiany gazowej, aniżeli podjęciem walki z intruzami. Osunął się jedynie w dół, opierając dłonie na kolanach i po prostu głośno oddychał.
Matt tymczasem w końcu miał sposobność rozejrzenia się dookoła, i gdyby się na to zdecydował, zobaczyłby, że potknął się o nieruchomy humanoidalny kształt przykryty poplamionym materiałem, spod którego wyłaniały się zastygłe, zakrzepłe plamy czerwieni. Trup, bez dwóch zdań.
Roko poczuł jak cudza komórka w jego kieszeni zaczęła dzwonić, wibrując i drażniąc uszy narastającym dzwonkiem.
- Doceniam, że zniżyliście się do mojego poziomu, ale to chyba nie było potrzebne… – rozległ się niepewny kobiecy głos istoty leżącej pod oknem.
Nieśmiertelna wydawała się blada, nawet uwzględniając niechęć jej gatunku do kąpieli słonecznych, i to właśnie jej energii niemalże nie dało się odczuć, a spod zabrudzonego, niegdyś białego podkoszulka wyłaniał się bandaż, z pomocą którego ktoś opatrzył ranę – wnioskując z jej pozycji i sposobu w jaki przytrzymywała go dłońmi – znajdującą się na brzuchu, może nieco poniżej pępka. Chociaż próbowała powiedzieć coś zabawnego, wyglądała na zaalarmowaną i niespokojną, co było zresztą zrozumiałe, zważywszy na całą sytuację.
Klęczący pod ścianą osobnik rozkaszlał się na nowo.
Zaraz jednak machnął ręką i wypuścił z ust nowy kłąb ciemności, którym zasłonił okno, zza którego do środka przenikało światło, pod wpływem którego cała trójka krzywiła się w cierpiętniczy sposób. W pomieszczeniu było jednak względnie jasno, zapewne z powodu otwartych drzwi. Na tyle daleko, żeby nie utrudniać życia wampirom, a zarazem ułatwiać je ludziom
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeNie Paź 02, 2011 10:00 am

Szybkie rozeznanie w sytuacji udowodniło, że Aislin miała do czynienia z fanami Haloween, których szukała, co nastrajało niemal pozytywnie, gdyby nie stan wampirzycy, którą zapewne była Alice, oraz martwe ciało. Przez minutę, może dwie Irlandka nie ruszała się, obracając jedynie głową, ale gdy rozległ się natarczywy dźwięk jej własnej komórki, musiała zmienić pozycję.
– Wiesz skarbie doceniam fakt, że chcesz poznać mnie „bliżej”, ale osobiście wolałabym takie zabawy z kimś innym. - zaczęła niemal żartobliwie, ale gdy wbiła swe niesamowite oczy w twarz opierającego się na niej mężczyzny, gościła w nich jedynie powaga. Balansujący gdzieś na granicy brązu i pomarańczu kolor zdecydowanie nie należał do często spotykanych, a same tęczówki zdawały się żyć własnym życiem, ciemniejąc to znów rozjaśniając się, tak jakby oczy dziewczyny pragnęły zahipnotyzować patrzących w nie wszystkimi kolorami jesieni.
– Złaź... - zakomenderowała nadnaturalna z wprawą wyższego oficera, a choć jej głos był miły i spokojny, słowo wypowiedziała takim tonem, że ciężko był w ogóle myśleć o odmowie, gdy wyrwany z transu jaki wywoływało jej spojrzenie umysł, starał przypomnieć sobie gdzie jego miejsce – obiecałam Saoirse, że was odszukam i spróbuję pomóc, ale jeśli nie dasz mi odebrać, jak Boga kocham nie będzie co zbierać... - ostrzegła, dodając w stronę Matta – Wrzuć na głośnik i proszę cię przymknij drzwi, ona jest już wystarczająco osłabiona. - powiedziała z wyraźnie odmalowującą się w tej prośbie łagodnością, zupełnie przeczącą, bojowemu nastawieniu. Nie mogła narzekać, pozycja wbrew pozorom nie była niewygodna, choć w słowach Aislin było źdźbło prawdy, gdy z rozbawieniem wspominała o innym kandydacie do takiej zabawy. Odczekała chwilkę licząc w głowie do dziesięciu i jeśli tylko czarujący towarzysz raczył z niej zejść, podniosła się otrzepując, a jednocześnie spokojnym głosem mówiąc w stronę telefonu – Tak słucham? - , gdyby jednak Pan natarczywy, za bardzo się ociągał, dziewczyna zgięła lekko nogi, wykręcając nieznacznie dłonie, tak, że oparły się o posadzkę i z zadziwiającym jak na jej drobne ciało impetem odbiła się, starając jednocześnie wykonać zapewne mało w tych warunkach spektakularny przewrót w tył, wraz ze swoim „partnerem”, tak by tę potyczkę zakończyć jednak siedząc na górze, choć z wciąż przytrzymywanymi rękami. Jeśli się udało jej prawa brew uniosła się lekko, co w połączeniu z uroczym, acz przekornym uśmiechem nadało dziewczynie zawadiackiego wyglądu.
– Rozumiem waszą nieufność. Gdybym jednak chciała zrobić wam krzywdę, oblałabym tę ruderę benzyną i podpaliła. Skończmy więc te przepychanki, a wszyscy będziemy o niebo szczęśliwsi.... - wyjaśniła, ale zaraz wróciła do rozmowy przez telefon – Wybacz, niefortunnie wybrałeś moment, co się dzieje? - spytała grzecznie, by w ciszy zaczekać na odpowiedź. Była gotowa zejść z wampira, ba wręcz marzyła by mieć to w końcu za sobą, cofnąć się po torebkę i obejrzeć ich rany. W jej głowie powoli układał się jakiś w miarę rozsądny plan wymagający dosłownie odrobiny współpracy ze strony koneserów posoki i w tym właśnie momencie Irlandka zmarszczyła lekko nos.
– Tylko bez gryzienia - stwierdziła z lekko karcącym tonem głosu – wyczerpałam na dziś swój limit krwiodawstwa... a jeśli już miałabym się dla kogoś poświęcać, to dla niej - wskazała głową w kierunku rannej nieśmiertelnej.


Ostatnio zmieniony przez Aislin dnia Nie Paź 02, 2011 1:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeNie Paź 02, 2011 10:43 am

Usłyszał co prawda odgłosy szamotaniny, ale po pierwsze stało się to dokładnie w tym momencie, w którym wygłosił swoją uwagę, a po drugie wszechogarniająca ciemność dość mocno dezorientowała. Zdołał więc minąć leżącą na podłodze Aislin i może nawet zorientowałby się i wrócił jej pomóc, jednakże nim myśl ta zdołała zaświtać mu w głowie, on leciał już przed siebie i wpadał na milczącą dotąd postać.
Przy akompaniamencie głośno wciąganego powietrza wylądował na podłodze i ze zdumieniem stwierdził, że kimkolwiek jest tajemnicza osoba, musi mieć cholernie duże płuca. Niespecjalnie podobał mu się taki obrót spraw, zważywszy na to, że w przeciągu mniej więcej doby był brutalnie rzucany o ziemię już trzy razy. O trzy za dużo, toteż i jego nastrój nie był zbyt dobry, nawet jak na jego normy.
Powracającą zdolność widzenia przyjął z niejaką ulgą. Może i nie był fanem pełnego oświetlenia, widzenie czegokolwiek było jednak wskazane. Nie żeby widoki okazały się jakoś specjalnie zajmujące; właściwie w tym, co zobaczył nie było absolutnie nic ciekawego, czyli pokrywało się nieźle z jego przypuszczeniami.
Już miał wygłosić jakiś uroczy komentarz na temat obiektu, o który się potknął, kiedy w jego kieszeni rozdzwoniła się komórka. Z początku lekko się zdziwił, bowiem sam telefonu nie posiadał, ale zaraz przypomniał sobie, że ta konkretna jest własnością dziewczyny. Podniósł się (bo najwyraźniej jemu jednemu nie odpowiadało przebywanie w dolnych partiach pomieszczenia), pogrzebał chwilę w kieszeniach i w końcu z jednej wyciągnął triumfalnie telefon. Nie miał ochoty na żadną polemikę, więc bez słowa odebrał i natychmiast przełączył na głośnik. W międzyczasie podszedł do Aislin i spoglądając wymownym wzrokiem na przytrzymującego ją mężczyznę, wyciągnął w jej kierunku rękę z komórką. Nie widział potrzeby pomagania jej, wszak świetnie jak dotąd sobie radziła.
Zerknął w stronę drzwi i przewrócił oczami. Coś jeszcze?, przemknęło mu przez myśl, nie odezwał się jednak. Zamiast tego przymknął oczy i posłał w ich stronę delikatną falę energii. Ot, na tyle, żeby je przymknąć. Głośne trzaśnięcie oznajmiło mu, że trochę przesadził, ale drzwi były zamknięte, a o to przecież chodziło.
Żeby nie było wątpliwości, daleki był od popisywania się swoimi zdolnościami, o których sam zresztą nie miał szczególnie dobrego zdania. Nie obchodziło go, co też inni sobie o nim myślą i gdzieś miał ich ewentualne opinie. Zwyczajnie nie chciało mu się tam leźć. Ponadto... Wcale nie był pewny, czy gdyby już się przy nich znalazł, to czy nie zostawiłby tego wszystkiego i nie poszedł sobie. Miał jednak przeczucie, że wcale nie dostałby w ten sposób upragnionego spokoju, wolał więc nie ryzykować i pozostać na miejscu.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeNie Paź 02, 2011 7:39 pm

Tevor, bo tak właśnie na imię miał wampir, który uniemożliwiał ryżej powstanie z podłogi, ze zrozumiałym niezadowoleniem przyjął do wiadomości fakt, iż jeden z ludzi, którzy wkroczyli do ich tymczasowej kryjówki wybitnie nieproszeni, dysponuje pełną swobodą. Wampirzyca wciąż leżała pod oknem i jej stan nie pozwalał na podjęcie jakichkolwiek gwałtownych działań, natomiast trzeci nieśmiertelny z wymalowaną twarzą, po prostu dalej siedział pod ścianą, powoli odzyskując spokojny oddech i jedynie przyglądając się pozostałym. Od czasu do czasu co najwyżej z kącika ust wypływała mu kolejna smuga ciemnego dymu, którą posyłał dmuchnięciem w stronę okna, wzmacniając zasłonę. Krwiopijca przytrzymujący rudowłosą po prostu nie miał ochoty na ludzkie towarzystwo.
- Nic nie mów – odezwał się mężczyzna, ale chociaż patrzył na studentkę, słowa te skierował do sojuszniczki, nie domniemanego przeciwnika. – Twoje poczucie humoru nam nie pomoże.
Ranna nieśmiertelna przymknęła powieki, pokręciła głową i podciągnęła się nieco do góry, z ulgą zauważając, że drzwi zostały zamknięte. Z wdzięcznością, na której aprobatę nie liczyła w żaden sposób, uśmiechnęła się słabo do eksteriotyka, chociaż nieufność w jej spojrzeniu nie zniknęła wcale.
- Richie, zajmij się tym drugim, co?
Brązowowłosy wampir co prawda wstał w końcu z podłogi i zbliżył się o krok w kierunku śmiertelnika, ale przystanął tylko obok niego, patrząc na leżącą na podłożu dwójkę. Ewidentnie nie zamierzał nikim się „zajmować”. Wydawał się raczej zmęczony i zrezygnowany, jeśli nie obojętny na to, co działo się dookoła. Jedyna doza ożywienia pojawiła się w jego oczach, gdy zerknął na ranną.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł… - odpowiedział niepewnie.
- Popieram.
Najbardziej aktywny i zapewne najbardziej agresywny zarazem spośród nocnych drapieżców skrzywił się. Nieświadomie, bądź też celowo, wzmocnił nacisk na nadgarstki niewiasty pod nim, po czym uśmiechnął się niemiło, słysząc jej słowa oraz kompletnie ignorując dźwięk komórki. Tylko w pierwszych sekundach kontaktu wzrokowego zatonął w niezwykłej barwie jej tęczówek, zaraz odzyskując panowanie nad swoim umysłem. Takie spojrzenie nie robiło na nim zbytniego wrażenia, albowiem widział w swoim życiu dziwniejsze. Już miał odpowiedzieć coś w ramach reakcji na rozkaz, kiedy pojawiło się to imię, które wywołało na jego twarzy niemałą konsternację.
- Komu? - zapytał z autentycznym zdziwieniem.
Alice, poszkodowana spoczywająca pod oknem, również wyglądała na zdezorientowana, ale w przeciwieństwie do kompana usłyszała głośno i wyraźnie słowo-klucz "pomóc". Nie znajdowali się w położeniu, w którym odtrącanie wyciągniętej w ich kierunku dłoni było w czołówce najgenialniejszych pomysłów, a jako, że zawsze mogli tę rękę odciąć, zdecydowała, że można zaryzykować.
- Zejdź z niej - wsparła rudą tak jak tylko mogła w tej sytuacji, a więc po prostu słowami.
Chociaż przez moment wydawało się, że wampir nie posłucha, puścił ją w końcu z pewnym ociąganiem i odsunął się, siadając nieopodal. Z nieznacznie urażoną miną złapał się za kolano, powyżej poranionej piszczeli, zaglądając ze zrozumiałą niechęcią pod opatrunek na niej widniejący. Cóż... przynajmniej nie musiał już martwić się nabrzmiewającym ropą rozcięciem na całej długości.
- Spróbowałabyś - burknął jeszcze pod nosem w reakcji na wzmiankę o podpaleniu.
Po poprzednim wieczorze żaden z wampirów w tym budynku nie miał dobrych skojarzeń związanych z ogniem, czy pożarami i wysokimi temperaturami w ogóle. Pewnie nawet w mikrofalówkę rzuciliby kamieniem tak na wszelki wypadek.
Matt i jego ryża koleżanka, podobnie jak wszyscy w pokoju, mogli usłyszeć odpowiedź przebywającego w mieście schizofrenika:
- Nie wiem, zrzuciłaś mi na głowę wilka i jakiegoś faceta. Ten pies jest jakiś dziwny. Jak mam sprawdzić, czy to rzeczywiście wilkołak? - Abstraerse dodał jeszcze jedno pytanie - Co się tam dzieje?
O ile przed tymi słowami wampiry, może za wyjątkiem Trevora, pozostawały niepewne w swoim nastawieniu, teraz w oczach każdego z nich wyraźnie ukazała się karmazynowa otoczka, a kły, nawet u rannej, wysunęły się instynktownie. Nieśmiertelni patrzyli na nadnaturalnych z jakby dopiero co odkrytą dawką wrogości. Tutaj nie chodziło o pytanie, jakie nastąpiło na końcu. Sednem nowo odkrytej agresji była wzmianka o rzekomym wilkołaku.
- Wiedziałem...
Richard odsunął się od Murphy'ego, gromadząc ponownie ciemność wokół siebie, chociaż nie wyglądał na zbyt energicznego i skorego do bitki osobnika. Alice jedynie leżała tam gdzie wcześniej, bezsilnie przypatrując się innym, zaś trzeci z nich wstał, chwiejąc się nieco, dziwnie spięty i jakby gotów do skoku. Wzmianka o pożywianiu się kompletnie została przez nich pominięta.

Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeNie Paź 02, 2011 8:15 pm

Spojrzenie jakim Aislin obdarzyła nieśmiertelnego, który właśnie zamierzał się na nią rzucić nie pozostawiało wątpliwości co do jej autentycznego zmęczenia sytuacją. Wprawdzie stan ten powoli przechodził w znużenie, ale na szczęście akurat ta emocja nie odmalowała się na twarzy młodej dziewczyny. Z lekkim westchnieniem Irlandka na moment przysłoniła głośnik komórki dłonią, zwracając się bezpośrednio do Trevora.
– Nie atakuję cię więc się powstrzymaj... ja zaufałam waszemu koledze, a on mi skoro was znalazłam prawda? Komórka jest na głośniku byście mogli to słyszeć doceńcie to, zanim ocenicie. Powiem wam gdzie są Saoirse i Jason, ale wpierw muszę to dokończyć. Nie chcę, żeby osoba o prawdopodobnie wyczulonym słuchu wiedziała wszystko. Rozumiecie? - mówiła spokojnie, nie zmieniła również postawy ani nie ruszyła się z miejsca, a po chwili nie odrywając oczu od wampira, tak by w razie czego móc unikać odsłoniła głośnik mówiąc do Abstraerse.
– Drobne nieporozumienie. Posłuchaj mnie uważnie... jeśli twój nowy włochaty kolega nie jest „Komisarzem Rexem” z pewnością jest jednym z wilczych. Możesz spróbować wymusić przemianę srebrem, zawieś mu na szyi łańcuszek z tego kruszcu, może nie jest zdolny przemienić się sam. Albo po prostu poproś... Pomógł nam w fabryce, więc albo wśród wilkołaków są podobnie myślący co Sao, albo ma jakiś interes. Cokolwiek nim kieruje nie masz większego wyboru jak zgłębić tę tajemnicę. Samego na ulicach łatwiej cię będzie zabić. Człowiekowi powiedz, że musiałam wyjść do pracy, nie powinien wiedzieć nic więcej. Na lustrze koło łóżka, jest przyklejona koperta z napisem „Klub P” w środku jest kilka wejściówek weź dwie. W lodówce macie jedzenia, adres klubu jest na odwrocie. Będę tam po 22, możesz też zadzwonić. Teraz muszę kończyć. W tym momencie więcej ci nie pomogę. Uważaj na siebie. - mówiła, szybko lecz wyraźnie jakby tłumaczyła coś dziecku, nie miała jednak wątpliwości, że tak trzeba, bo choć nie badała umysłu Roko, wczorajszy kanał z nim dał jej obraz panującego w jego głowie chaosu. Odczekała trzy uderzenia serca dając chłopakowi po drugiej stronie szansę wypowiedzenia się. Kiedy zaś rozłączyła połączenie, zaczerpnęła powietrza, po chwili wypuszczając je ze świstem, by przygotować płuca do kolejnego monotonnego wywodu, w którym jednak starała się zawrzeć jedynie najistotniejsze suche fakty..
– Mam mówić, czy wolicie walczyć? Niezależnie od moich przekonań tym razem, nie będę się ograniczała więc może mnie wysłuchacie ? - zaproponowała, tym razem łagodnie przenosząc wzrok na kobietę. Naprawdę nie mieli czasu na te przepychanki... ale może wczorajsze przeżycia zaburzyły ich możliwości oceny sytuacji. Aislin odczekała chwilę, licząc na potwierdzenie, lub choć milczenie ze strony wampirów, a jeśli takie otrzymała zaczęła mówić.
– Jestem Aislin i jestem człowiekiem, Saoirse wyprowadził mnie wczoraj z fabryki. Ma kilka poparzeń, ale prócz faktu, że zamartwia się o was, nic mu nie jest. Ślad Isabelli doprowadził nas dziś do sklepu Alexandry. Jason też tam jest. Nie mam natomiast pojęcia co dzieje się z Connorem i Wynne. Dziś szukaliśmy was w zasadzie od świtu i szczerze mówiąc niezmiernie mnie cieszy, że wykazujecie instynkt stadny. Z tego co zdążyłam się zorientować jakiś dziwny typ szuka waszej przyjaciółki, ale wydaje się być Nua. - wyłożyła powoli.
– A teraz może pozwolicie mi się opatrzyć i postaramy się was stąd zabrać. Tutaj nie macie zasobów krwi. - zauważyła dość przytomnie, przechylając lekko głowę w pytającym geście. Suchość jaką czuła w gardle zdecydowanie wywołał nie tylko długi monolog, ale i autentyczny stres, choć tancerka z twarzą której nie powstydziłby się niejeden pokerzysta wpatrywała się w zebranych. Pozornie zachowała spokój, naprawdę jednak wiedziała w jak niekomfortowej sytuacji się znalazła, a żadne dobre rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Mogła walczyć, w sprzyjających warunkach nawet ich zabijając, tyle tylko że po pierwsze utraciłaby sprzymierzeńców, po drugie z pewnością nieźle dokopałaby osobie na, której naprawdę jej zależało. Pozostało jej więc jedynie czekać...


Ostatnio zmieniony przez Aislin dnia Pon Paź 03, 2011 10:32 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Matt
Roko
Matt


Liczba postów : 33
Rasa : Człowiek
Imię : Matt
Nazwisko : Murphy
Wiek : 27 lat
Waga : 79kg
Wzrost : 191cm
Specjalizacja : Eksterioryzacja
Oręż : Nóż sprężynowy
Ekwipunek : Papierosy, zapalniczka, apaszka, talia kart, trochę drobnych.
Wygląd : Krótkie i gęste czarne włosy, pociągła twarz z kilkudniowym zarostem, ciemne oczy (zwykle zakryte okularami przeciwsłonecznymi), dwa kolczyki w brwi, tatuaż na szyi i ramieniu.
Ubiór : Czarny kapelusz, skórzana ramoneska, czarny podkoszulek, potargane dżinsy w odcieniach szarości i glany.
Skąd : Feidhelm
Narodowość : Irlandyczk

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeNie Paź 02, 2011 9:03 pm

Był znudzony. Nic się nie działo, a długie monologi, jak łatwo się domyślić, nie były do końca tym, co Matt preferował. Zdecydowanie przekładał ponad nie działanie (a stagnację ponad oba), a tu zdecydowanie działanie było niewskazane. No, przynajmniej z punktu widzenia Aislin, która najwyraźniej starała się robić wszystko, byle nie robić nic konkretnego. Nudziło go to i męczyło.
Rzucił mocno powątpiewające spojrzenie podnoszącemu się i zbliżającemu wampirowi. Ten jednak wydawał się być pochłonięty całą sprawą w niewiele większym stopniu co Murphy, toteż chwilowo ten go zignorował. Ach, gdyby każdy prezentował podobną postawę, o ileż życie stałoby się znośniejsze.
Jedna z brwi podjechała wysoko ku górze, kiedy do uszu dotarły zniekształcone słowa, wydobywające się z komórki. Na wszystkich bogów, jeszcze wilkołaki do kompletu? Kogo tu jeszcze przywieje? Do Matta powoli (naprawdę bardzo powoli) docierała świadomość, że sprawa, w którą został wplątany zupełnie wbrew woli jest poważniejsza niż z początku zakładał. Tak, bowiem w zwyczaju Murphy'ego - na równi z uprawianiem czarnowidztwa i dramatyzowaniem - było bagatelizowanie wszystkiego, co działo się dookoła. Ot, taki był z niego sympatyczny człowiek.
Tak więc, gdy do jego niechętnego umysłu dotarł ten niepodważalny fakt i umościł się tam najwyraźniej na stałe, jego humor runął, a nastrój stał się wyjątkowo mało przyjemny. Nie miał ochoty brać udziału w żadnych aferach, nie miał ochoty stawać za nikim ani przeciwko nikomu. A wyglądało na to, że lekko nieświadomie wkroczył w sam środek awantury. No dobrze, w środek został wciągnięty, sam wszedł w jej ścisłe epicentrum.
W tym jakże przyjaznym nastawieniu rozejrzał się po zgromadzonych. Najwyraźniej nowo zdobyta informacja wszystkim przypadła do gustu w podobnym stopniu. Zatrzymał wzrok na najbliższym mu wampirze i gromadzącej się na nowo wokół niego ciemności.
- Nie próbuj - warknął, dając jasno do zrozumienia, że może i Aislin przybyła tu w pokojowych zamiarach, ale Matt ma gdzieś, w jakim stanie zdrowia pozostaną, gdy w końcu ich opuści. Szybko jednak przeniósł spojrzenie na drugiego, najwyraźniej gotującego się do skoku wampira, gotów w każdej chwili walnąć nim o ścianę. Nie z troski o dziewczynę, raczej z czystej chęci rozładowania się.
Tak, właściwie to Murphy jedynie czekał na pretekst.
Dlatego też nie powstrzymał się przed prychnięciem na wzmiance o opatrywaniu ran.
Nie zamierza nikogo nigdzie zabierać.
Na pewno nie dopóki nie zapali.
Powrót do góry Go down
Narrator

Narrator


Liczba postów : 86

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Paź 04, 2011 8:43 pm

Nieśmiertelni, jakby wbrew emanującej z ich kierunku wrogości, najwyraźniej jednak ustawicznie prezentowali raczej niezdecydowaną postawę, pozwolili bowiem ryżej dokończyć rozmowę i w tym czasie nikt się na nią nie rzucił w celach dalekich idei pacyfizmu. Gest ten, w pewnym sensie nawet całkiem kulturalny, nie powstrzymywał jednak jednego z nich imieniem Trevor, od prób przekonania kobiety samą siłą spojrzenia, że nie jest tutaj mile widziana i on osobiście nie miałby nic przeciwko krwawemu sztandarowi jej szczątków powiewających na wietrze. Pewnie nawet stanąłby pod nim, ażeby zasalutować ze śmiertelną powagą.
Istoty o nad wyraz długich kłach milczały jednak zgodnie, niejako przystając na sugestię studentki, chociaż nie sposób określić, ile w tym było ich dobrej woli, a ile najzwyczajniejszego uniknięcia ewentualności, w której człowiek zdecydowałby się na telefoniczne wezwanie posiłków. Argument o zaufaniu niezbyt to nich trafił, ale zaczęli jakby uważniej przyglądać się istotom, najwyraźniej szukając czegoś niewidocznego na pierwszy rzut oka.
- Nas nie zaprosisz? – mruknął w końcu ironicznie jeden z wampirów, kiedy kobieta zakończyła rozmowę.
Widać było, iż zamierza powiedzieć coś więcej, ale nieśmiertelna spod okna uciszyła go rozzłoszczonym syknięciem, posyłając w jego kierunku niezbyt przychylne spojrzenie. Zaraz jednak zwróciła swoją uwagę na rudowłosą, krótkim, zmęczonym gestem zachęcając ją do kontynuacji. W samej zachęcie co prawda kryła się raczej przykra konieczność, ale było to lepsze niż nic. Richard, automatycznie dostosowując się zarówno do sytuacji, jak i krótkiego ostrzeżenia ze strony eksteriotyka, wzniósł do góry ręce w kapitulacyjnym geście, a ciemność dookoła niego rozmyła się w ułamku sekundy.
Jedynie trzeci z nich po tym, jak nadnaturalna oznajmiła, iż należy do gatunku ludzkiego, zrobił minę mówiącą mniej więcej tyle co „Jasne, a ja surykatką”, podczas gdy poziom przejawianej wrogości z jego strony nie opadł wcale. Niemniej dalsza część wypowiedzi wyraźnie zainteresowała wszystkich słuchaczy, do stopnia, w którym ranna wampirzyca podciągnęła się wyżej, wsłuchując się z uwagą w każde wypowiadane słowo.
- Jason żyje? – odezwała się z wyraźną nadzieją przebrzmiewającą w głosie. – Kim jest ten Saoirse, o którym ciągle mówisz? – zmarszczyła niepewnie brwi, ignorując rozwścieczone prychnięcie kompana, jaki w końcu postanowił przybrać pozę inną niż kreatury gotowej do ataku.
- Udław się tym instynktem stadnym. Nie jesteśmy psami.
- Zignoruj go, jest zestresowany i jest dupkiem. To pierwsze mu minie – poradziła dziewczyna, chociaż nie wyglądała na szczególnie przekonaną do kooperacji. – Ośmielę się stwierdzić, że od wczoraj szuka nas wiele dziwnych typów i wy jak najbardziej zaliczacie się do tej kategorii.
Alice zaczynała jednak mieć wątpliwości, które odmalowywały się stopniowo na jej twarzy. Obcy nie wiedziałby tak dużo, gdyby przybył tutaj tylko jako łowca poszukujący ofiar. Irlandka tymczasem znała imiona ich i innych wampirów.
Wyprowadzona z fabryki? Ostatecznie przecież taki był plan.
To jednak nie zmieniło ostatecznej reakcji. Richie powolnym, ostrożnym krokiem stanął pomiędzy obiema kobietami, kręcąc powoli głową, a jego przyjaciółka, niczym w milczącym porozumieniu odezwała się raz jeszcze:
- Powiedzmy, że doceniamy troskę, ale lepiej dla was będzie, jeśli zapomnicie o nas i oddalicie się jak najprędzej. Potraktuj to jako przejaw dobrej woli z naszej strony, Aislin.
Uśmiechnęła się minimalnie i nieszczerze, silniej dociskając dłoń do rany.
- Wracajcie do siebie.
Trevor przewrócił oczami, niezbyt zadowolony z prób pokojowego rozwiązania problemu, lecz z drugiej strony akceptował każdą formę pozbycia się uciążliwych śmiertelników.
Powrót do góry Go down
Aislin
Kuruk
Aislin


Liczba postów : 77
Rasa : Homo sapiens
Imię : Aislin
Pseudonim : 'Ice'
Nazwisko : O`Keigwin
Wiek : 21
Waga : 64 kg
Wzrost : 180 cm
Specjalizacja : Lithobolia
Srebro : Lubi, a jakże...
Oręż : Walther PPS
Ekwipunek : Tusz do rzęs, błyszczyk, gumy do rzucia, prezerwatywy, Lucky Strike & zapalniczka.
Wygląd : Urocza dziewczyna o subtelnej urodzie i nieco dzikim spojrzeniu ciemnych oczu.
Ubiór : Sięgająca przed kolano oliwkowa spódnica, oraz lekko wycięta bluzka w kolorach ziemi, znakomicie podkreślają jej urodę. Odsłaniając dokładnie tyle ile trzeba.
Skąd : Feildhelm, Irlandia
Narodowość : Irlandka
Motto : Whenever you make a mistake, do it twice.
Awans : 12.09.2011r.

Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitimeWto Paź 04, 2011 9:13 pm

Ignorowanie rozmówcy nie leżało w zwyczaju tancerki, z drugiej jednak strony próba podjęcia rozmowy na poziomie Trevora zapewne sprowadziłaby ją do poziomu równego idiocie, gdzie pijawka z pewnością pokonałaby ją doświadczeniem. Zamiast więc komentować zgryźliwe uwagi chwilowych towarzyszy, dziewczyna uśmiechnęła się w przez lata wypracowany sposób dając namacalny dowód, chęci pojednania. Kolejne jednak słowa Alice nie tyle ją zaskoczyły, co wywołały nieco gwałtowną reakcję, jako że Aislin po prostu przywaliła sobie w czoło otwartą dłonią.
– Że też wcześniej nie skojarzyłam... Saoirse to pozbawiony możliwości mowy wampiry. Wybaczcie nie przyszło mi do głowy, że nie znacie jego autentycznego imienia. - odparła kobiecie z autentyczną skruchą i lekko się rozluźniwszy dodała – Tak Jason żyje, jest cały i zdrowy. A z tego co mi się zdaje, przyprowadził do Hughes Corner Matta. - dokończyła wskazując gestem głowy na swego kompana, który niczym rasowy rycerz osłaniał ją przed zemstą niebios.
Wysłuchawszy jednak kolejnej wypowiedzi tancerka na moment spochmurniała, kręcąc głową.
– Nie zmuszę Was do przyjęcia mojej pomocy, z tego co jednak zdołałam zrozumieć plan Isabelli był nieco inny. Mieliście pomóc podobnym mnie, chcieliście współpracować. Teraz wy potrzebujecie pomocy, a ja wam ją oferuję. Jesteście ranni i osłabieni, jest dzień... ale kiedy zapadnie noc, zaczną szukać was ponownie. W tym stanie, pozbawieni wsparcia nie wygracie żadnej potyczki. Może więc czas przewartościować nieco priorytety. - nadnaturalna mówiła ze spokojem, w jej głosie dźwięczała jednak poważna nuta. Wychowana w domu, w którym walka z przedstawicielami innych nacji była na porządku dziennym, a nienawiść spijało się wraz z mlekiem matki Aislin doskonale rozumiała fatalne położenie trójki. Byli odcięci od reszty, na dodatek szukali ich pobratymcy. Biorąc zaś pod uwagę naturę jej własnego gatunku, zaraz zaczną szukać ich również inni – cześć z wymuszonego paktem rozkazu awatar, druga zaś połowa ze strachu, w obawie przed śmiercią, bo atak zawsze był lepszym rozwiązaniem, a ludzie wpierw bili później zaś pytali.
– Decyzja należy do was. - rzekła w końcu, choć dobrze wiedziała, że nie odejdzie. Zostawienie ich na pastwę losu nie wchodziło bowiem w grę, choćby miała siedzieć na zewnątrz i czekać na zbawienie. Tak... zbawienie było jej teraz potrzebne, jak diabli.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Stary most Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Stary most
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Stary cyrk

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Restless :: ...Irlandia ~ Feidhelm :: -
Skocz do: